Mazurek: który poseł PO był u Natalii Arnal po kolizji z limuzyną Komorowskiego? Schetyna: nie wiem
Dziennikarz zaskoczył Grzegorza Schetynę podczas rozmowy. Robert Mazurek przytoczył fragment listu Natalii Arnal, której córka ucierpiała w kolizji z limuzyną prezydenta Komorowskiego przed Belwederem w grudniu 2014 r. Lider PO, myśląc, że chodzi o Sebastiana K., który ma zarzuty ws. wypadku w Oświęcimiu, powiedział: "Jest pytanie o jakość polskiego państwa prawa, jak traktuje się podejrzanego, jak przeprowadza się przesłuchania, nie dopuszcza do pomocy adwokackiej".
15.02.2017 | aktual.: 15.02.2017 09:44
"Potraktowano mnie niesprawiedliwie, próbując zrobić ze mnie kozła ofiarnego, kierowcy BOR jeżdżą jak piraci drogowi" - ten fragment listu zacytował Robert Mazurek w RMF FM, nie zdradzając, o jaką sprawę chodzi i kto jest autorem. Schetyna skrytykował działania władz państwa, tak jak PO obecnie krytykuje PiS ws. wypadku w Oświęcimiu.
"To był list pani Natalii Arnal która w 2014 r. miała stłuczkę przed Belwederem z limuzyną prezydenta Komorowskiego. Córka pani Arnal trafiła w wyniku stłuczki do szpitala. Nikt wtedy o tym nie rozmawiał, media milczały, politycy opozycji nie odwiedzali pani Arnal. Kobieta dostała mandat wysokości 600 zł - tłumaczył Mazurek.
- Ta sprawa była upubliczniona - ripostował lider PO. - Rodzinę pani Arnal reprezentował Bartosz Kownacki, obecny wiceminister MON, sprawa trafiła do sądu i zakończyła się skazaniem jednego z oficerów BOR - powiedział Schetyna.
- Który poseł PO był wtedy u pani Arnal? - dopytywał dziennikarz. - Nie znam tej sytuacji, nie wiem - odparł Schetyna.
"Wtedy państwo broniło się samo, teraz PO musi bronić państwa prawa"
Mazurek przytoczył słowa Borysa Budki z PO o tym, że "miejsce każdego posła jest po stronie obywatela, który styka się z państwem PiS", zarzucając Platformie Obywatelskiej, że wykorzystuje wypadek w Oświęcimiu do walki politycznej. - Wtedy państwo broniło się samo, teraz PO musi bronić państwa prawa - odparł Schetyna.
Mazurek wyliczał wpadki BOR za czasów rządów PO-PSL, m.in. wożenie przez BOR pizzy do ministra Sikorskiego, jazdę po pijanemu w Budzie Ruskiej. Lider PO przypomniał, że za wypadek w Budzie Ruskiej funkcjonariusze zostali ukarani i zwolnieni z pracy. - Pan porównuje osiem lat PO-PSL do jednego roku PiS - podkreślił Schetyna
Liderzy PO udają się w środę do Oświęcimia, by zaapelować o rzetelne wyjaśnienie okoliczności wypadku z udziałem premier. Borys Budka (wraz z posłem Nowoczesnej Markiem Sową) spotkał się wcześniej z Sebastianem K., kierowcą seicento, które zderzyło się w piątek z limuzyną szefowej rządu. Marek Suski z PiS zasugerował nawet, że PO być może próbowało wpłynąć na zeznania Sebastiana K.
Kierowcy grozi kara do trzech lat więzienia
Do wypadku doszło w piątek wieczorem. Policja podała, że rządowa kolumna trzech samochodów, w której pojazd premier Beaty Szydło jechał w środku, wyprzedzała fiata seicento. Jego 21-letni kierowca przepuścił pierwszy samochód, a następnie zaczął skręcać w lewo i zderzył się z autem szefowej rządu, które uderzyło w drzewo. W wypadku ranni zostali też dwaj funkcjonariusze BOR - kierowca i szef ochrony premier. Beata Szydło od piątku przebywa w Wojskowym Instytucie Medycznym w Warszawie.
Już w sobotę Sebastian K. otrzymał zarzut nieumyślnego naruszenia zasad bezpieczeństwa w ruchu lądowym, zagrożonego karą do 3 lat więzienia. We wtorek krakowska Prokuratura Regionalna przedstawiła mężczyźnie zarzut w rozbudowanej wersji. Kierowca seicento nie przyznał się do winy.
Z opisu rozbudowanego zarzutu wynikało, że kierowca fiata na dwukierunkowej jedni, wykonując manewr skrętu w lewo, nie zachował szczególnej ostrożności poprzez nienależytą obserwację jezdni z tyłu pojazdu i nie upewnił się co do możliwości bezpiecznego wykonania manewru. Nie sygnalizował także zamierzonego manewru włączeniem lewego kierunkowskazu i nie ustąpił pierwszeństwa kierującemu pojazdem uprzywilejowanym, który wykonywał manewr omijania jego samochodu.
Ponadto wjeżdżając wbrew przepisom pomiędzy samochody poruszające się w kolumnie pojazdów uprzywilejowanych, doprowadził do zderzenia obu pojazdów, a następnie do uderzenia przez pojazd uprzywilejowany w drzewo. W ten sposób nieumyślnie spowodował wypadek drogowy, w którym premier i funkcjonariusz BOR odnieśli obrażenia ciała na okres dłuższy niż 7 dni.
Obrońca Sebastiana K., mec. Władysław Pociej, po przesłuchaniu zapowiedział: "będziemy weryfikować to, co ma prokuratura i w razie potrzeby my również będziemy mieli możliwość zasięgnięcia pomocy specjalistów". Pytany o linię obrony wskazał: "Musimy ustalić charakter kolumny w sensie jej uprzywilejowania lub nie. Wydaje się to jednym z elementów kluczowych. Jest wiele kwestii dodatkowo do wyjaśniania" - powiedział mec. Pociej.