Trwa ładowanie...
d20xnpu
Meghan Markle i Harry dobili królową Elżbietę. Kolejny wielki zgryz monarchini

Meghan Markle i Harry dobili królową Elżbietę. Kolejny wielki zgryz monarchini

Nie milkną echa wywiadu Meghan Markle i księcia Harry’ego udzielonego Oprah Winfrey. O tym, czy jesteśmy świadkami początku końca władzy w Pałacu Buckingham, rozmawialiśmy w programie "Newsroom" WP z dr Wiolettą Wilk-Regułą, ekspertką ds. monarchii brytyjskiej. - Monarchia brytyjska jest osadzona na bardzo silnych, starych fundamentach. (…) To, co się teraz dzieje, czyli takie można powiedzieć publiczne pranie rodzinnych brudów, jest bardzo przykre. Myślę, że to byłoby przykre dla każdej rodziny, a tym bardziej tak bardzo eksponowanej, której losami interesuje się cały świat. Odnoszę wrażenie, że szczególnie księżna Meghan nie zrozumiała, do jakiej rodziny wchodzi, kiedy wychodziła za księcia Harry’ego. Harry się w tym wszystkim pogubił i nie umiał jej tego wytłumaczyć. To oczywiście niezwykły prestiż być członkiem klubu Windsorów, ale to również pewne niedogodności - powiedziała dr Wioletta Wilk-Reguła. Jak tłumaczyła ekspertka, przynależność do rodziny królewskiej wiąże się z przestrzeganiem niezrozumiałego protokołu i potężnym ograniczeniem prywatności. "Ale jest to pewna cena. Wszystko w życiu ma swoją cenę" - dodała. Wilk-Reguła przyznała również, że wywiad udzielony Oprah Winfrey, jest "niespecjalnym prezentem" zaserwowanym babci przez księcia Harry’ego. Ekspertka przypomina, że emisja odbyła się w tym samym czasie, w którym Elżbieta II martwi się o swego męża, leciwego księcia Filipa.

Prawdziwe trzęsienie ziemi i stawiRozwiń

Transkrypcja:

Prawdziwe trzęsienie ziemi i stawiam taką tezę - początek końca monarchii brytyjskiej. Bardzo się mylę? Bardzo się pan myli. Monarchia brytyjska jest osadzona na bardzo silnych fundamentach, silnych, starych, dość stabilnych, wiele burz targało monarchią. Nawet kilkadziesiąt lat temu wydawało się, że już po monarchii, kiedy w latach 90. poważne skandale w rodzinie królewskiej wstrząsały nią co chwilę. To co się teraz dzieje, czyli takie, można powiedzieć, pranie rodzinnych brudów publiczne, to jest bardzo przykre. Ja myślę, że to byłoby przykre dla każdej rodziny, a tym bardziej dla tak eksponowanej, której losami interesuje się cały świat. To jest przykre, bo, no cóż, odnoszę wrażenie, że szczególnie księżna Meghan nie zrozumiała do jakiej rodziny wchodzi, kiedy wychodziła za księcia Harry'ego. Że też Harry się w tym wszystkim pogubił i nie umiał jej pewnych rzeczy wytłumaczyć. Że oczywiście to jest niezwykły prestiż być członkiem klubu Winsorów, ale to również pewne powiedzmy niedogodności, trochę w cudzysłowie mówiąc, bo oczywiście jest i czasami niezrozumiały protokół, którego trzeba przestrzegać i ograniczenie bardzo potężne prywatności, praktycznie prywatność nie istnieje. Jest to pewna cena, wszystko w życiu ma swoją cenę. To jest taki truizm, ale to jest prawda. Więc jeśli do tego dodamy też niepokojące wieści. które napływają na temat stanu zdrowia księcia Filipa, no to można powiedzieć, że wnuk swojej babci taki no niespecjalny prezent wyszykował teraz, kiedy ona się martwi o swojego męża, musi się jeszcze mierzyć z takim wywiadem, w którym pewnie padną różne przykre oskarżenia, skargi. A, że to publicznie, to to jest to moim zdaniem dość kompromitujące. A jaka może być odpowiedź teraz Pałacu Buckingham? Tak jak wielokrotnie do tej pory po prostu na razie cisza, przetrzymanie, potem jakiś lakoniczny komunikat? Jak to może wyglądać? Ja nie przypuszczam - oczywiście mogę się mylić - ale nie przypuszczam, żeby Pałac Buckingham, mówiąc tak właśnie symbolicznie, bo tu chodzi oczywiście o królową, która stoi na czele całej rodziny, aby Pałac Buckingham miał ochotę wchodzić w jakieś dyskusje z Harrym i Meghan. Oczywiście to by się odbywało ustami rzeczników prasowych, wiadomo, że nikt z rodziny królewskiej osobiście w takich sprawach nie zabiera głosu. Ale ja bym oczekiwała czegoś zgoła innego. Być może właśnie takie rozwiązanie będziemy mieli, na pewno nie od razu, ale może za jakiś czas, po prostu tak jak w latach 90.. Na początku lat 90., kiedy księżna Diana była w potężnym konflikcie ze swoim mężem, najpierw ona opowiadała o swoim nieudanym małżeństwie publicznie, później to samo zrobił książę Karol. Ale oboje oni wydali książki. Czyli najpierw powstała książka na podstawie wspomnień księżnej i na tę książkę była odpowiedź - biografia księcia Karola napisana. No właśnie w pewnym sensie pod dyktando jego oczekiwań, czyli to była pewnego rodzaju odpowiedź na to, co ukazało się w książce. Ale to była też odpowiedź na wszelkie zarzuty, które zwolennicy Diany wysuwali pod adresem księcia Karola. Być może my też teraz za niedługi czas doczekamy się jakiejś ciekawej książki, która będzie napisana tak trochę na zamówienie Pałacu Buckingham, żeby pokazać drugą stronę. Bo to jest oczywiście pewna dysproporcja. Mamy Harry'ego i Meghan, którzy siadają przed kamerą i dziennikarce amerykańskiej, która zupełnie nie rozumie brytyjskich realiów, szczególnie realiów rodziny królewskiej, opowiadają o rzeczach, o których opowiadać moim zdaniem nie powinni - niezależnie od tego co powiedzą. I teraz jak z tym dyskutować, jak dyskutować z zarzutami, z pretensjami, z żalami. Wiadomo, że Pałac Buckingham może opublikować pewien komunikat, może w tym komunikacie powiedzieć, że królowa ubolewa, że jest jej przykro. No bo co można powiedzieć? Przecież nie zrobią z tego maga, nie będą robić pyskówki, nie będą odpowiadać na poszczególne konkretne argumenty, bo cóż, monarchia ma kasę. Tak długo jak na jej czele stoi Elżbieta II, to ta monarchia ma klasę i po prostu nie dyskutuje z pewnymi nawet zarzutami, które się pojawiają, one się pojawiają od czasu do czasu. Ale oczywiście przykro, kiedy pochodzą ze strony rodziny.
d20xnpu
d20xnpu
Więcej tematów