Mateusz Morawiecki ocenia szczyt bliskowschodni. Mówi o "procesie warszawskim"
Premier Mateusz Morawiecki podsumował konferencję bliskowschodnią. Zapowiedział, że nie była jednorazowym wydarzeniem, ale "początkiem czegoś większego". Wspomina także zmarłego premiera Jana Olszewskiego i tłumaczy wypowiedź premiera Izraela.
W sobotę w Warszaiwe odbyły się uroczystości pogrzebowe Jana Olszewskiego. W wywiadzie dla PAP premier Mateusz Morawiecki podkreślał, że "bez względu na to, jaką rolę czy funkcję pełnił Jan Olszewski, dał on Polsce wszystko, co mógł najlepszego".
- Wiele osób patrzy na uroczystości pogrzebowe Jana Olszewskiego jak na pogrzeb byłego premiera. A przecież Polska pożegnała też publicystę, harcerza, nastolatka walczącego w Powstaniu Warszawskim, społecznika walczącego o prawa robotników, prawnika, który nie bał się oskarżać przed komunistycznym sądem zabójców ks. Jerzego Popiełuszki ani nie bał się przed tym samym sądem bronić opozycjonistów w trakcie ich procesów. To wielkie przesłanie i wielka lekcja dla wszystkich Polaków, że na losy Polski wpływają nie tylko politycy, ale każdy, kto ma Polskę w sercu. Kto jest gotów nie tylko brać, ale dawać z siebie wszystko dla naszej Ojczyzny - powiedział.
Szczyt bliskowschodni początkiem "czegoś większego"
Delegacje z kilkudziesięciu krajów brały udział w konferencji, dotyczącej Bliskiego Wschodu w Warszawie w dniach 13-14 lutego.
Premier Mateusz Morawiecki tłumaczył powody zorganizowania szczytu. W jego ocenie sytuacja na Bliskim Wschodzie ma konsekwencje nie tylko w tym regionie, ale wpływa na cały świat. Mówił przede wszystkim o zagrożeniu terroryzmem, kolejnymi falami uchodźców.
Przekonuje, że jeśli nie rozwiążemy tego problemu, będzie jeszcze gorzej.
"Historyczny punkt zwrotny"
- Ten szczyt był przełomowy już choćby z tego powodu, że udało się nam zaprosić do Warszawy bardzo szerokie grono państw – także tych, które na co dzień nie tylko ze sobą nie rozmawiają, ale ostro się zwalczają. Najlepszy przykład to Izrael i liczne państwa arabskie, które na tak wysokim szczeblu spotkały się ze sobą po raz pierwszy od lat. Sam fakt, że kraje, które nawet oficjalnie nie uznają swojego istnienia nie tylko usiadły przy jednym stole, ale też zaczęły ze sobą dyskutować, wymieniać argumenty – to ogromny sukces. Sukces, który – mam nadzieję – okaże się początkiem cywilizowania stosunków międzynarodowych w odniesieniu do tego regionu świata - tłumaczył premier..
Reuters i Associated Press przypominają, że poprzednio do spotkania tak licznych delegacji państw arabskich z władzami Izraela doszło 28 lat temu w Madrycie. Agencje cytują słowa izraelskiego premiera, który uważa, że w Warszawie osiągnięto "historyczny punkt zwrotny".
"Wypowiedzi premiera Izraela były nieprawdziwe"
Odniósł się także do słów premiera Izraela i burzy wokół nich. Przypomnijmy, że podczas pobytu na bliskowschodnim szczycie w Warszawie szef izraelskiego rządu miał powiedzieć, że podczas Holokaustu "Polacy kolaborowali z Niemcami". Netanjahu miał także dodać, że "nie zna nikogo, kto zostałby pozwany za tego typu stwierdzenie".
MSZ Izraela i ambasada tego kraju wydały oświadczenie ws. słów Biniamina Netanjahu. Urzędnicy tłumaczą, że premier mówiąco "Polakach kolaborujących z nazistami" miał na myśli pojedynczych Polaków, a nie naród czy państwo polskie.
- Rzeczywiście taka informacja pojawiła się w czwartek wieczorem i natychmiast podjęliśmy działania, żeby to wyjaśnić. Na moją osobistą prośbę do MSZ została w trybie pilnym wezwana Ambasador Izraela w Polsce, pani Anna Azari, która wyjaśniała, że informacje o tej wypowiedzi były kompletnie nieprawdziwe. W rzeczywistości premier Netanjahu, mówił jedynie o indywidualnych przypadkach kolaborantów. Co więcej, potwierdził też że w pełni podtrzymuje wspólną deklarację, którą Polska i Izrael przyjęły w czerwcu ubiegłego roku i która jest bardzo ważnym dokumentem wzmacniającym naszą, prawdziwą opowieść o historii II wojny. W tej deklaracji premier Netanjahu i ja stwierdziliśmy jasno: nie ma zgody na przypisywanie Polsce ani narodowi polskiemu winy za niemieckie zbrodnie - powiedział Morawiecki dla PAP.
- Zachowujemy w tej sprawie zimną krew i korzystamy z narzędzi, jakie są właściwe w dyplomacji. W tej sprawie warto działać rozważnie i konsekwentnie dementować kłamstwa na nasz temat. Na wszystkie tego rodzaju wypowiedzi będziemy reagować bardzo zdecydowanie. Ta sprawa ma dla nas fundamentalne znaczenie, nie możemy pozwolić na takie insynuacje i krzywdzące oskarżenia - podkreślił.
"Ta sytuacja przyniosła Polsce więcej korzyści"
Premier podkreślił, że "takie wypowiedzi są najlepszym dowodem, że musimy wciąż walczyć o prawdę historyczną. Te słowa są obraźliwe nie tylko dla nas, Polaków – ale także dla Żydów i wszystkich innych ofiar niemieckich zbrodni. Powstańcy w Getcie Warszawskim dobrze wiedzieli, z kim walczą – i nie był to żaden „polski reżim”, tylko okrutni Niemcy".
Przekonywał jednak, że paradoksalnie ta sytuacja przyniosła Polsce więcej korzyści niż strat. - Ile ta początkowa wypowiedź została zauważona głównie w naszym kraju, o tyle jej sprostowanie, wraz z podkreśleniem że Polska nie była sprawcą zbrodni niemieckich nazistów, a ich ofiarą, znalazło się we wszystkich najważniejszych mediach na całym świecie. Wypowiedź tę potępiła też ambasador USA i organizacje żydowskie, również amerykańskie – i to ma na świecie bardzo duży oddźwięk - mówił.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl