ŚwiatMaschadow grozi śmiercią promoskiewskiemu liderowi

Maschadow grozi śmiercią promoskiewskiemu liderowi

Lider czeczeńskich separatystów Asłan Maschadow
grozi śmiercią każdemu, kto obejmie urząd promoskiewskiego
prezydenta Czeczenii - wynika z jego wywiadu, opublikowanego przez
trzy czeczeńskie portale internetowe.

Dni tego, kto obejmie to marionetkowe stanowisko, są policzone. Będzie "rządzić" do czasu, aż dosięgnie go ręka mudżahedina. Jeżeli ktoś bierze na siebie to ryzyko, zostaje "prezydentem" (...) i przychodzi z rosyjską "konstytucją", to jego koniec jest jeden - powiedział Maschadow. Przypomniał o losie Achmada Kadyrowa, zamordowanego 9 maja pierwszego promoskiewskiego prezydenta. Kadyrow dostał za swoje, choć miał eskortę składającą się ze 100-200 samochodów i 3-4 tys. ludzi - powiedział Maschadow.

Każdy z mudżahedinów, nawet ten, który przyszedł do nas tydzień temu, wie jak posługiwać się radiostacją, ładunkiem wybuchowym, zdalnym detonatorem i praktycznie każdą bronią - dodał lider separatystów w jednym ze swoich najostrzejszych wystąpień.

Zdaniem Maschadowa, jeżeli Moskwa nie zgodzi się na rozmowy z jego ludźmi, wojna partyzancka przeciwko siłom rosyjskim może trwać latami i nikt nie jest w stanie jej zatrzymać. Dodatkowo musi się z nią liczyć Zachód, jeżeli chce spokojnie wydobywać i sprzedawać kaukaską ropę naftową.

Liczba bojowników rośnie po każdym przypadku uprowadzenia mężczyzn, kobiet i dzieci. Po każdym (rosyjskim) mordzie, po każdej zbrodni Rosjan i ludzi Kadyrowa pojawia się człowiek, który zginie wysadzając tych łajdaków w powietrze - powiedział Maschadow.

Maschadow, który w styczniu 1997 r. wygrał wybory prezydenckie w Czeczenii i którego w 2000 Moskwa przestała uznawać za prezydenta, zaapelował także do swojego narodu, by nie uczestniczył w zaplanowanych na 29 sierpnia wyborach prezydenckich.

Pójdą na nie tylko niewolnicy, zdrajcy i degeneraci. No cóż, niech sobie wybierają - powiedział lider partyzantki, dodając, że nie widzi żadnej różnicy między kandydatem ekipy Kadyrowa Ału Ałchanowem a jego głównym rywalem, moskiewskim biznesmenem Malikiem Sajdułłajewem, którego również określił mianem "marionetki".

Partyzantka - twierdzi Maschadow - tak czy inaczej będzie kontynuować walkę. Musimy wygnać z naszego kraju ruskich. To nasz obowiązek. Żadnych "wyborów". Naród o tym wie. Sił, które mi podlegają, wystarczy, aby walczyć bez większych przeszkód przez najbliższe 20 lat - oświadczył Maschadow.

Wywiad, pierwszy, w którym Maschadow otwarcie aprobuje zamachy terrorystyczne przeciwko siłom rosyjskim (nie mówi o zamachach przeciwko ludności), opublikowały strony internetowe chechen.org, agencja Chechenpress oraz portal internetowy "Kavkaz-Center".

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)