Mejza chwali się współpracą. Zaskoczone gospodynie zaprzeczają
Miało być miłe zdjęcie w otoczeniu pań z koła gospodyń wiejskich i ocieplanie wizerunku przed nadchodzącymi wyborami. Ale Łukasz Mejza raczej żałuje tej fotografii. "Nie mamy w planach nawiązywać współpracy" - odżegnały się gospodynie.
Łukasz Mejza usilnie walczy o pozostanie w polityce. Były wiceminister sportu w mediach społecznościowych nie przebiera w słowach, kiedy zabiera się do komentowania bieżących wydarzeń. Na grafice z hasłem "Poznaj najgorsze pasożyty!" obok kleszcza i pijawki umieszcza logo Platformy Obywatelskiej. W lewym dolnym rogu umieszcza zaś godło Polski i logo Sejmu. Atakuje także inne partie opozycyjne.
Inny wpis z rozmową w TVP Info zapowiada: "Lewica chce piekła kobiet, czyli gwałtów na Polkach!"
Lubi też sam bić sobie brawo. Wrzuca grafikę zatytułowaną "Poseł Mejza najpopularniejszym politykiem w województwie lubuskim!". Rzeczywiście Mejza jest na 1. miejscu, ale jeśli wziąć pod uwagę zasięg postów opublikowanych na Facebooku w czerwcu. A poseł oprócz "masakrowania" opozycji, często komentuje wydarzenia sportowe i wrzuca cytaty z Jana Pawła II.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
PiS już się nie spieszy. Niejasna odpowiedź rzecznika rządu
Wykazanie się popularnością w regionie jest Mejzie bardzo potrzebne po tym, jak jego pozycja w Zjednoczonej Prawicy jest mocno dyskusyjna (do Sejmu dostał się z listy PSL). Losy miejsc na listach wyborczych jeszcze się nie wyjaśniły, a o wszystkim zdecyduje Jarosław Kaczyński.
Jeszcze w maju WP pisała, że prezes PiS nie chce na listach wyborczych polityków, za którymi będą się ciągnąć afery. A Łukasz Mejza stracił stanowisko wiceministra sportu właśnie z powodu jednej z afer, opisanej przez Wirtualną Polskę. Poseł zasłynął tym, że osobiście jeździł i przekonywał rodziców chorych dzieci, że terapia jego firmy je wyleczy.
Łukasz Mejza chce, żeby wszyscy zapomnieli o sprawie, dlatego aktywnie pokazuje się w regionie. Raz ogłosi pieniądze na boisko dla Krosna Odrzańskiego, innym razem zrobi sobie zdjęcie na tle nazwy miejscowości, przez którą akurat przejeżdża.
Tydzień temu opublikował zdjęcie z Łochowic, gdzie zrobił sobie zdjęcie z gospodyniami z miejscowego KGW. "Na festynach, na spotkaniach, zawsze rozmawiamy o najważniejszych sprawach dla mieszkańców! I tak też było na festynie w Łochowicach, gdzie razem z Kołem Gospodyń Wiejskich zaplanowaliśmy wspólne działania o których niedługo usłyszycie!" - napisał Mejza.
Szybko okazało się, że "wspólnych działań" raczej nie będzie. Na Facebookowej stronie KGW w Łochowicach ukazało się "sprostowanie": "Koło Gospodyń Wiejskich w Łochowicach nigdy nie podejmowało żadnych wspólnych działań z Panem Łukaszem Mejzą. Nie mamy w planach nawiązywać współpracy z jego osobą. Informacje podane na profilu Pana Łukasza Mejzy są niezgodne z prawdą" - przekonuje KGW.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
W komentarzach można przeczytać więcej o intencjach posła. "Wiedziałam, że przyjechał do nas na festyn z dobrze obmyślonym planem. Ja się na to nie godzę" - napisała Joanna.
Internauci do dziś nie dają posłowi zapomnieć o ubiegłotygodniowej wizycie w Łochowicach. Nawet pod sobotnim wpisem o tym, że "58% Niemców boi się pójść na basen w wakacje z uwagi na islamskich imigrantów", szybko pojawia się komentarz przytoczony ze strony KGW.
A jak ustaliła "Gazeta Wyborcza", zdjęcie które umieścił Mejza nie pochodzi z tego roku. - Tu już by z nim nikt sobie fotki nie trzasnął - twierdzi mieszkaniec Łochowic, w rozmowie z "GW".
Czytaj także:
Źródło: WP Wiadomości, Facebook, "Gazeta Wyborcza"