Matura w Szkole w Chmurze. Uczniowie przystąpili do egzaminu z opóźnieniem

Nie o godz. 9, a o 10.30. Część maturzystów ze Szkoły w Chmurze rozpoczęła egzamin maturalny z języka polskiego z półtoragodzinnym opóźnieniem. Szkoła zapewnia, że nie doszło do złamania procedur. Centralna Komisja Egzaminacyjna poprosiła władze placówki o wyjaśnienia.

Matura w Szkole w Chmurze. Uczniowie przystąpili do egzaminu z opóźnieniem. Zdjęcie ilustracyjne
Matura w Szkole w Chmurze. Uczniowie przystąpili do egzaminu z opóźnieniem. Zdjęcie ilustracyjne
Źródło zdjęć: © East News
oprac. MRM

Matura z języka polskiego w całej Polsce odbyła się w czwartek 4 maja. O godz. 9 przystąpiło do niej łącznie kilkaset tysięcy maturzystów. Z egzaminem zmierzyli się także uczniowie Szkoły w Chmurze - placówki, która od dawna wzbudza kontrowersje wśród oświatowców.

Lekcje w Szkole w Chmurze odbywają się całkowicie zdalnie. Uczniowie muszą jednak przystąpić do egzaminów w formie stacjonarnej. Władze placówki nie posiadają budynku, który mógłby pomieścić w tym samym czasie kilkuset osób przystępujących do matury. Do tego celu wynajęli pomieszczenia stadionu Legii Warszawa przy ul. Łazienkowskiej.

Szkoła w Chmurze. Uczniowie rozpoczęli maturę 1,5 godziny po czasie

Jak poinformowała w piątek "Gazeta Wyborcza", część uczniów zaczęła egzamin maturalny z języka polskiego z półtoragodzinnym opóźnieniem. - A już o 9.30 w sieci krążyły przecieki tematów, bo normalnie matury wszędzie zaczęły się o godzinie 9 - mówi pani Anna, która poinformowała dziennik o tym problemie.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Władze Szkoły w Chmurze potwierdziły, że doszło do takiego zdarzenia. - To prawda, matura w dwóch salach rozpoczęła się z opóźnieniem, w jednej z nich o 10.30. Nasi uczniowie mieli problem z wejściem do sali. Uczniowie pisali ją przez cztery godziny - przekazała "GW" Anna Bondarzewska, rzeczniczka placówki. Jak zapewniła, uczniowie przez ten czas "nie mieli przy sobie telefonów komórkowych".

Z kolei dyrektorka szkoły Barbara Jędrusiak zapewniła "Wyborczą", że nie zostały złamane procedury. - Poza tym nasza filozofia jest inna niż w innych szkołach. Uważamy, że od wyników matury ważniejsi są ludzie, którzy się u nas uczą. Jeśli komuś zależy na dobrym wyniku, ponieważ chce się dostać na studia, pomagamy mu w tym. Jeśli uczeń nie ma zamiaru kontynuować nauki, ma inny pomysł na siebie, to wtedy zachęcamy go do potraktowania matury jak spotkania towarzyskiego - stwierdziła.

W sprawie interweniowała Centralna Komisja Egzaminacyjna. - Poprosiliśmy dyrekcję szkoły o wyjaśnienia. Okręgowa Komisja Egzaminacyjna w Warszawie wraz z mazowieckim kuratorem oświaty zadbali o to, żeby w każdej sali, w której odbywały się matury, pojawił się przedstawiciel tych dwóch instytucji w charakterze obserwatora egzaminu - mówi dr Marcin Smolik, dyrektor CKE.

- Szkoła organizowała ją pierwszy raz. Jej pracownicy nie przewidzieli, że losowanie stolików może potrwać dłużej. Stąd decyzja o przesunięciu godziny rozpoczęcia egzaminu. Przekazałem dyrekcji, że jeśli sytuacja się powtórzy, to cała matura w tej szkole zostanie unieważniona - przekazał dr Smolik.

Władze szkoły przekazały, że podczas piątkowych matur nie doszło już do "takich opóźnień". - Staramy się uczyć na własnych błędach - stwierdziła Jędrusiak.

Źródło: "Gazeta Wyborcza"

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (66)