Mateusz Kijowski twierdzi, że nikt nie chce go zatrudnić, bo "dorobiono mu gębę". My znaleźliśmy mu pracę
Mateusz Kijowski, były lider KOD-u, wyznał w mediach, że od roku nie może znaleźć pracy, a zakupy spożywcze robią mu znajomi. Twierdzi, że sytuacja materialna jego rodziny jest dramatyczna i niewykluczone, że wyemigruje z kraju za pracą. W internecie ruszyła publiczna zbiórka pieniędzy na rzecz Kijowskiego. My idziemy o krok dalej i szukamy mu pracy.
28.11.2017 | aktual.: 28.11.2017 18:09
W wywiadzie udzielonym tydzień temu "Na Temat" Mateusz Kijowski powiedział: "W zasadzie umiem robić wszystko. Murować, układać kafelki, w grę wchodzi też elektryka i hydraulika, ale też szyję, kroję, mam doświadczenia w prowadzeniu szklarni i wiele innych. Jedno, czego na pewno nie umiem, to sprzedaż".
Dodajmy, że Mateusz Kijowski jest także informatykiem, publicystą i blogerem, więc potrafi również pisać i ma pewien talent do wystąpień publicznych. Potrafi także grać na gitarze, co udowodnił w czasie noworocznego kolędowania. Na moment zahaczył się także jako aktywista w organizacji turystycznej działającej przy lokalnej parafii. Był także dyrektorem w PZU. W grudniu skończy 49 lat.
Jak twierdzi były lider KOD-u, nikt go nie chce zatrudnić ponieważ "dorobiono mu gębę". "Kto zatrudni tego Kijowskiego?" - pytał retorycznie w wywiadzie dodając od razu, że podobno każda firma, z którą współpracował w 2016 roku ma kontrolę skarbową, a każdy klient indywidualny jest wzywany do Urzędu Skarbowego, więc poniekąd nawet rozumie, że nikt go nie chce przyjąć na stanowisko, bo nikt nie chce kłopotów.
Nie poddaliśmy się tak łatwo i zajrzeliśmy na stronę warszawskiego Urzędu Pracy. Dla samych murarzy jest w tej chwili 5 ogłoszeń pracy. Dzwonimy do jednej z firm, która oferuje stawkę godzinową 14-16 złotych, z pytaniem, czy byliby gotowi przyjąć do pracy Mateusza Kijowskiego. - Coś mi mówi to nazwisko, skądś je kojarzę - słyszę w odpowiedzi od pracownika, a gdy przybliżam mu, że jest to były lider KOD-u, potwierdza krótko: - Zatrudnilibyśmy Mateusza Kijowskiego.
W serwisie Olx znajdujemy aktualną ofertę pracy dla nauczycieli gry na gitarze dla dzieci w wieku 6-12 lat w orywatnej szkole muzycznej. Płatna od 30 do 60 zł za godzinę. Zdecydowanym atutem w przypadku Kijowskiego jest brak wymaganego wykształcenia muzycznego i doświadczenia jako nauczyciel. "Chętnie podejmiemy współpracę z gitarzystami hobbystami, którzy z entuzjazmem chcieliby dzielić się wiedzą i umiejętnościami" - czytamy w ogłoszeniu. Gdy dzwonimy do szkoły, żeby dowiedziec się czy Kijowski w ogóle może aplikować, okazuje się że w placówce jego nazwisko jest kompletnie nieznane i z niczym się nie kojarzy. Przyszło nam też do głowy, że gdyby nie udało się z posadą nauczyciela gry na gitarze, Kijowski swoje muzyczne zdolności mógłby wykorzystać jako uliczny grajek. Jak deklarują muzycy, dziennie do kapelusza można zebrać od 200, do nawet 800 zł. Najważniejsze, żeby usiąść w dobrym miejscu, podpowiadają muzycy, którzy w ten sposób zarabiają na życie.
Spróbowaliśmy znaleźć Mateuszowi Kijowskiemu zatrudnienie bazujące na jego doświadczeniu dziennikarskim. Z pomocą przyszedł Adam Młynarczyk ze Swoboda PR. - Widziałbym go na stanowisku osoby prowadzącej social media. W tej chwili nie mam akurat wolnego wakatu, ale jeśli tylko podeśle mi swoje CV, to znam osoby, którym mógłbym go zarekomendować i nazwisko pana Kijowskiego nie jest żadnym problemem - próbuje pomóc Młynarczyk. - A jeśli pan Kijowski deklaruje, że jest gotów podjąć się prac remontowych i rzeczywiście ma w tej dziedzinie doświadczenie, to osobiście jestem gotów go zatrudnić do remontu mojego mieszkania, które odbieram w przyszłym roku - dodał.
Ogłoszenie pracy w branży IT
Udało nam się także dowiedzieć od pracownika gdańskiego wydawnictwa, które akurat prowadzi rekrutację na stanowisko serwisanta IT, że nie mają żadnego problemu z zatrudnieniem Mateusza Kijowskiego. - Ważne są wyłącznie jego kwalifikacje - mówi nam anonimowo jeden z pracowników mających wiedzę na temat rekrutacji na stanowisko w firmie. - Poza tym branża IT jest taką działką, gdzie ogłoszeń są setki, jak nie tysiące i żaden informatyk nie ma problemu ze znalezieniem pracy, zwłaszcza w dużych miastach.
Może jednak nasze starania znalezienia byłemu liderowi KOD pracy są bezsensowne, bo jak się dowiedzieliśmy, zaraz po wyznaniu Kijowskiego o dramatycznej sytuacji w jakiej się znajduje, dostał ofertę pracy w łódzkiej restauracji od pana Jarosława Papisa. Na propozycję nie odpowiedział. - Nawet dziś ponawiałem moją ofertę, ale bez odzewu - mówi Papis. - Pana Mateusza Kijowskiego i mnie dzielą całe lata świetlne jeśli chodzi o poglądy. Ja jestem religijnym Żydem, konserwatystą. Pan Mateusz ma poglądy znacznie bardziej liberalne od moich, ale sam kiedyś zbankrutowałem i wiem co to znaczy nie mieć znikąd pomocy, znaleźć się w dramatycznej sytuacji, więc chcę pomóc człowiekowi. Poglądy nie mają w takiej chwili żadnego znaczenia.
Próbowaliśmy skontaktować się z Mateuszem Kijowskim, żeby dowiedzieć się dlaczego nie odpowiedział na propozycję pana Jarosława Papisa. Niestety, bezskutecznie.