Marta Kaczyńska pierwszą damą prawicy?
Marta Kaczyńska jest przeciwieństwem i bardzo kontrastuje "z niemą i nieobecną pierwszą damą" Agatą Kornhauser-Dudą - czytamy w najnowszej "Polityce". Wiele osób oczekiwało, że żona prezydenta zabierze głos ws. aborcji - posłanki Nowoczesnej napisały do niej list w tej sprawie, w kwietniu pierwsze damy wydały oświadczenie ws. kompromisu aborcyjnego, pod dokumentem zabrakło jednego podpisu - Agaty Dudy. Ciszę ze strony żony prezydenta wypełnia bratanica prezesa PiS.
26.10.2016 | aktual.: 26.10.2016 10:51
Kaczyńska publikuje zdjęcia na portalach społecznościowych, pisze cotygodniowe felietony w tygodniu "wSieci" - w jednym z nich negatywnie oceniła rozpoczęcie przez Sejm prac nad projektem ustawy o całkowitym zakazie aborcji. Krytycznie odniosła się także do pomysłu ograniczenia procedury in vitro do pozaustrojowego zapłodnienia tylko jednej komórki jajowej i zakazu mrożenia zarodków.
Co prawda Marta Kaczyńska nie jest posłanką, nie wystartowała w wyborach jako kandydatka żadnej z partii, mimo to od 10 kwietnia 2010 roku, jest stale obecna w świecie polityki. Podobno córka zmarłej pary prezydenckiej jest w PiS nietykalna - jednak nawet wśród polityków prawicy potrafi wywołać zamieszanie. Kilka miesięcy temu Antoni Macierewicz poinformował, że do apelu poległych dołączone zostaną nazwiska ofiar tragedii z kwietnia 2010 r. - apel o nowej treści miał zostać odczytany m.in. podczas obchodów Czerwca '56 i rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego. Wtedy po raz kolejny Marta Kaczyńska zaskoczyła wszystkich i w swoim felietonie
napisała, że jest przeciwna apelowi pamięci ofiar katastrofy w rocznicę Powstania Warszawskiego: "Wspominanie zasłużonych dla historii Polski zarówno tej dawnej, jak i najnowszej nie powinno się odbywać 'przy okazji' obchodzenia rocznic wydarzeń, z którymi nie byli bezpośrednio związani. Pamięć historyczna nie znosi chaosu. Bohaterowie każdej z ważnych dat zasługują na to, by mieć własne święto - z uwagi na swoją godność i troskę o dobrą pamięć pokoleń".
Jak pisze "Polityka": "w sprawie smoleńskiej Marta Kaczyńska trzyma się jednak pisowskiej ortodoksji. Wierzy w zamach, tak przynajmniej deklaruje; nie kontestowała też bulwersującej wiele 'smoleńskich rodzin' decyzji o ekshumacji szczątków wszystkich ofiar katastrofy. W listopadzie 2012 r. Jarosław Kaczyński wraz z Martą wydali oświadczenie, że 'Maria Kaczyńska została pochowana w sposób godny, o czym zaświadcza córka Marta Kaczyńska. Nie jest rozważany wniosek o ekshumację Pani Prezydentowej'. Teraz Prezes zapowiedział, że 'brat i jego żona', czyli rodzice Marty, będą ekshumowani w pierwszej kolejności. Marta w żaden sposób oficjalnie nie skomentowała słów stryja, choć w tej sprawie to raczej córka, a nie stryj, powinna mieć głos decydujący".
"Nietykalność" Marty Kaczyńskiej jest nie tyle atutem, co także problemem dla prezesa PiS, który nigdy nie wie, jaka będzie reakcja bratanicy na kontrowersyjne sprawy - a jak pokazuje wiele przykładów, niejednokrotnie Kaczyńska publicznie sprzeciwiała się stanowisku swojego stryja. Ponadto jej prywatne życie również "odbiega od idealnego modelu prawicowego ładu". W ostatnich dniach, oficjalnie wciąż jej mąż, został wypuszczony po 14 miesiącach z aresztu. Marcin Dubieniecki jest podejrzany o kierowanie grupą przestępczą, wyłudzenie 14,5 mln zł z PFRON i pranie brudnych pieniędzy. Sprawa męża Kaczyńskiej jest kolejnym elementem dotyczącym jej osoby, która bulwersowałaby prawicowy elektorat, ale tak się nie dzieje.
Marta opowiada w wywiadach, że z Jarosławem Kaczyńskim mają bardzo dobry kontakt, dzwonią do siebie, rozładowują stres - są sobie bliscy. W wieczór wyborczy, gdy PiS odniósł sukces, była na miejscu ze stryjem, a po ogłoszeniu wyników gratulowała.
"Zabiera głos tam, gdzie można oczekiwać, że powinna Agata Duda, popierając (kilka tygodni temu) prawo matek do karmienia piersią w miejscach publicznych, które jest niepodważalne i w cywilizowanym społeczeństwie nie powinno być w żaden sposób kwestionowane" - czytamy w "Polityce".
Ostatni felieton w tygodniku "wSieci" Kaczyńska zakończyła słowami: "Żeński potencjał naszego społeczeństwa pozostawał chyba do tej pory niedoceniony i z całą pewnością należy go pozytywnie zagospodarować". "Czyżby chciała powiedzieć: prezesie, stryju, wchodzę do gry?" - pyta z kolei "Polityka" na koniec materiału o pierwszej damie prawicy.