Marek Magierowski w "Jerusalem Post": zmarłym należy się szacunek
"Kiedy usłyszałem niesławny cytat o "polskim mleku", nie byłem wściekły. Nie byłem nawet zdenerwowany. Było mi przykro" - stwierdził polski ambasador w Izraelu. Marek Magierowski na łamach izraelskiego dziennika przywołał losy swojej rodziny.
Magierowski w tekście opublikowanym w "Jerusalem Post" zastanawia się, "co powiedziałyby, gdyby żyły" jego babcie, "słysząc o 'polskiej współodpowiedzialności' za ludobójstwo, zorganizowane i przeprowadzone przez Wehrmacht, Waffen-SS, Gestapo".
"Dziś, gdy niektóre osoby sugerują, że te dzielne kobiety były częściowo "odpowiedzialne" czy "winne" temu, co stało się podczas Holokaustu w okupowanej Polsce" - zauważa polski dyplomata i przypomina, że spór dotyczy przeszłości. "Mówicie do zmarłych. A zmarłym należy się szacunek" - podkreśla Marek Magierowski.
Odnosząc się do słów szefa izraelskiej dyplomacji Israela Katza o Polakach, którzy "wyssali antysemityzm z mlekiem matki", ambasador stwierdza, że miał po nich "gorzkie poczucie, że wszystkie wysiłki zmierzające do pojednania i lepszego zrozumienia między naszymi narodami zostały w jednej chwili zdeptane".
Magierowski przypomina też zdanie wygłoszone w 1951 r. w Bundestagu przez Konrada Adenauera, w którym niemiecki kanclerz mówił o swoich rodakach, którzy wspierali Żydów.
"Zastanawiam się, dlaczego rozgrzeszenie "niemieckiego narodu" jest akceptowalne, podczas gdy po jakiejkolwiek wzmiance o "Polakach ratujących Żydów" podnosi się larum" - stwierdza Magierowski.
Masz newsa, zdjęcie lub film? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Źródła: "Jerusalem Post", Onet