Marszałków mamy niedostatek?
Jednym z możliwych rozwiązań sytuacji, w której opozycja domaga się uzupełnienia składu Prezydium Sejmu, a koalicja się temu sprzeciwia, jest powiększenie obecnego składu prezydium o kolejnych dwóch wicemarszałków - jednego z koalicji i jednego z opozycji - uważa marszałek Sejmu Marek Borowski.
07.11.2003 15:05
Zauważył przy tym, że oznaczałoby to wzrost kosztów funkcjonowania prezydium, ale - uznał - "być może trzeba go ponieść".
"Chodzi o to, żeby to nie było przedmiotem żadnych rozgrywek politycznych, tylko naprawdę przedmiotem normalnego porozumienia, które wszystkim ułatwi prace w Sejmie" - podkreślił marszałek. "Być może trzeba jeszcze się spotkać, ale już naprawdę w gronie tych kilku klubów - i opozycyjnych, i koalicji rządowej - i porozmawiać na ten temat, jak to się popularnie mówi, bez nerwów" - dodał.
Borowski przypomniał, że na początku kadencji w Prezydium Sejmu "były zachowane właściwe proporcje" między koalicją i opozycją, ponieważ było trzech przedstawicieli koalicji i dwóch opozycji, w tym reprezentanci dwóch największych klubów opozycyjnych.
"Teraz sytuacja wygląda inaczej: jest dwóch na dwóch (marszałek Marek Borowski z SLD i wicemarszałkowie: Tomasz Nałęcz z UP, Donald Tusk z PO i Janusz Wojciechowski z PSL), ponieważ koalicja się rozpadła. Więc teoretycznie rzecz biorąc, gdyby chcieć zachować dokładnie reprezentację według wielkości klubów opozycyjnych - przy braku porozumienia po stronie opozycji, bo nie ma pełnego porozumienia po stronie opozycji, to powinien być reprezentant PO i PiS, a nie powinno być reprezentanta PSL" - tłumaczył marszałek. "Ja tego oczywiście nie proponuję, w ogóle się w tej sprawie nie wypowiadam w żadną stronę" - zastrzegł.
Prawo i Sprawiedliwość, Platforma Obywatelska oraz Polskie Stronnictwo Ludowe popierają kandydaturę Kazimierza Michała Ujazdowskiego (PiS), natomiast Liga Polskich Rodzin i Samoobrona - Marka Kotlinowskiego (LPR). Tymczasem Sojusz Lewicy Demokratycznej nie widzi potrzeby rozszerzania składu prezydium.
Zdaniem Borowskiego, SLD sprzeciwia się wspólnemu kandydatowi PiS, PSL i PO dlatego, że "zaburzyłoby to istniejącą równowagę". Po uzasadnienie stanowiska swojego klubu odesłał jednak do rzecznika.
Marszałek dodał, że najmniejszy klub - UP - nie jest nadreprezentowany, bo "koalicja w ramach swoich ugrupowań desygnuje takich przedstawicieli, jakich chce". Dodał, że gdyby opozycja się porozumiała i wspólnie desygnowała do obecnego składu prezydium Sejmu dwóch przedstawicieli, to - nawet gdyby pochodzili z najmniejszych klubów - zostaliby zaakceptowani.