Kompletna klapa. Rząd przyznał się do porażki
Miały być grube miliony złotych dla polskich klubów sportowych grających w europejskich pucharach, ale wyszło katastrofalnie. Szumnie zapowiadany program "Wsparcia Mistrzów" był oczkiem w głowie premiera Mateusza Morawieckiego, w Sejmie poparła go nawet opozycja, ale zadania nie udźwignęła Polska Organizacja Turystyczna. Minister sportu Kamil Bortniczuk przyznaje się do porażki i żąda od kierownictwa POT wyjaśnień. A opozycja mówi wprost: to skandal.
08.02.2023 | aktual.: 08.02.2023 17:17
Chodzi o rządowy program "Wsparcia Mistrzów", którego pomysłodawcą i inicjatorem był sam premier Mateusz Morawiecki. Miał to być "Polski Ład" w dziedzinie sportu. "Chcemy wygrywać, chcemy być najlepsi, chcemy, by nasze dzieci trenowały w najlepszych klubach w Europie. I chcemy, by te kluby były polskie!" – mówił w styczniu ubiegłego roku premier.
Koncepcja była prosta: polskie kluby występujące w europejskich rozgrywkach będą przy okazji wydarzeń sportowych promować Polskę jako cel turystyczny. W zamian rząd miał odkręcić kran z wielkimi pieniędzmi dla naszych eksportowych drużyn. Na "pucharowiczów" w sumie miało pójść ok. 550 mln złotych w ciągu czterech lat (2022-2025). Dodatkowo, w ramach tego programu rząd planował przeznaczyć 150 mln złotych na wsparcie rozwoju infrastruktury sportowej dla klubów piłkarskiej Ekstraklasy i 1. Ligi. W sumie więc obiecano pulę państwowej gotówki dla klubów w wysokości 700 mln zł.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Program został stworzony z myślą o naszych flagowych drużynach, reprezentujących Polskę na arenie międzynarodowej. Walka i sukcesy odnoszone w europejskich pucharach to wyjątkowa okazja do promocji polskiej marki i poszczególnych regionów naszego kraju - mówił rok temu minister Bortniczuk. Co rzadkie, program spotkał się z przychylną reakcją prawie całej sceny politycznej, a podczas sejmowego głosowania poparło go 441 posłów.
Miliony na promocję, 378 wyświetleń na YouTube
Dzieleniem środków miała się zajmować Polska Organizacja Turystyczna, która podlega bezpośrednio resortowi sportu. Jednak jak sprawdziliśmy, realizacja programu okazuje się niewypałem.
Dość powiedzieć, że spośród kilkudziesięciu klubów występujących w międzynarodowych rozgrywkach (dyscypliny objęte wsparciem to m.in. piłka nożna, piłka nożna kobiet, koszykówka, koszykówka kobiet, piłka ręczna, piłka ręczna kobiet, siatkówka, siatkówka kobiet oraz hokej) pieniądze dostało na razie tylko sześć drużyn. Tymczasem na zagranicznych arenach mieliśmy ich znacznie, znacznie więcej. Przykładowo: tylko w piłkarskich rozgrywkach europejskich rywalizowały cztery polskie kluby, a w fazie grupowej siatkarskiej Ligi Mistrzów w sumie sześć drużyn (trzy męskie i trzy kobiece). Jeszcze więcej – bo 8 drużyn– rywalizowało w europejskich pucharach w koszykówce mężczyzn. Z kolei w kobiecym basketballu pięć zespołów.
I to właśnie kobiece ekipy zostały najbardziej poszkodowane, spośród których pieniądze wypłacono jedynie tenisistkom stołowym z Enei Siarkopol Tarnobrzeg. Ich międzynarodowe zmagania można oglądać za darmo na portalu YouTube. Trudno jednak powiedzieć, by te występy znacząco zwiększyły atrakcyjność turystyczną Polski. Występ Enei w finale Ligi Mistrzyń sprzed 10 miesięcy wyświetliło jedynie… 378 osób. Siatkarki, koszykarki czy piłkarki nie dostały z POT ani grosza.
