Masło skażone bakteriami E.coli. Jest śledztwo w tej sprawie
Prokuratura we Wrześni wszczęła śledztwo ws. ewentualnego wprowadzenia przez miejscową mleczarnię na rynek 10 ton masła z bakterią E.coli. Spółdzielnia twierdzi, że skażenia nie było.
O tym, że kilka ton skażonego masła trafiło do sprzedaży na polskim rynku jako pierwszy poinformował lokalny tytuł "Wiadomości Wrzesińskie". Z zamieszczonej w gazecie relacji wynika, że fakt skażenia trzech bloków, jeszcze przed skierowaniem produktu do dystrybucji, wykryła specjalistka do spraw jakości Arleta Student. Dzień po tym, jak przekazał informację o problemie prezesowi Spółdzielni Mleczarskiej Dariuszowi Golińskiemu, została zwolniona.
Sytuacja nieco inaczej wyglądała w relacji prezesa. Jak wyjaśniał, informacja o rzekomym skażeniu trafiła do mediów po tym, jak kobieta została zwolniona. Jednak już członek rady nadzorczej SM Września Roman Graczyk w rozmowie z wrzesińską gazetą potwierdził, że trzy bloki masła wyprodukowane pod koniec stycznia były skażone. Choć fakt był znany decydentom, przerobiono je na produkt wysłany do dystrybucji w całym kraju.
Prokuratura rejonowa we Wrześni wszczęła w tej sprawie śledztwo. Zastępca prokuratora rejonowego prok. Krzysztof Woźniak powiedział we wtorek PAP, że postępowanie dotyczy możliwości sprowadzenia niebezpieczeństwa dla życia lub zdrowia wielu osób poprzez wyprodukowanie i wprowadzenie do obrotu środków spożywczych, które nie odpowiadają obowiązującym warunkom jakości.
Zobacz: Zakaz handlu w niedzielę. Gdzie będą kupować Polacy?
- Część masła została zatrzymana, zatrzymaliśmy również całą dokumentację związaną z obrotem, produkcją i badaniami. Czekamy na wyniki opinii - powiedział PAP prokurator.
Kontrolę w Spółdzielni Mleczarskiej Września rozpoczął powiatowy inspektorat weterynarii. Wyniki mamy poznać za kilka dni dniach.