Media: Gigantyczne nagrody po aferze z respiratorami
Piotr Węcławik, były wicedyrektor biura administracyjnego w Ministerstwie Zdrowia, kwitował obdiór części respiratorów od handlarza bronią. W zamian awansował i otrzymał nagrody na łączną kwotę pół miliona złotych.
Informację o nagrodach i awansach Piotra Węcławika ujawniła "Gazeta Wyborcza". Dziennikarze na dane o nagrodach i zarobkach dyrektora czekali trzy tygodnie. Początkowo resort zdrowia przekazał, że w związku z dużą ilością zapytań, udzieli odpowiedzi do 25 marca.
"Od urzędników wiemy jednak, że system informatyczny pozwala na uzyskanie takich informacji szybko. – Wystarczy kilka kliknięć – twierdzą. Odpowiedź dostaliśmy dopiero po licznych telefonach" - czytamy w dzienniku.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Niejednoznaczna odpowiedź z resortu
Odpowiedź, jaka przyszła z resortu zdrowia, nie jest jednoznaczna. Chociaż dziennikarze zwrócili się o informacje o konkretnej osobie, ministerstwo mówi o "osobach zatrudnionych". Ponadto "w ocenie biura administracyjnego, w zakresie pozostałych danych, mamy do czynienia z informacją publiczną przetworzoną", a wobec tego "konieczne jest wykazanie przez wnioskodawcę szczególnie istotnego interesu publicznego".
Jednak nawet szczątkowe dane są zaskakujące. Chociaż nie ma w nich mowy o wynagrodzeniu zasadniczym, to na podstawie przekazanych informacji można obliczyć, że wynagrodzenie na stanowisku wicedyrektora wynosiło w tamtym czasie ok. 12 tys. złotych.
Dodatkowo Piotr Węcławik otrzymał dodatek zadaniowy ze środków Ministerstwa Zdrowia (10 tys. zł), dodatek z programów europejskich (ponad 26 tys. zł), nagrodę ze środków MZ (39,5 tys. zł) oraz nagrodę z programów europejskich (4,3 tys. zł).
Awans i kolejne nagrody
Jak ujawnia "Wyborcza", w tym samym roku Węcławik awansował na stanowisko wicedyrektora, a następnie dyrektora departamentu innowacji, za czym poszły kolejne dodatki zadaniowe i nagrody.
Łącznie od wiosny 2020 roku do końca zeszłego roku dodatki i nagrody Piotra Węcławika wyniosły ponad pół miliona.
- Urzędnik, który kwitował odbiór respiratorów od handlarza bronią i był zamieszany w skandal z ujawnieniem wrażliwych danych lekarza, powinien ponieść odpowiedzialność, a nie otrzymywać nagrody, i to jeszcze tak wysokie - skomentował ustalenia gazety poseł Michał Szczerba z KO, który wraz z Dariuszem Jońskim odkrył w trakcie kontroli poselskich rolę Węcławika.
Sam Piotr Węcławik odmówił odpowiedzi na pytania dziennikarzy, odsyłając ich do rzecznika prasowego Ministerstwa Zdrowia.
Zakup respiratorów od handlarza bronią
Afera z udziałem Andrzeja Izdebskiego rozpoczęła się w kwietniu 2020 r., podczas pandemii COVID-19 w Polsce. Janusz Cieszyński, ówczesny wiceminister zdrowia, złożył podpis pod zamówieniem. Na tej podstawie Izdebski, człowiek z zerowym doświadczeniem w branży medycznej, handlujący do tej pory bronią z krajami objętymi embargo, otrzymał od polskiego rządu 35,1 mln euro zaliczki na zakup 1241 respiratorów.
Wiceminister Cieszyński tłumaczył potem, że Andrzeja Izdebskiego, prezesa firmy E&K z Lublina, która widniała na umowie z polskim rządem, sprawdziło i pozytywnie zarekomendowało Centralne Biuro Antykorupcyjne.
Źródło: "Gazeta Wyborcza", WP Wiadomości