Matka przez 7 godzin przeżywała prawdziwe piekło
Pani Kilgour z Mt Eden w Nowej Zelandii przez 7 godzin przeżywała prawdziwe piekło, po tym, gdy jej 14-miesięczny synek, Harry zatrzasnął ją w szafie - czytamy na stronie "Times on Line".
32-letnia pośredniczka sprzedaży antyków postanowiła piątek spędzić w domu. Zabrała się za sprzątanie szafy z ubraniami w sypialni. Wspomina, że w tym czasie jej mały synek bawił się na podłodze sypialni tuż obok. - Widziałam go stojąc w drzwiach szafy - wspomina. W pewnym momencie jej synek postanowił bawić się z nią w chowanego. Następna rzecz, jaką pamięta to to, że dziecko gwałtownie pchnęło drzwi i nagle pomyślała: - O mój Boże, jestem zamknięta. Niestety zamek w drzwiach szafy był zatrzaskowy i nie dało się go otworzyć od środka.
Pani Kilgour około trzech godzin próbowała różnymi sposobami otworzyć drzwi. Niestety bez rezultatu. Krzyczała licząc na to, że może któryś z sąsiadów ją usłyszy. Syn słysząc krzyki mamy zaczął płakać. Ponieważ długo nie wychodziła z szafy, dziecko znudzone wyszło z pokoju. Słyszała jego płacz i krzyki. Przeżywała koszmary nie mogąc wydostać się z pułapki, nie wiedząc co się dzieje z jej dzieckiem. Przez długi czas dziecka nie było w pokoju i matka odchodziła od zmysłów, co ono robi.
Dziękowałam Bogu jedynie za to, że drzwi wejściowe były zamknięte, więc nie mógł wyjść do ogrodu. Ostatecznie Harry po pewnym czasie wrócił do pokoju, a jak pani Kilgour zaczęła śpiewać, to w końcu synek usnął na podłodze sypialni. - Dopiero wtedy, była w stanie trochę się zrelaksować - opowiedziała.
Miała ogromne szczęście, gdyż jej mąż Jason przyszedł do domu z pracy wcześniej tego dnia niż powinien. Znalazł dziecko głodne i spragnione. Mały pozjadał co prawda jakieś resztki ze śniadania, ale było to zbyt mało na jego potrzeby. Potem mąż oswobodził roztrzęsioną żonę z szafy.
Następnego dnia został wezwany fachowiec do założenia zamka magnetycznego zamiast zatrzaskowego. Mały Harry, po przeżytej przygodzie ile razy znajduje się w pobliżu feralnej szafy wybucha płaczem.