Lokalne media informowały m.in. o dramatycznej sytuacji drużyny koszykarek z Bydgoszczy "Polskie Przetwory Basket 25", które zgłosiły się do rozgrywek Euro Cup, bo liczyły na dofinansowanie z Polskiej Organizacji Turystycznej. Nieoficjalnie mówiło się o kwocie 500 tys. złotych. Klub nie podpisał finalnie umowy z POT i musiał rozwiązać kontrakty z zagranicznymi koszykarkami.
W trakcie realizacji programu okazało się, że sam fakt zakwalifikowania się drużyny do rozgrywek europejskich nie stanowił podstawy do wypłaty środków. - To był jedynie wymóg i jedno z kryteriów wyboru wykonawcy - mówi nam jeden z działaczy sportowych. Co innego resort sportu przekazywał w ubiegłym roku. - Kluby sportowe chcące uczestniczyć w projekcie będą musiały spełnić jeden podstawowy warunek: być w danej edycji programu (sezonie) reprezentantem Polski w rozgrywkach o europejskie puchary - informował resort w 2022 r.
Program tylko dla wybranych drużyn
Jak wynika z ustaleń Wirtualnej Polski, z 550 milionów złotych w ubiegłym roku resort sportu przekazał… 17 milionów złotych dotacji dla Polskiej Organizacji Turystycznej na realizację programu w 2022 roku. Lepiej ma być w tym roku, w którym zaplanowano na ten cel 60 mln zł.
Z informacji przekazanych Wirtualnej Polsce przez Polską Organizację Turystyczną wynika, że pieniądze do tej pory dostały jedynie Re-plast Unia Oświęcim (hokej), Legia Warszawa (koszykówka), Łomża Industria Kielce - dawne Vive Kielce (piłka ręczna), Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle (siatkówka), mistrz Polski w piłce nożnej Lech Poznań i wspomniana drużyna kobieca tenisa stołowego ENEA Siarkopol Tarnobrzeg. Ile dokładnie? Tego nie wiadomo. POT nie odpisał nam na pytania dotyczące kwot.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
– Za realizację programu odpowiada w POT wiceprezes Marcin Różycki. Od samego początku sprawiał wrażenie osoby, która jest nastawiona niechętnie do tego przedsięwzięcia. Zamiast widzieć w tym szansę, mnożył problemy na zasadzie: "tego się nie da", "to niemożliwe", "tamto jest nie do przeprowadzenia", "nie mamy kim tego zrobić". Ręce opadają… A najgorsze jest to, że wiele klubów ułożyło sobie budżety w oparciu o pieniądze, których POT nie umiał wypłacić – opowiada nam anonimowo jeden z działaczy sportowych.
– Ewidentnie zabrakło dobrej woli. Różycki niestety potraktował program jak "pańszczyznę do odrobienia". Zorganizował dwa krótkie spotkania z klubami, na których panował potworny chaos i rozesłał nam jakąś absurdalną ankietę do wypełnienia. Potem słuch o nim zaginął – dodaje nasz informator.
POT wynajmuje agencję. Dwa spotkania z klubami
W odpowiedzi na pytania Wirtualnej Polski POT w zasadzie potwierdza większość zarzutów podnoszonych przez naszego rozmówcę. - Wiceprezes Polskiej Organizacji Turystycznej Marcin Różycki uczestniczył w dwóch spotkaniach z przedstawicielami klubów i lig – przyznaje Przemysław Marczewski z Biura Rzecznika ds. Kontaktu z Mediami w POT.
Z przesłanych odpowiedzi wynika też, że w związku z realizacją Programu Wsparcia Mistrzów Organizacja korzystała z usług zewnętrznej firmy Sponsoring Insight. – Wynagrodzenie wynosiło 12 000 złotych brutto i zostało wypłacone w całości – informuje nas POT.
POT przyznaje, że realizacja programu nie wygląda jak należy. Żeby kluby zaczęły w następnych latach sprawnie korzystać z rządowego dofinansowania, zdaniem POT trzeba wprowadzić nowe przepisy. Trwają prace nad wypracowaniem skutecznego mechanizmu funkcjonowania programu w kolejnych latach. Właściwym rozwiązaniem w obecnej sytuacji będzie przedmiotowe wyłączenie POT ze stosowania Ustawy Prawo zamówień publicznych - przekazuje nam Przemysław Marczewski z POT.
