Michał Boni proponuje pomoc dla rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej
- Jeżeli teraz rodziny ofiar katastrofy smoleńskiej będą miały takie życzenie, to państwo jest od tego, żeby w takich trudnych sytuacjach starać się te potrzeby realizować - powiedział na antenie TVN 24 Michał Boni, minister administracji i cyfryzacji, były przewodniczący Komitetu Stałego Rady Ministrów.
30.09.2012 | aktual.: 01.10.2012 07:55
- Skoro jest taka obawa w wielu rodzinach (że ciała zostały zamienione - przyp. red.), to powinno to działać (ekshumacje - przyp. red.) w taki sam sposób, jak to działało wtedy, w 2010 roku. Wtedy też zasada mówiła, że nie otwiera się trumien, ale cztery rodziny wyraziły takie życzenie i znaleźliśmy formułę. Jeśli teraz rodziny będą miały takie życzenie, to uważam, że państwo jest od tego, by w takich trudnych sytuacjach starać się to oczekiwanie zrealizować - powiedział Michał Boni.
Jak dodał, dziś jest to jednak obszar działania Prokuratora Generalnego. - To on będzie musiał podjąć decyzję, jeżeli takie będzie życzenie sprawdzenia wszystkiego - zaznaczył minister.
Boni zapewnił, że w 2010 roku cały sztab osób pracował nad tym, by pomóc rodzinom ofiar katastrofy smoleńskiej. - Uważam za bardzo niesprawiedliwe powiedzenie, że wszystko zawiodło. Że były jakieś zakazy w związku z otwieraniem trumien, jakby ktoś chciał wtedy komuś zrobić coś złego. Działaliśmy dla dobra ludzi - ocenił Boni.
Minister stwierdził również, że nie ma żadnego przepisu prawa, które obligowałoby wówczas urzędników do udzielania pomocy rodzinom ofiar katastrofy. - A jednak zorganizowano taką pomoc. I we wszystkich sprawach, w których dzwoniono, że potrzeba transportu, szybkiej wizy, było dla mnie oczywiste, że te zadania wykonywano. W ocenie ministra "państwo ten egzamin zdało".
Co zawiodło? - Wtedy było powszechne oczekiwanie, żeby zidentyfikować ciała i przywieźć naszych bliskich i przyjaciół do kraju i godnie ich pochować. Mógł się zdarzyć błąd - przyznał Boni. Jak powiedział, "trzeba krok po kroku to wszystko jeszcze raz zbadać".