Mateusz Morawiecki o aferze taśmowej: wstyd mi tych przekleństw, ale mi się zdarzają
Dziś media zagraniczne razem z opozycją wyciągnęły coś, co było dobrze znane. To świadczy o wielkich możliwościach kreowania rzeczywistości przez media - stwierdził premier Mateusz Morawieckie, komentując aferę taśmową ze swoim udziałem.
Zdaniem premiera opublikowana ostatnio przez portal onet.pl taśma z nagraniem jego rozmowy ze Zbigniewem Jagiełłą (ówczesnym prezesem PKO BP), Krzysztofem Kilianem (ówczesnym prezesem PGE) i Bogusławą Matuszewską (zastępczynią Kiliana) jest znana opinii publicznej od lutego 2016 roku. Wówczas - jak stwierdził w rozmowie z "Super Expressem" przedstawiono większość wątków z tej rozmowy. - Wtedy nie było reakcji - powiedział premier.
- Wiem, że wielu wpływowym grupom interesów w Polsce i za granicą naraziłem się naszą walką z mafiami VAT-owskimi, naszą reformą sądów, naszymi świetnymi relacjami z USA, w tym budową bazy wojskowej, czy wreszcie coraz większą suwerennością i świetnymi wynikami polskiej gospodarki - tłumaczy ujawnienie nagrania Morawiecki.
Premier dodał, że został nagrany, kiedy nie pełnił żadnej funkcji publicznej (był wówczas prezesem banku BZ WBK - przyp. red.).- Każdy z nas, kto byłby nagrywany w sytuacji towarzyskiej, gdyby odsłuchał taką swoją prywatną rozmowę, mógłby się zdziwić albo czuć trochę zawstydzony. Mnie na pewno wstyd tych przekleństw, ale też z żalem przyznaję, że mi się one zdarzają - stwierdził pytany, czy są jakieś nagrania, których by się obawiał. - Jednak poza sformułowaniami wyrwanymi z kontekstu, jak choćby tymi o wychodzeniu z kryzysu po II wojnie światowej i niskich wówczas oczekiwaniach społecznych, nie ma nic kontrowersyjnego. A wykorzystanie tych sformułowań, jak to czyni opozycja, w zestawieniu z realizowanymi przez nas programami społecznymi, które w ciągu trzech lat wprowadziliśmy, jest paskudną manipulacją - dodał.
Premier pytany był także o reklamę BZ WBK z 2012 roku, której głównym bohaterem był Chuck Norris. Postać popularnego bohatera filmów akcji była wyjątkowo przekonująca do Polaków. Bank, którym zarządzał wówczas Morawiecki zyskał wówczas rzeszę nowych klientów. - Ludzie są tacy głupi, że to działa. Niesamowite! - komentował sukces reklamy w nagranej przez kelnerów rozmowie Mateusz Morawiecki.
Zobacz także: Mateusz Morawiecki w Nowym Jorku
- Dobrze, że Pan o to pyta, bo to też nadużycie i hipokryzja - stwierdził premier w rozmowie z "SE". - Trzeba mieć dużo złej woli, żeby przypisywać mi lekceważenie ludzi, gdy po prostu mówiłem o pewnym mechanizmie, któremu wszyscy ulegamy, bez względu na zawód, wykształcenie czy miejsce zamieszkania. A mianowicie temu, że - czy tego chcemy, czy nie - poddajemy się wpływom reklamy. Każdemu z nas zdarzyło się przecież kupić coś niepotrzebnie, tylko pod wpływem reklam. Mnie na pewno i to nie raz. Chodziło mi więc o naturę ludzką, a nie mądrość czy jej brak.
Źródło: "Super Express"