Miażdżący wyrok dla Polski. Jest reakcja Sądu Najwyższego i "niepokojąca strategia rządu"
Sąd Najwyższy chce, żeby polski rząd złożył wniosek o ponowne rozpatrzenie sprawy dwójki polskich sędziów, którzy wygrali w poniedziałek przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka – dowiaduje się Wirtualna Polska. Trybunał w Strasburgu uznał, że powoływanie sędziów w Polsce nie odbywa się w sposób niezależny i niezawisły. Polskie władze muszą jak najszybciej rozwiązać problem i zapłacić sędziom po 15 tys. euro.
Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu uznał, że Polska naruszyła prawo do bezstronnego sądu wobec dwójki polskich sędziów Moniki Dolińskiej-Ficek i Artura Ozimka, którzy w 2017 i 2018 r. starali się o awanse sędziowskie. Wówczas nowa Krajowa Rada Sądownictwa wyeliminowała ich kandydatury. Sędziowie odwołali się do Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego. Ta jednak odrzuciła ich skargi. Izba Kontroli Nadzwyczajnej to obok Izby Dyscyplinarnej druga utworzona przez PiS izba Sądu Najwyższego. Europejski trybunał także niezawisłość tej izby podał w wątpliwość.
Rzecznik SN uważa, że poniedziałkowy wyrok Trybunału jest oparty na błędnej ocenie. - Europejski Trybunał Praw Człowieka powtórzył znaną publicystyczną narrację, która się wystarczająco utrwaliła w przestrzeni publicznej i stała się podstawą do wydania tego wyroku - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Aleksander Stępkowski, rzecznik Sądu Najwyższego. - Sąd Najwyższy będzie na pewno zabiegał o to, żeby rząd złożył wniosek o ponownie rozpatrzenie tej sprawy przez Wielką Izbę Europejskiego Trybunału Praw Człowieka - dodaje.
Państwo, w sprawie którego zapadł wyrok, ma trzy miesiące na zaskarżenie orzeczenia do Wielkiej Izby, czyli 17-osobowego składu europejskiego trybunału.
Profesor Ewa Łętowska zwraca uwagę, że to już kolejne orzeczenie, które kwestionuje niezależność polskiego sądownictwa. - Widzimy, że elementy układanki składającej się na destrukcyjne reformy wymiaru sprawiedliwości są systematycznie poddawane dyskwalifikacji. Nie jest to niczym dziwnym, biorąc pod uwagę dotychczasowe orzecznictwo strasburskie, ale podejście polskich władz do tych wyroków jest jednak bardzo niepokojące – komentuje prof. Łętowska.
Europejski Trybunał Praw Człowieka to organ sądownictwa międzynarodowego, który jest organem Rady Europy, a nie Unii Europejskiej. Polska uznaje kompetencje trybunału w Strasburgu od 1 maja 1993 roku. W maju 2017 roku prezes Trybunału Konstytucyjnego Julia Przyłębska podjęła jednak decyzję o wycofaniu TK z porozumienia o upowszechnianiu w Polsce orzeczeń ETPCz i o zaniechaniu tłumaczenia tych orzeczeń na język polski.
Reakcja Sądu Najwyższego
Rzecznik Sądu Najwyższego uważa, że poniedziałkowy wyrok ETPCz odzwierciedla publicystyczne zarzuty stawiane wobec nowej Krajowej Rady Sądownictwa. - Trudno zrozumieć to orzeczenie o rzekomym rażącym naruszeniu przepisów prawa krajowego, bo nie wskazano żadnej normy prawa polskiego, która mogłaby zostać uznana za naruszoną, podobnie jak w sprawie Reczkowicz. Mamy tu do czynienia z sytuacją, którą na gruncie francuskiej kultury prawnej określa się mianem erreur manifeste d'appréciation - oczywistym błędem w ocenie - podkreśla.
Wspomniana sprawa adwokatki Joanny Reczkowicz przeciwko Polsce odnosi się do bardzo podobnego rozstrzygnięcia trybunału w Strasburgu, które zapadło w lipcu. Wówczas ETPCz orzekł, że sposób powołania sędziów do nieuznawanej Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego narusza Europejską Konwencję Praw Człowieka i również łamie prawo do rzetelnego procesu, co podważyło gwarancję niezależności sędziów powołanych z rekomendacji polskiej KRS. Adwokatce przyznano odszkodowanie w wysokości 15 tysięcy euro.
Sędzia Aleksander Stępkowski dodatkowo podkreśla, że jedynym obowiązującym w Polsce rozstrzygnięciem w sprawie tego, czy obecna Krajowa Rada Sądownictwa spełnia wymogi konstytucyjności, jest orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego z 2017 roku. Trybunał stwierdził w nim, że obecna KRS jest powoływana zgodnie z konstytucją. Eksperci i wybitni polscy prawnicy zwracają jednak uwagę na wątpliwości wobec niezależności samego Trybunału Konstytucyjnego pod przewodnictwem Julii Przyłębskiej.
