Matura 2020 okiem nauczycieli. Pierwszy dzień bez niespodzianek. Są obawy przed kolejnymi

Matura 2020 - egzamin z języka polskiego przeprowadzony. Wszystko pod czujnym okiem nauczycieli z komisji egzaminacyjnych. Ci, z którymi rozmawiamy, przyznają, że pierwszy dzień matur przebiegł spokojnie. Wskazują jednak na niebezpieczny trend.

Matura 2020 okiem nauczycieli. Pierwszy dzień bez niespodzianek. Są obawy przed kolejnymi
Źródło zdjęć: © Andrzej Hulimka / Forum

Ponad 272 tys. tegorocznych maturzystów przystąpiło 8 czerwca do egzaminu z języka polskiego. To pierwszy z zaplanowanych egzaminów maturalnych, które będą trwały do 29 czerwca. W tym roku, ze względu na pandemię koronawirusa, egzamin dojrzałości odbywa się tylko w formie pisemnej. Podczas egzaminów uczniów i nauczycieli obowiązują szczególne wytyczne sanitarne, opracowane przez MEN, CKE i GIS.

Anna, nauczycielka, która do 9 rano zasiadała w komisji egzaminacyjnej w jednym z poznańskich liceów, mówi Wirtualnej Polsce: - Wszystko przebiegło bardzo sprawnie. Żadnych niespodzianek ani sytuacji problemowych.

Matura 2020. Nauczyciele o przebiegu egzaminu

I wymienia: - Były większe odstępy między ławkami niż zwykle, dezynfekcja rąk przy wejściu, maseczki. I trzeba było przybyć nieco wcześniej. Tym razem tylko jeden uczeń z całej szkoły był obecny przy odbiorze arkuszy u dyrekcji, zwykle był jeden z każdej sali. Komisje były tylko dwuosobowe - jeden nauczyciel ze szkoły rodzimej, a drugi z innej. Wcześniej liczyły trzy osoby.

Nauczycielka przyznaje też, że uczniowie byli spokojni i zdyscyplinowani. Podczas egzaminu z języka polskiego maturzyści mogą korzystać ze słowników, które znajdują się przy nauczycielach. - W mojej sali ze słowników nie korzystali. Inaczej niż w ubiegłych latach. Być może jest to związane z koronawirusem - zauważa Anna.

Matura 2020 i mimowolny stres nauczycieli

W podobnym tonie wypowiada się Aleksandra, nauczycielka z Pomorza. - W naszej szkole spokojnie, dzieciaki miały tylko problem z zachowaniem dystansu - trzeba było ich pilnować. Nie było widać specjalnie stresu na twarzach zdających - komentuje. A nauczyciele? - Niektórzy mocno zestresowani, izolowali się. Pozostali ze spokojem podeszli do sprawy, albo przynajmniej takie stwarzali pozory. Niby wszystko jest jak zawsze, a gdzieś w głębi duszy czuć dreszcz niepokoju - dodaje.

- U mnie w sali na szczęście nikt nie pokasływał - mówi Anna. - Siedzenie przez trzy godziny bez ruchu, bez telefonu, książki, bez możliwości rozmowy, może być dla niektórych czasem przemyśleń i potęgować lęk. Jak ktoś już wcześniej obawiał się koronawirusa to w takich okolicznościach z pewnością lęk może narastać - dodaje.

Tamara, nauczycielka z Białegostoku: - Stres, mniejszy czy większy, na pewno jest, bo to i dezynfekcja rąk i te maseczki i odstępy. Niby w sali siedzimy bez maseczek, ale jak ktoś podnosi rękę już trzeba podejść z zasłoniętą twarzą. Nie można dotykać cudzych długopisów. Te wszystkie procedury potęgowały stres też w nas, nauczycielach.

Matura 2020. Niepokojący trend

Anna zauważa niepokojący trend. - Po egzaminie maturzyści gromadzili się w grupki i dzielili wrażeniami, ale dopiero poza terenem szkoły. Trudno tego uniknąć patrząc na rozluźnienie dyscypliny na ulicach. To budzi obawy. Również fakt, że podczas egzaminu wystarczy jeden uczeń czy nauczyciel zarażony, a po kilku godzinach spędzonych wspólnie w sali można spodziewać się zarażenia całej grupy. Jestem świadoma tego ryzyka - mówi nam nauczycielka.

- Te procedury o trzymaniu odstępu to trochę, moim zdaniem, "pic na wodę" - dodaje Tamara.

Dlaczego? Nauczycielka tłumaczy: - Bo to żadne zabezpieczenie. I tak ci uczniowie będą się gromadzić. Dziś jest w porządku, ale za dzień, dwa, trzy, kiedy przyjdziemy do danej grupy uczniów, oni mogą przez te gromadzenie się poza szkołą, kiedy wymieniają wrażenia, zakazić się koronawirusem. Do ostatniego egzaminu to napięcie jednak będzie nam towarzyszyć.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (9)