Marek Suski o nowych zeznaniach ws. afery Amber Gold. "Słuchałem tego z gęsią skórką"
Mafijne porachunki, opowieści o spotkaniach z gangsterami i "Nikoś". Marek Suski zdradził, co usłyszał od świadków zeznających przed komisją śledczą ds. Amber Gold. - Słuchałem tego z gęsią skórką - dodał poseł. Według niego, "Trójmiasto jest zrośnięte, tam wszyscy wszystkich znają, ale mają słabą pamięć".
Komisja Amber Gold wróciła po wakacyjnej przerwie. Zeznania złożyli: Ireneusz Dylczyk, były dyrektor marketingu Jet Air Sp. z o.o. oraz Marius Olech, gdański przedsiębiorca.
Dlaczego Jet Air? Bo w połowie 2011 r. spółka Amber Gold przejęła większościowe udziały w tych liniach lotniczych. Następnie w niemieckich OLT Germany, a pod koniec 2011 r. w liniach Yes Airways.
Zeznania obu panów wywarły olbrzymie wrażenie na Marku Suskim z PiS. Przyznał na antenie Polskiego Radia 24, że "słuchał ich z gęsią skórką".
- Padały słowa o kontaktach z gangsterami, "Nikosiem" i innymi. Do tego znajomość z panem o pseudonimie "Tygrys" - relacjonował poseł.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Skomentował również zeznania prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. - Będzie przesłuchiwany ws. współpracy miasta z Amber Gold. Były sponsoringi, spotkania. Nawet już po rozpoczęciu procesu badania sprawy przez prokuraturę i służby Paweł Adamowicz zachwalał, jaka to świetna firma - przyznał Suski.
Mówił również o Marcinie P. Według niego, działalność twórcy Amber Gold polegała "na ogromnym rozdawnictwie pieniędzy, które miała służyć PR".
Według Suskiego, za wszystkim stoją służby specjalne. - Czy to był parasol ochronny? Można się domyślać, ale twardego stwierdzenia, dowodu nie mamy. Mamy pewną białą plamę w tych czasach, znikające twarde dyski i dane. Dlatego jest powołana komisja śledcza, bo służby państwowe sobie z tym nie radziły i prowadziły sprawę tak, by jej nie wyjaśnić – przekonywał.