Międzychód: nie doczekał się pogotowia i zmarł. Mieszkał obok szpitala
59-letni mężczyzna zmarł, bo karetka pogotowia nie przyjechała na czas. Jego żona na próżno błagała o pomoc lekarzy w szpitalu powiatowym w Międzychodzie (woj. wielkopolskie). Od szpitala do domu mężczyzny jest kilka metrów.
20.09.2016 15:31
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Pan Eugeniusz od lat leczył się kardiologicznie. W środę zasłabł. Rodzina wezwała karetkę. Po kilkunastu minutach nikt nie przyjechał, a chory tracił oddech. Żona zostawiła go pod opieką córki, a sama pobiegła do pobliskiego szpitala błagać o pomoc. Lekarze tłumaczyli się, że nie mogą zostawić pacjentów i kazali czekać na karetkę. Gdy ta przyjechała po pół godzinie, było już za późno, pan Eugeniusz zmarł.
Sprawę zainteresował się Rzecznik Praw Pacjenta, bada ją także miejscowy NFZ; wyjaśnień zażądał też rzecznik wojewody wielkopolskiego. Dyrektor szpitala tłumaczy, że od kilku lat jego szpital nie obsługuje ratownictwa medycznego w tym rejonie, a - zgodnie z przepisami - jeśli pacjent nie znajduje się na SOR, nie można mu udzielić pomocy.