Marsz Niepodległości. To oni podpalili mieszkanie? Policja publikuje zdjęcia
W czasie Marszu Niepodległości w Warszawie doszło do podpalenia mieszkania. Nieustaleni i zamaskowani uczestnicy rzucili racę na jeden z balkonów budynku mieszkalnego przy moście Poniatowskiego. Policja opublikowała wizerunki potencjalnych sprawców pożaru.
W środę ulicami Warszawy przeszedł coroczny Marsz Niepodległości. Doszło do zamieszek oraz starć między narodowcami a policją. Kilkudziesięciu funkcjonariuszy zostało rannych. Zatrzymano 36 osób. Podczas pochodu doszło też do podpalenia mieszkania.
Kilku z uczestników, przechodząc przez most Poniatowskiego, rzuciło race w kierunku stojącego obok bloku. Jedna z nich trafiła na balkon mieszkania i wywołała pożar. Ustalono już, że poszkodowane mieszkanie jest pracownią znanego artysty fotografika oraz znawcy twórczości Stanisława Ignacego Witkiewicza.
"Policjanci ze śródmiejskiego wydziału dochodzeniowo-śledczego prowadzą postępowanie w sprawie zniszczenia mienia poprzez wywołanie pożaru na skutek wrzuconej do lokalu racy tj. o czyn z art. 288 kodeksu karnego " - poinformowali stołeczni policjanci.
Zobacz też: Kaja Godek z nową inicjatywą. Leszek Miller przestrzega PiS
Marsz Niepodległości. Policja publikuje zdjęcia potencjalnych podpalaczy
Całe zdarzenie z chwilą podpalenia uchwyciły kamery miejskiego monitoringu. Policja zdecydowała się opublikować wizerunku osób, które mogą mieć związek z przestępstwem. Funkcjonariusze apelują o kontakt do każdego, kto rozpozna podejrzanych mężczyzn.
"Informacje w tej sprawie można przekazać dzwoniąc na numer +48 47 723-70-20, + 48 47 723-79-40, +48 47 723-91-50 albo w formie elektronicznej pisząc na adres: komendant.krp1@policja.gov.pl" - czytamy w komunikacie policji.
Marsz Niepodległości. Narodowcy podpalili mieszkanie
Mieszkanie, w którym wybuchł pożar, to pracownia Stefana Okołowicza, znanego artysty fotografika, znawcy życia i sztuki Stanisława Ignacego Witkiewicza, współfundatora Instytutu Witkacego.
Gdy w pomieszczeniu pojawił się ogień, artysty nie było w pracowni. Straż pożarną powiadomili sąsiedzi.
Niebezpieczny akt chuligaństwa skomentowała już Katarzyna Kobro-Okołowic, poetka i współzałożycielka Instytutu Witkacego.
"Drodzy, krótka informacja. To nie jest nasze mieszkanie, a pracownia. Nie spłonęły dzieła sztuki Witkacego, bo nie są tam przechowywane. Są tam banery na wystawy z reprodukcjami. Uszkodzone są okna i podłoga, wyważono drzwi. Celowano zapewne, dwa piętra wyżej - na balkonie były banery nawiązujące do Strajku Kobiet... Dziękujemy osobie, która wezwała straż" - napisała na swoim profilu na Facebooku.
Trwa ładowanie wpisu: facebook