Michael Cohen uderza w Trumpa. Nazywa go rasistą i implikuje w zmowę z Rosjanami
"To rasista. To hochsztapler. To oszust" - tak o Donaldzie Trumpie w oświadczeniu przed Kongresem zeznał jego wieloletni prawnik Michael Cohen. Stwierdził przy tym, że jego były szef wiedział przed faktem o tym, że skradzione e-maile kampanii Clinton zostaną opublikowane.
27.02.2019 | aktual.: 27.02.2019 16:40
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Takie słowa Cohen zawarł w swoim pisemnym oświadczeniu przesłanym Kongresowi przed środowym przesłuchaniem i po wtorkowym przesłuchaniu na zamkniętej sesji senackiej komisji ds. wywiadu. 20-stronicowy dokument to bezprecedensowy atak na prezydenta, dla którego prawnik pracował od 2007 roku.
"Wstydzę się swojej słabości i źle pojętej lojalności (...) wstydzę się, że świadomie brałem udział w ukrywaniu nielegalnych działań pana Trumpa. Wstydzę się, bo wiem, kim jest pan Trump. Jest rasistą. Jest hochsztaplerem. Jest oszustem" - zaznacza na wstępie Cohen. Kopię jego oświadczenia opublikował portal Politico.
Trump wiedział o Russiagate
Zeznania zawierają szereg nowych i niekorzystnych dla prezydenta zarzutów. Potencjalnie najważniejszym z nich jest to, że Trump miał uprzednią wiedzę na temat szykowanej publikacji e-maili kampanii Clinton przez Wikileaks. Cohen mówi, że był obecny w gabinecie Trumpa, kiedy ten omawiał przez telefon kwestię e-maili ze swoim nieformalnym doradcą Rogerem Stonem.
Stone - na którym dziś ciążą zarzuty krzywoprzysięstwa, utrudniania śledztwa, matactwa i zastraszania świadków - był w stałym kontakcie z szefem Wikileaks Julianem Assangem. Jak wiadomo, opublikowane archiwum Demokratów zostało wykradzione przez rosyjskich hakerów. Trump, Stone i ich prawnicy dotychczas zaprzeczali tej wersji wydarzeń.
Cohen zasugerował przy tym, że Trump wiedział o spotkaniu jego syna i czołowych postaci kampanii z rosyjską prawniczką Natalią Weselnicką, która - deklarując, że działa w imieniu rosyjskich władz - obiecywała ludziom kandydata materiały kompromitujące Clinton.
Cohen potwierdził też, że mimo wielokrotnych zapewnień, że "nie ma żadnych interesów z Rosją", Trump prowadził z Rosjanami negocjacje dotyczące budowy swojego wieżowca w Moskwie niemal przez całą kampanię wyborczą. Dodał jednak, że - wbrew doniesiom - prezydent nie wydał mu bezpośredniego polecenia, aby skłamać na ten temat podczas poprzedniego wystąpienia przed Kongresem, a jedynie to zasugerował.
"W tym samym czasie, kiedy aktywnie prowadziłem w jego imieniu negocjacje z Rosjanami, Trump patrząc mi w oczy mówił mi, że nie prowadzi żadnych interesów z Rosją (...) Na swój sposób mówił mi, żebym kłamał" - napisał Cohen. Jak dodał, Trump kłamał na temat rozmów z Rosjanami, bo nigdy nie spodziewał się, że wygra wybory.
Przeczytaj również: Kuriozalna propozycja Trumpa dla Putina ws. Trump Tower
Trupy w szafie Trumpa
Były osobisty prawnik prezydenta wymienia też całą listę mniejszych przewin i kompromitujących Trumpa faktów. Mówi m.in., że Trump kazał mu zastraszyć dyrekcje szkół i uczelni, do których uczęszczał, by nie publikowały jego świadectw i wyników testów. Zeznaje, że Trump zaniżał wartość swojego majątku dla celów podatkowych i zawyżał, gdy starał się o miejsce na liście 100 najbogatszych Amerykanów magazynu "Forbes". Ujawnia też, że miliarder kazał mu wynająć "słupa", by wziął udział w licytacji jego portretu (tak, by osiągnął jak najwyższą cenę). A potem zwrócił mu pieniądze - 60 tys. dolarów - korzystając z pieniędzy charytatywnej fundacji Trumpów.
Przywołuje też przykłady rasizmu Trumpa.
"Raz zapytał mnie, czy potrafię wymienić kraj rządzony przez czarnego człowieka, który nie jest zadupiem ("shithole"). To było w czasie, kiedy Barack Obama był prezydentem USA. Kiedy raz przejeżdżaliśmy przez zmagające się z biedą osiedle w Chicago, skomentował, że tylko czarni mogą żyć w ten sposób. Powiedział mi też, że czarnoskórzy nigdy by na niego nie zagłosowali, bo są zbyt głupi" - wymienia Cohen.
Materiał na impeachment
Zeznania Cohena - przez lata jednego z najbliższych zauszników Trumpa - są więc dla prezydenta mocno zawstydzające. Potencjalnie wpędzają go również w tarapaty prawne. Już wcześniej Cohen zeznał przed sądem, że Trump kazał mu zapłacić aktorce porno za milczenie na temat ich romansu. Stanowiło to pogwałcenie prawa finansowania kampanii. I m.in. za to Cohen został skazany na 3 lata więzienia.
Trump nie został oskarżony (konstytucjonaliści są podzieleni w kwestii, czy prezydent może zostać postawiony w stan oskarżenia poza procedurą impeachmentu), ale zeznania jego współpracownika będą stanowić podstawę do ewentualnych zarzutów ze strony Kongresu - o ile Izba Reprezentantów zdecyduje się wszcząć ten proces. Zezania Cohena bezpośrednio implikują też prezydenta - choć nie rozstrzygają - w sprawę potencjalnej zmowy z Rosjanami przeciwko Hillary Clinton.
Przeczytaj również: Cohen przyznał się do przestępstwa. Przy okazji pogrążył Trumpa
Wiarygodny jak prawnik Trumpa
Paradoksalnie, słabą stroną zeznań Cohena jest ich autor, który - jak sam przyznał - już raz skłamał będąc pod przysięgą. Ma też reputację jako "załatwiacz problemów" dla szemranych postaci z półświatka. Na małą wiarygodność swojego wieloletniego zausznika zwrócił uwagę sam Trump.
"Michael Cohen był jednym z wielu prawników którzy mnie reprezentowali (niestety). Miał też innych klientów. Został właśnie pozbawiony uprawnień adwokackich przez stanowy sąd najwyższy za kłamstwa i oszustwa. Robił złe rzeczy niezwiązane z Trumpem. Kłamie, żeby zredukować czas swojej odsiadki" - napisał na Twitterze Trump w reakcji na zeznania byłego podwładnego.
Jednak na nieszczęście prezydenta, Cohen dysponuje materialnymi dowodami na przynajmniej część ze swoich zarzutów. Przedstawi kongresmenom m.in. kopię czeku podpisanego przez Trumpa, za pomocą którego prezydent zwrócił mu koszty zawarcia umowy z gwiazdorką porno, a także oświadczenia finansowe świadczące o zaniżaniu wartości swojego majątku.
"Nie jestem ideałem. Zrobiłem rzeczy, z których nie jestem dumny i będę żył z konsekwencjami tych czynów do końca życia. Ale dziś do mnie należy decyzja o tym, jaki przykład dam swoim dzieciom i jak zapamięta mnie historia. Nie mogę zmienić przeszłości, ale dziś mogę zrobić to, co słuszne dla Amerykanów" - kończy swoje oświadczenie Cohen.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl