Miedwiediew kpi z Scholza, Macrona i Draghiego. Celowo wymierza cios w Zachód
Trwa wizyta europejskich przywódców w Ukrainie, która jest pilnie śledzona przez Kreml. Dmitrij Miedwiediew w straszącym wpisie mówi o "miłośnikach żab, pasztetowej i spaghetti" i dodaje, że podróż "nie przybliży Ukrainy do pokoju, a zegar tyka". - Komentarz Miedwiediewa to prymitywny przekaz propagandowy wykorzystujący niegotowość Niemiec i Francji do szybkiej i zdecydowanej reakcji. Do szybkiego i zdecydowanego wsparcia Ukrainy - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Michał Marek, autor monografii "Operacja Ukraina" i ekspert w dziedzinie dezinformacji.
16.06.2022 | aktual.: 16.06.2022 15:04
Trwa wyczekiwana wizyta europejskich przywódców w Kijowie. W mieście zabrzmiały syreny ostrzegające przed atakiem z powietrza, wkrótce po tym, jak przybyli tam kanclerz Niemiec Olaf Scholz, prezydent Francji Emmanuel Macron i premier Włoch Mario Draghi. Dołączył do nich również prezydent Rumunii Klaus Iohannis. Politycy odwiedzili także przedmieście Kijowa - Irpień, gdzie mówili o "bezsensownej przemocy" i "brutalności rosyjskiej wojny".
Wizyta jest bacznie obserwowana przez Kreml. Swój komentarz na ten temat zamieścił Dmitrij Miedwiediew. "Europejscy miłośnicy żab, pasztetowej i spaghetti uwielbiają odwiedzać Kijów. Z zerowym pożytkiem. Obiecaliśmy Ukrainie członkostwo w UE i stare haubice, a potem pojechaliśmy do domu pociągiem, jak 100 lat temu. Wszystko jest w porządku. Ale to nie przybliży Ukrainy do pokoju. Zegar tyka" - napisał były prezydent Rosji.
"Miedwiediew jest 'autorytetem' propagandowym"
- Wypowiedzi Dmitrija Miedwiediewa należy odczytywać w kontekście toczącej się wojny informacyjnej - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Michał Marek, autor monografii "Operacja Ukraina" i ekspert w dziedzinie dezinformacji.
W jego ocenie Miedwiediew "jest obecnie w większym stopniu 'autorytetem' propagandowym, niż politykiem wpływającym na scenę polityczną Federacji Rosyjskiej". Ekspert dodaje, że "jego słowa to kolejny przykład zastosowania mechanizmu, który sprowadza się do artykulacji przekazu propagandowego przez 'autorytet', co pozwala na odpowiednie nagłośnienie danej tezy zarówno przez rosyjskie ośrodki dezinformacyjne jak i zachodnie media".
- Przekaz odnosi się do deprecjonowania obrazu NATO – kreowania Sojuszu na organizację słabą, rzekomo tylko pozornie pomagającą Ukrainie. Rosjanie w ostatnim czasie koncentrują się na kreowaniu obrazu rzeczywistości, zgodnie z którym państwa zachodniej UE oraz społeczeństwa krajów NATO są skrajnie zmęczone wojną na Ukrainie, co ma rzekomo owocować gotowością Zachodu do naciskania na Ukrainę, aby ta przyjęła "rosyjskie warunki pokoju" - dodaje ekspert.
"Rosji zależy na tym, by zdeprecjonować obraz tej wizyty"
W ocenie Michała Marka "celem takich działań Kremla jest przekonanie tzw. przeciętnych Rosjan, że wojna skończy się już wkrótce zwycięstwem Rosji – to forma ograniczania nastrojów antywojennych".
- Działania te służą również wpływaniu na ukraińskie społeczeństwo – obniżanie poziomu morale. Komentarz Miedwiediewa to prymitywny przekaz propagandowy wykorzystujący niegotowość Niemiec i Francji do szybkiej i zdecydowanej reakcji. Do szybkiego i zdecydowanego wsparcia Ukrainy - mówi.
I dodaje, że "obecna wizyta zachodnich polityków w Kijowie to forma potwierdzenia komunikatów, iż Zachód wspiera Ukrainę". - Rosji zależy na tym, by zdeprecjonować obraz tej wizyty i wskazać na to, że nie ma ona znaczenia i nie przyniesie rzekomo "upadającej Ukrainie" żadnych korzyści – a wręcz jedynie straty - zaznacza.
Żaneta Gotowalska, dziennikarka Wirtualnej Polski