Michał Tusk pod przysięgą powiedział nieprawdę. Kłamstwo grozi tu więzieniem
Michał Tusk skłamał pod przysięgą podczas zeznań przed sejmową komisją śledczą albo nie pamiętał rozmowy sprzed pięciu lat. Niezależnie od przyczyny, syn byłego premiera powiedział nieprawdę – tak wynika z ujawnionego nagrania rozmowy dziennikarzy tygodnika "Wprost" z Michałem Tuskiem.
24.06.2017 | aktual.: 25.06.2017 09:40
Małgorzata Wasserman, przewodnicząca komisji badającej aferę Amber Gold, pytała Michała Tuska o autoryzację wywiadu udzielonego Sylwestrowi Latkowskiemu i Michałowi Majewskiemu. Artykuł „Złoty syn premiera Tuska” opublikowany 12 sierpnia 2012 r. przez tygodnik "Wprost" pokazał, że syn ówczesnego premiera wiedział o kontrowersjach wokół Amberd Gold i wyroku ciążącym na Marcinie Plichcie, prezesie tej spółki i pomysłodawcy OLT Express.
Michał Tusk przed komisją zeznał, że nie autoryzował swoich wypowiedzi. Telewizyjne "Wiadomości" przedstawiły nagranie rozmowy telefonicznej autorów artykułu z synem byłego premiera. Z nagrania sprzed 5 lat wynika, że Latkowski i Majewski dokładnie uzgodnili z rozmówcą treść wypowiedzi, które znalazły się w tekście. To oznacza, że cytaty opublikowane przez Wprost, w tym słowa potwierdzające, że wiedział o kontrowersjach wokół Amber Gold, zostały autoryzowane przez Michała Tuska.
"Debil nie uwierzy, że nie wiedziałem. Wiedziałem o jednym wyroku karnym Plichty i zastrzeżeniach KNF wobec Amber Gold. Co mam powiedzieć? Głupota i tyle" - 5 lat temu powiedział dziennikarzom Michał Tusk. Autorzy zaczeli artykuł stwierdzając "Chciał iść własną drogą. Niezależnie od ojca. Narobił problemów i sobie, i premierowi. – Napiszcie, że jestem debilem – prosi Michał Tusk". Teraz raz jeszcze narobił problemów sobie i ojcu.
Tuskowi może grozić kara więzienia
Jeżeli Michał Tusk świadomie skłamał zeznając pod przysięga przed komisją sejmową, to grozi mu kara od 6 miesięcy do 8 lat więzienia. To jednak wymagałoby udowodnienia mu, że świadomie mówił nieprawdę, a nie zapomniał treści rozmowy sprzed 5 lat. W takim wypadku nie grozi mu żadna kara.
To, czy Michał Tusk kłamał czy nie pamiętał autoryzacji jest już kwestią interpretacji zależnej od politycznych poglądów. Zwolennicy Prawa i Sprawiedliwości będą z mogą domagać się pociągnięcia go do odpowiedzialności, natomiast politycy opozycyjni złożą tłumaczyć będą zaistniałą sytuację upływem czasu.
Jednak to nie Michał Tusk jest przedmiotem politycznej batalii wokół Amber Gold. Podważenie jego wiarygodności rzuca cień na ojca, a to on jest w tej rozgrywce istotny. Donald Tusk nie podjął decyzji o powrocie do krajowej polityki, ale wielu sympatyków opozycji widzi w nim potencjalnego rywala dla prezydenta Andrzeja Dudy w wyborach w 2020 r. Stąd PiS stara się nie osłabić jego pozycję i wizerunek. Wcześniej ofiarą przesłuchania Michała Tuska padł reprezentujący go mecenas Roman Giertych, który nie wyglądał dobrze w konfrontacji z posłami.