Minister sportu przyznaje się do porażki
Pytane o komentarz do sprawy, Ministerstwo Sportu przekazało nam, że weryfikuje pracę Polskiej Organizacji Turystycznej. - Trwa analiza raportu POT dotycząca programu "Wsparcia Mistrzów", który został przekazany do ministerstwa" – czytamy w odpowiedzi na pytania Wirtualnej Polski.
O tym, że program na razie nie spełnił swojej roli, mówił na początku roku minister sportu Kamil Bortniczuk. "To rzeczywiście porażka, której przyczyny mamy już jednak zdiagnozowane. Są one zróżnicowane, a w dużej mierze o podłożu legislacyjnym. Ustawa została napisana zbyt późno (…) i weszła w życie na tyle późno, że nie było możliwości przeprowadzenia postępowań przetargowych. Dlatego większość klubów tych środków nie dostała – powiedział Bortniczuk w rozmowie z PAP.
Zapytaliśmy w POT, czy wiceprezes Marcin Różycki poczuwa się do odpowiedzialności za porażkę programu, ale nie dostaliśmy odpowiedzi. Jego rzecznik przekazał - podobnie jak twierdzi resort sportu - że przeszkodą były wymogi formalno-prawne.
- A czy wiceprezes rozmawiał z premierem, jakimkolwiek przedstawicielem KPRM lub ministrem sportu na temat tego programu? Czy któraś z tych osób sygnalizowała wagę tego programu i problemy, które wyniknęły? – pytamy.
- Wiceprezes POT Marcin Różycki nie rozmawiał na ten temat z premierem ani z przedstawicielami KPRM. Wiceprezes zna wagę programu i jest w stałym kontakcie z Ministerstwem Sportu i Turystyki – przekazał nam Przemysław Marczewski z POT.
Sam wiceprezes POT to bardzo ciekawa postać. W latach 2018-2021 był wiceprezydentem Kielc, do rządowej instytucji trafił 22 lipca 2021 roku. POT podlegał wówczas Ministerstwu Rozwoju, którego szefem był w tamtym czasie lider partii Porozumienie Jarosław Gowin. Kielecka "Gazeta Wyborcza" kilka tygodni przed nominacją pisała wprost, że o obsadzie fotela wiceprezesa POT decydowali właśnie "gowinowcy, z którymi Różycki ma dobre relacje". Tyle że kilka tygodni później Gowin został wyrzucony z rządu i – co za tym idzie – przynależność do jego partii mogłaby stać się pretekstem do dymisji. Różycki ostatecznie pozostał bezpartyjny i zachował stanowisko.
Opozycja grzmi: "To sportowy skandal"
Sprawie realizacji programu "Wsparcia Mistrzów" od jakiegoś czasu przygląda się poseł Lewicy Jan Szopiński. Pod koniec ubiegłego roku, w interpelacji do ministra sportu alarmował, że kluby sportowe nie dostały z budżetu państwa ani złotówki. W rozmowie z Wirtualną Polską nie kryje oburzenia.
- To premier Mateusz Morawiecki w styczniu 2022 r. ogłosił publicznie, że rząd będzie realizował "Polski Ład" w dziedzinie sportu. Obiecywał też, że pieniądze trafią do klubów sportowych. Dziś wiadomo, że trafiły, ale do sześciu. A co z pozostałymi? Był cały rok, by program mógł w pełni wystartować. Jestem zdziwiony, że mimo tak wysokiego patronatu ze strony szefa rządu, ministra sportu i Polskiej Organizacji Turystycznej, zamiast pomagać polskiemu sportowi, mamy niesprawiedliwość i nierówność – mówi Wirtualnej Polsce poseł Jan Szopiński.
I jak dodaje, opinia publiczna powinna poznać tryb wyboru sześciu klubów, które otrzymały dotację z Polskiej Organizacji Turystycznej. – W sporcie nie powinno wyznaczać się zwycięzców przy zielonym stoliku. Nie wiadomo, kto, gdzie i jak wybrał te kluby, a pozostałe odrzucił. Jestem zdruzgotany, że z jednej strony ktoś mógł ten program wymyślić, a z drugiej strony nie monitorował i nie realizował. To sytuacja skandaliczna – dodaje polityk opozycji.
Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora sruszkiewicz@grupawp.pl