Marihuana medyczna legalna od 1 listopada. W praktyce, nadal będzie niedostępna
- Lekarzy, którzy mają na ten moment wiedzę, jak wystawiać recepty i leczyć za pomocą medycznej marihuany jest tylu, że mogę ich policzyć na palcach dwóch rąk. To kropla nie w morzu, a w oceanie potrzeb - mówi dr Marek Bachański i rozwiewa nadzieje na dostępność preparatu w najbliższym czasie.
Od 1 listopada sprzedaż medycznej marihuany będzie legalna. Brzmi to jak wielka zmiana, ale w praktyce dla pacjentów korzystających z leczenia tym środkiem nic się nie zmieni.
Pierwsze leki recepturowe, a więc wykonane w aptece, powstałe na bazie medycznej marihuany pojawią się w aptekach po zarejestrowaniu i dopuszczeniu do obrotu surowca farmaceutycznego. I tu zaczynają się pierwsze schody dla pacjentów, ponieważ Urząd Rejestracji Produktów Leczniczych, który wydaję decyzje, ma na to maksymalnie 210 dni od dnia złożenia wniosku przez firmę zainteresowaną rejestracją surowców i preparatów. – Za każdym razem mamy do przejrzenia obszerną dokumentację. Zdarzało się w przeszłości, że musieliśmy przejrzeć kilkadziesiąt segregatorów, choć to były sytuacje wyjątkowe i nie zdarzają się często - mówi rzecznik urzędu dr Wojciech Łuszczyna. – Na podstawie wyników badań musimy sprawdzić czy preparat jest bezpieczny, skuteczny i czy produkowany jest w odpowiednich warunkach. To niestety trwa, a często zdarza się, że firmy nie dosyłają pewnych dokumentów i trzeba je uzupełnić, co wydłuża czas.
Gdyby nie marihuana, ich syn by nie żył
Do wykonania przez farmaceutę preparatów medycznej marihuany wystarczy recepta lekarska. - Z naszego wstępnego rozeznania wynika, że ponad połowa pytanych farmaceutów jest zainteresowana uczestnictwem w szkoleniach związanych z wytwarzaniem leków na bazie medycznej marihuany. Tego typu szkolenia są planowane – komentuje Tomasz Leleno, Rzecznik Prasowy Naczelnej Izby Aptekarskiej. Brzmi jakby w tym aspekcie nie było przeszkód, a jednak są.
- Lekarzy, którzy mają na ten moment wiedzę, jak wystawiać recepty i leczyć za pomocą medycznej marihuany jest tylu, że mogę ich policzyć na palcach dwóch rąk – tłumaczy dr marek Bachański, neurolog. – To kropla nie w morzu, a w oceanie potrzeb. Żeby więc farmaceuci mogli przygotować preparaty, lekarze najpierw muszą przejść szkolenia, ale tych nie można przeprowadzić, bo nie ma środków w aptekach.
Kolejnym problemem jest też konieczność importowania konopi Kiedy Sejm przyjmował ustawę, nie zgodził się na uprawy w Polsce. Posłowie bali się, że stworzy to możliwość do uprawiania marihuany niemedycznej. Konieczność sprowadzania preparatów z zagranicy spowoduje, że trzeba będzie na nie długo czekać. – Już teraz słyszę od pacjentów, którzy dotychczas korzystali z możliwości sprowadzenia leków z zagranicy, co było wyjątkowo żmudnym procesem, że nie mogą zrealizować recept, a najbliższe dostawy planowane są po nowym roku – dodaje Bachański.
Szacuje się, że osób czekających na terapie marihuaną medyczną może być nawet około 300 tysięcy. Są wśród nich osoby chore na padaczkę oporną na leki, stwardnienie rozsiane, pacjenci onkologiczni i z przewlekłym bólem neuropatycznym.