Problem z prawem do rzetelnego sądu
Prof. Łętowska podkreśla, że poniedziałkowy wyrok to już kolejne orzeczenie Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, które odnosi się do artykułu szóstego Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. Mówi on o prawie do rzetelnego sądu. Sędzia Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku tłumaczy, że ETPCz uznał, że prawo do rzetelnego sądu polskich sędziów zostało naruszone ze względu na problem z nową Krajową Radą Sądownictwa. Akty wydawane przez nową Radę są traktowane jako wadliwe ze względu na brak niezależności tego organu. Po drugie - trybunał w Strasburgu ma wątpliwości wobec niezależności samej Izby Kontroli Nadzwyczajnej Sądu Najwyższego.
Była Rzecznik Praw Obywatelskich przywołuje też sprawę Xero Flor, lokalnego producenta trawników z Leszka Dolnego, który wystąpił o odszkodowanie od państwa po tym, jak dziki zniszczyły część jego pola. Polskie sądy wydały niekorzystne dla przedsiębiorcy wyroki, a jeden z wątków sprawy trafił przed Trybunał Konstytucyjny. TK również nie uwzględnił skargi mężczyzny, ale w składzie orzekającym zasiadał Mariusz Muszyński, który jest jednym z tak zwanych sędziów dublerów. Z tego powodu prawnicy reprezentujący przedsiębiorcę złożyli skargę do ETPCz. W orzeczeniu trybunał uznał, że Polska naruszyła prawo do sądu i rzetelnego procesu i nakazała Polsce zapłatę 3418 euro na rzecz przedsiębiorcy.
- Uznano tam, że udział tak zwanego sędziego dublera w Trybunale Konstytucyjnym podczas rozpatrywania skargi konstytucyjnej nie spełnia niezbędnych kryteriów - tłumaczy prof. Łętowska. I przypomina jeszcze: - Mieliśmy też sprawę Reczkowicz, w której ETPCz zakwestionował niezależność Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego i zdyskwalifikował ją jako sąd w rozumieniu Konwencji Europejskiej.
"To szwindel i żonglerka etykietami"
Była sędzia Trybunału Konstytucyjnego zaznacza, że polskie władze w odpowiedzi na serię tych niekorzystnych dla siebie rozstrzygnięć przygotowały niebezpieczną strategię, która podważa wydane wyroki. Strategię tę według prof. Łętowskiej obrazuje odpowiedź Kancelarii Premiera na interwencję Rzecznika Praw Obywatelskich, który zwrócił się do rządu z uwagą, że rozstrzygnięcie ws. Xero Flor nie zostało przez Polskę w pełni wykonane.
- Z odpowiedzi Kancelarii Premiera wyłania się następujące rozumowanie: ponieważ konstytucja jest najwyższym prawem obowiązującym na terenie Rzeczpospolitej i ponieważ organy państwa, jak mówi o tym konstytucja, działają w granicy i na podstawie prawa i przestrzegają konstytucji, to można uznać, że tak jest w rzeczywistości i nie można organom państwowym zarzucać jakichkolwiek nieprawidłowości – mówi prawniczka.
Profesor Ewa Łętowska tłumaczy, że wedle tej rządowej wykładni wyroki TSUE i ETPCz muszą być wadliwe, "bo w konstytucji jest napisane, że wszystkie polskie organy działają zgodnie z prawem". - To szwindel polegający na żonglerce etykietami legitymizacyjnymi i błąd w rozumowaniu, bo np. fakt, że w konstytucji zapisano, że Polska "jest demokratycznym państwem prawa", nie oznacza, że tak będzie w rzeczywistości. Oznacza to tylko, że tak być powinno. Świat powinności, który wyraża się w języku konstytucji, nie przekłada się jednak automatycznie na opis rzeczywistości, którą mamy - dodaje.
- Tak miesza się sferę deklaracji werbalnej z konkretnym zachowaniem i wyprowadza wniosek, że nie musimy być posłuszni wyrokom ETPCz, do przestrzegania których się zobowiązaliśmy. Tym sposobem żyjemy w świecie ułudy. I właśnie dlatego Polska nie jest już demokratycznym państwem prawa – podsumowuje profesor Łętowska.
Przypomnijmy, Zbigniew Ziobro już w lipcu skierował do Trybunału Konstytucyjnego wniosek w sprawie dokonywania przez Europejski Trybunał Praw Człowieka oceny legalności wyboru sędziów polskiego Trybunału Konstytucyjnego. Minister sprawiedliwości chce stwierdzenia niekonstytucyjności przepisu konwencji o ochronie praw człowieka, by orzeczenia takie jak w sprawie Xero Flor nie były możliwe.