Media narodowe dostają rykoszetem od marszałka Sejmu. "Pod drzwiami cały czas stał strażnik, który nas pilnował"
Obecne zasady pracy dziennikarzy w Sejmie najbardziej uderzają w media narodowe - reporterzy PAP są zamykani na klucz w swoim biurze przez Straż Marszałkowską, dziennikarze Polskiego Radia nie mają wstępu do studia. Stałej przepustki nie ma też żaden dziennikarz prawicowej Telewizji Republika.
Ostatnie dni reporterzy Polskiej Agencji Prasowej spędzali w swoistym areszcie. Ich sejmowa redakcja znajduje się w łączniku między Sejmem, a budynkiem, w którym pracują sejmowe komisje. Wejście na galerię nad salą plenarną jest zamknięte ze względu na toczący się tam protest opozycji. Jednak z niewiadomej przyczyny przez wiele kilka dni Straż Marszałkowska zamykała dziennikarzy PAP na klucz również od drugiej strony.
- Byliśmy zamknięci. Za każdym razem, gdy chcieliśmy wejść, albo wyjść musieliśmy dzwonić, by strażnik marszałkowski pełniący służbę w innym budynku przyszedł i nas wypuścił - mówi Wirtualnej Polsce jeden z reporterów.
Na utrudnienia skarżą się też dziennikarze Polskiego Radia, którzy od 20 grudnia w ogóle nie mają wstępu do studia znajdującego się przy wejściu na sejmową galerię.
Raz po długich negocjacjach ze Strażą Marszałkowską reporterzy zostali wpuszczeni do swojego miejsca pracy. - Pod drzwiami cały czas stał strażnik, który nas pilnował - śmieje się jeden z nich.
Wśród najbardziej poszkodowanych redakcji jest też prawicowa Telewizja Republika. Po tym, jak w grudniu Sejm został otwarty dla dziennikarzy bez ograniczeń, mogą do niego wchodzić tylko posiadacze stałych akredytacji, których w gronie przedstawicieli mediów jest mniejszość. W telewizji Republika - ani jednego. - Możemy wchodzić tylko, gdy są obrady w Senacie. Są dni, że wstępu do gmachu parlamentu nie ma żaden dziennikarz Republiki - przyznaje reporter tej stacji.
"Zamknięcie dostępu do galerii spowodowane względami bezpieczeństwa"
Przedstawiciel kancelarii Sejmu wyjaśnia w rozmowie z WP, że zamknięcie dostępu do galerii jest spowodowane względami bezpieczeństwa, bo przebywający na sali plenarnej posłowie opozycji mogą próbować rozszerzyć formę protestu. - Nie możemy też faworyzować redakcji PAP, czy Polskiego Radia, skoro ograniczony dostęp mają inni dziennikarze - dodaje urzędnik.
Za zmieniającymi się zasadami nie nadąża nawet Straż Marszałkowska, która ma je egzekwować. - Tylko wykonujemy rozkazy dowódcy i nie wiemy, czy będą one aktualne kolejnego dnia. Z reguły o zasadach pracy dziennikarzy dowiadujemy się ostatni, tego samego dnia rano, kiedy zaczynają one obowiązywać - tłumaczy WP jeden ze strażników.
Według zapowiedzi marszałka Senatu Stanisława Karczewskiego nowe zasady dotyczące mediów mają być ogłoszone do 6 stycznia. Sejmowi urzędnicy nie mogą się doczekać. - Na razie nie wiemy, jak będą wyglądały. W końcu decydują o tym w Senacie - uśmiecha się jeden z nich.