Mazurek: który poseł PO był u Natalii Arnal po kolizji z limuzyną Komorowskiego? Schetyna: nie wiem
Dziennikarz zaskoczył Grzegorza Schetynę podczas rozmowy. Robert Mazurek przytoczył fragment listu Natalii Arnal, której córka ucierpiała w kolizji z limuzyną prezydenta Komorowskiego przed Belwederem w grudniu 2014 r. Lider PO, myśląc, że chodzi o Sebastiana K., który ma zarzuty ws. wypadku w Oświęcimiu, powiedział: "Jest pytanie o jakość polskiego państwa prawa, jak traktuje się podejrzanego, jak przeprowadza się przesłuchania, nie dopuszcza do pomocy adwokackiej".
"Potraktowano mnie niesprawiedliwie, próbując zrobić ze mnie kozła ofiarnego, kierowcy BOR jeżdżą jak piraci drogowi" - ten fragment listu zacytował Robert Mazurek w RMF FM, nie zdradzając, o jaką sprawę chodzi i kto jest autorem. Schetyna skrytykował działania władz państwa, tak jak PO obecnie krytykuje PiS ws. wypadku w Oświęcimiu.
"To był list pani Natalii Arnal która w 2014 r. miała stłuczkę przed Belwederem z limuzyną prezydenta Komorowskiego. Córka pani Arnal trafiła w wyniku stłuczki do szpitala. Nikt wtedy o tym nie rozmawiał, media milczały, politycy opozycji nie odwiedzali pani Arnal. Kobieta dostała mandat wysokości 600 zł - tłumaczył Mazurek.
- Ta sprawa była upubliczniona - ripostował lider PO. - Rodzinę pani Arnal reprezentował Bartosz Kownacki, obecny wiceminister MON, sprawa trafiła do sądu i zakończyła się skazaniem jednego z oficerów BOR - powiedział Schetyna.
- Który poseł PO był wtedy u pani Arnal? - dopytywał dziennikarz. - Nie znam tej sytuacji, nie wiem - odparł Schetyna.
"Wtedy państwo broniło się samo, teraz PO musi bronić państwa prawa"
Mazurek przytoczył słowa Borysa Budki z PO o tym, że "miejsce każdego posła jest po stronie obywatela, który styka się z państwem PiS", zarzucając Platformie Obywatelskiej, że wykorzystuje wypadek w Oświęcimiu do walki politycznej. - Wtedy państwo broniło się samo, teraz PO musi bronić państwa prawa - odparł Schetyna.
Mazurek wyliczał wpadki BOR za czasów rządów PO-PSL, m.in. wożenie przez BOR pizzy do ministra Sikorskiego, jazdę po pijanemu w Budzie Ruskiej. Lider PO przypomniał, że za wypadek w Budzie Ruskiej funkcjonariusze zostali ukarani i zwolnieni z pracy. - Pan porównuje osiem lat PO-PSL do jednego roku PiS - podkreślił Schetyna
Liderzy PO udają się w środę do Oświęcimia, by zaapelować o rzetelne wyjaśnienie okoliczności wypadku z udziałem premier. Borys Budka (wraz z posłem Nowoczesnej Markiem Sową) spotkał się wcześniej z Sebastianem K., kierowcą seicento, które zderzyło się w piątek z limuzyną szefowej rządu. Marek Suski z PiS zasugerował nawet, że PO być może próbowało wpłynąć na zeznania Sebastiana K.
Kierowcy grozi kara do trzech lat więzienia
Do wypadku doszło w piątek wieczorem. Policja podała, że rządowa kolumna trzech samochodów, w której pojazd premier Beaty Szydło jechał w środku, wyprzedzała fiata seicento. Jego 21-letni kierowca przepuścił pierwszy samochód, a następnie zaczął skręcać w lewo i zderzył się z autem szefowej rządu, które uderzyło w drzewo. W wypadku ranni zostali też dwaj funkcjonariusze BOR - kierowca i szef ochrony premier. Beata Szydło od piątku przebywa w Wojskowym Instytucie Medycznym w Warszawie.
Już w sobotę Sebastian K. otrzymał zarzut nieumyślnego naruszenia zasad bezpieczeństwa w ruchu lądowym, zagrożonego karą do 3 lat więzienia. We wtorek krakowska Prokuratura Regionalna przedstawiła mężczyźnie zarzut w rozbudowanej wersji. Kierowca seicento nie przyznał się do winy.
Z opisu rozbudowanego zarzutu wynikało, że kierowca fiata na dwukierunkowej jedni, wykonując manewr skrętu w lewo, nie zachował szczególnej ostrożności poprzez nienależytą obserwację jezdni z tyłu pojazdu i nie upewnił się co do możliwości bezpiecznego wykonania manewru. Nie sygnalizował także zamierzonego manewru włączeniem lewego kierunkowskazu i nie ustąpił pierwszeństwa kierującemu pojazdem uprzywilejowanym, który wykonywał manewr omijania jego samochodu.
Ponadto wjeżdżając wbrew przepisom pomiędzy samochody poruszające się w kolumnie pojazdów uprzywilejowanych, doprowadził do zderzenia obu pojazdów, a następnie do uderzenia przez pojazd uprzywilejowany w drzewo. W ten sposób nieumyślnie spowodował wypadek drogowy, w którym premier i funkcjonariusz BOR odnieśli obrażenia ciała na okres dłuższy niż 7 dni.
Obrońca Sebastiana K., mec. Władysław Pociej, po przesłuchaniu zapowiedział: "będziemy weryfikować to, co ma prokuratura i w razie potrzeby my również będziemy mieli możliwość zasięgnięcia pomocy specjalistów". Pytany o linię obrony wskazał: "Musimy ustalić charakter kolumny w sensie jej uprzywilejowania lub nie. Wydaje się to jednym z elementów kluczowych. Jest wiele kwestii dodatkowo do wyjaśniania" - powiedział mec. Pociej.