ŚwiatMario Sepulveda był uwięziony pod ziemią 69 dni. Teraz dodaje otuchy rodzinom chłopców z tajlandzkiej jaskini

Mario Sepulveda był uwięziony pod ziemią 69 dni. Teraz dodaje otuchy rodzinom chłopców z tajlandzkiej jaskini

Historię uwięzionych pod ziemią górników z Chile śledził z zapartym tchem cały świat. 33 mężczyzn na głębokości 625 metrów 69 dni. Teraz jeden z uratowanych górników wysyła przesłanie do rodzin chłopców odciętych od świata w zalanej jaskini.

Mario Sepulveda był uwięziony pod ziemią 69 dni. Teraz dodaje otuchy rodzinom chłopców z tajlandzkiej jaskini
Źródło zdjęć: © PAP
Violetta Baran

06.07.2018 | aktual.: 06.07.2018 15:14

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

5 sierpnia 2010 roku w kopalni miedzi i złota San José, położonej nieopodal Copiapó, na pustyni Atakama doszło do tąpnięcia. 33 górników zostało odciętych od świata, w komorze o powierzchni ok. 50 metrów kwadratowych. Od tej pory na powierzchni, w namiotowym miasteczku "Nadzieja", nieustannie czuwały rodziny zasypanych.

Początkowo nikt nie miał pewności czy górnicy przetrwali katastrofę w kopalni. Przez 17 dni nie było z nimi żadnego kontaktu. Dopiero 22 sierpnia udało się wywiercić wąziutki otwór, szerokości zaledwie 15 cm, dzięki któremu nawiązano kontakt z zasypanymi.

Wkrótce okazało się jednak, że akcja ratunkowa potrwa wiele miesięcy. Głęboko pod ziemią toczyło się życie. Żywność, woda, środki czystości i odzież zjeżdżały do górników wąziutkim szybem. Dostali też telewizor. Obchodzili urodziny, uczyli się jak udzielać wywiadów i podejmowali życiowe decyzje - na przykład o ślubie.

Po 69 dniach koszmaru, wydrążonym tunelem, wyciągnięto ich na powierzchnię ziemi w kapsule "Feniks". Akcję ratunkową z zapartym tchem śledził cały świat. Relacjonowało ją 1500 reporterów z 39 krajów.

8 lat później z podobnym zainteresowaniem świat śledzi losy chłopców uwięzionych w jaskini Tham Luang w Tajlandii. Dzieci, które znajdują się kilometr pod powierzchnią ziemi, są w dobrej kondycji, jednak nie wiadomo jak długo będą musiały jeszcze wytrzymać pod ziemią. Akcja jest wyjątkowo trudna. Na domiar złego w najbliższych dniach zapowiadane są ulewne deszcze. W piątek rano świat obiegła dodatkowo wiadomość o śmierci jednego z nurków, który dostarczał im tlen.

Nic dziwnego, że z całego świata płyną słowa otuchy dla rodzin uwięzionych dzieci i oferty pomocy w ratowaniu chłopców. Pozdrowienia i słowa wsparcia dla rodzin uwięzionych dzieci wysłał także Mario Sepulveda, jeden z górników uratowanych 8 lat temu z chilijskiej kopalni.

"Chciałbym przesłać pozdrowienia i życzyć dużo sił rodzinom tych 12 dzieci, które są pod ziemią" - mówi Mario Sepulveda. "Nie mam wątpliwości, że jeśli rząd kraju zrobi wszystko i podejmie wszelkie możliwe wysiłki, ta akcja zakończy się sukcesem, niech Bóg was błogosławi!" - dodaje.

Sepulveda na swoim profilu na Facebooku prosi o modlitwę za uwięzionych chłopców i obiecuje, że zadzwoni do wszystkich, którzy pomogli jemu i jego kolegom wydostać się z zawalonej kopalni. Ma nadzieję, że teraz pomogą dzieciom w tajlandzkiej jaskini. Agencji AFP powiedział, że zbiera pieniądze, by polecieć do Tajlandii i na miejscu wesprzeć bliskich chłopców.

chilekatastrofatajlandia
Komentarze (10)