Mateusz Kijowski: bardzo Was wszystkich przepraszam. Przedstawię informacje i dokumenty, by wyjaśnić sprawę
"W moim własnym imieniu, a także wszystkich, którzy przyczynili się do tego, że KOD znalazł się w kryzysowej sytuacji, bardzo Was wszystkich przepraszam. To, że nie zostało naruszone prawo ani wewnętrzne zasady komitetu społecznego, nie oznacza, że wszystko jest czytelne i transparentne. Dałem okazję do ataków na KOD, co obciąża tysiące zaangażowanych i aktywnych działaczy i sympatyków" - napisał w oświadczeniu na Facebooku lider KOD Mateusz Kijowski.
Kijowski zapowiada, że "w najbliższych dniach przedstawi informacje i dokumenty wyjaśniające okoliczności sprawy. Jestem przekonany, że pozwolą one wszystkim zrozumieć, co się faktycznie wydarzyło".
"Z dzisiejszej perspektywy cała sytuacja wygląda inaczej niż wtedy, kiedy były podejmowane decyzje. W okresie dynamicznego rozwoju KOD-u, w okresie ciągłych ataków na wszelkie przejawy istnienia KOD-u, szczególnie te w internecie i mediach społecznościowych, decyzje trzeba było często podejmować w sposób niemal natychmiastowy, a kontrola nad całością naszych stron, grup i innych form komunikacji była krytycznym aspektem naszego istnienia" pisze lider Komitetu Obrony Demokracji.
"Jednocześnie trzeba pamiętać, że Komitet Społeczny, który finansował działalność KOD w pierwszych miesiącach działania, nie miał prawa nikogo zatrudniać ani wypłacać żadnych wynagrodzeń. Decyzja o wystawianiu faktur za działania w obszarze informatyki, z dzisiejszej perspektywy głupia, wtedy wydawała się najlepszym rozwiązaniem. Nie chcieliśmy szukać rozwiązań sztucznych czy naciąganych ani omijających obowiązujące w Polsce prawo. Dzisiaj KOD jest w trudnej sytuacji i konieczne jest podjęcie działań integracyjnych. Chciałbym, żebyśmy wszyscy w tych działaniach kierowali się hasłem: „Kod łączy, a nie dzieli” - czytamy w oświadczeniu.
"Wszystkim, którzy wyrażają swoje wsparcie dla mnie, jednocześnie szukając winnych, proszę aby zaniechali budowania „murów”. Szukajmy rozwiązań, wyjaśniajmy, usuwajmy przeszkody, ale szanujmy się i nie atakujmy tych, którzy mają wątpliwości lub inne zdanie. Jedyną ostateczną formą uznania zdania wszystkich członków KOD-u są wybory. W sytuacji, która powstała, jest to również sprawa niezwykle pilna, a kontrola nad całym procesem powinna być powierzona wszystkim KODerkom i KODerom, a także osobom publicznego zaufania" - dodaje Kijowski.
Na koniec lider KOD-u "proponuje członkom stowarzyszenia":
- Maksymalne przyspieszenie krajowego zjazdu programowo-wyborczego – 18 lutego 2017 to najbliższy, możliwy ze względów formalnych, termin.
- Powstrzymanie się członków Zarządu Głównego od wszelkich działań, które nie są związane z realizacją procesu demokratycznych wyborów.
- Przekazanie przez Zarząd Główny do czasu krajowego zjazdu programowo-wyborczego kierowania działaniami KOD-u, organizacji ogólnokrajowych wydarzeń oraz reprezentacji KODerek i KODerów Radzie Regionów.
- Ogłoszenie przez Radę Regionów audytu merytorycznego i etycznego Komitetu Społecznego „Komitet Obrony Demokracji” oraz Stowarzyszenia Komitet Obrony Demokracji i powierzenie jego realizacji Komisji Rewizyjnej stowarzyszenia wspieranej przez osoby zaufania publicznego.
"Liczę, że realizacja tych propozycji pozwoli utrzymać zaangażowanie obywateli w działania KOD-u, które służą obronie Polski przed zagrożeniem totalitaryzmem i autorytarnymi rządami antydemokratycznej partii władzy" - podsumowuje Mateusz Kijowski.
"Sprawa jest niewątpliwie niezręczna"
W środę "Rzeczpospolita" podała, że należąca do Kijowskiego i jego żony firma MKM Studio zainkasowała ponad 91 tys. zł za "usługi informatyczne" dla Komitetu Obrony Demokracji. Pieniądze miały pochodzić ze zbiórek społecznych, organizowanych przez KOD. Tymczasem Kijowski utrzymywał, że nie otrzymuje żadnego wynagrodzenia za pracę w organizacji, a jego źródłem utrzymania są pieniądze od rodziny.
- Nie kłamałem. Od wielu miesięcy już nie wykonuję usług dla KOD, co więcej nie pracuję już w spółce MKM Studio - mówił Mateusz Kijowski w programie #dzieńdobryPolsko, tłumacząc kontrowersje wokół swoich rozliczeń z Komitetem Obrony Demokracji. Jak dodał, to nie jest konto jego ani żony, tylko spółki oraz, że "trzeba pamiętać, że to są kwoty brutto". - Sprawa jest niewątpliwie niezręczna, ale od początku było to tak uzgodnione z organizacją. Nie dało się tego zrobić inaczej - wyjaśnił lider KOD. Dodał, że pieniądze, które trafiły na konto spółki, nie są "z puszek". - To były darowizny kierowane - powiedział.
Zarząd Komitetu Obrony Demokracji zlecił kontrolę wydatków stowarzyszenia. Radomir Szumełda z zarządu KOD podkreślił na piątkowej konferencji, że "zaufanie zostało nadszarpnięte".