Marek Falenta nie chce wracać do Polski. Sprzeciwia się ekstradycji
Marek Falenta nie wyraził zgody na ekstradycję do Polski - poinformował agencję AP przedstawiciel hiszpańskiego Sądu Narodowego. Biznesmen skazany na 2,5 roku więzienia w związku z tzw. aferą taśmową został wstępnie przesłuchany w sobotę.
Falenta decyzją sędziego pozostanie w więzieniu do czasu rozpatrzenia sprawy jego ekstradycji. Associated Press, która zdobyła te informacje w hiszpańskim Sądzie Narodowym sugeruje, że stanowisko biznesmena może wydłużyć procedurę ekstradycji o tygodnie, a nawet miesiące.
Polscy policjanci mówili po zatrzymaniu Falenty, że jego powrót do Polski to kwestia kilku-kilkunastu dni. AP sugeruje, że może to być "gra na czas" w wykonaniu biznesmena, która pozwoli jego pełnomocnikom walczyć o uchylenie wyroku.
Zatrzymanie Falenty. "Mogło skończyć się tragicznie"
Warszawski sąd uznał, że to na zlecenie Falenty kelnerzy z restauracji "Sowa i Przyjaciele" nagrywali polityków i osoby piastujące ważne państwowe funkcje. Od 1 lutego tego roku powinien odsiadywać karę 2,5 roku więzienia, ale 43-leni biznesmen nie stawił się w areszcie.
Falenta przez 9 i pół tygodnia stosował różne środki maskujące, nie używał elektroniki, utrudniał poszukiwania. W końcu wydano za nim list gończy, a nawet europejski nakaz aresztowania. Falenta został namierzony w mieście Cullera niedaleko Walencji w Hiszpanii.
Zobacz także: "Ta sprawa ich kompromituje". Tomasz Siemoniak o poszukiwaniu Falenty
Gdy biznesmen zorientował się, że zaraz będzie zatrzymany, miał wejść na balustradę i grozić popełnieniem samobójstwa. Incydent potwierdziła hiszpańska policja.
Kobieta, prawdopodobnie pomagająca mu ukrywać się, próbowała negocjować z policjantami, żeby nie zatrzymywać jej klienta. Ostatecznie Falenta oddał się w ręce służb.
Czytaj też: Ekipa Rutkowskiego zatrzymała wspólnika Falenty
Masz news, ciekawe zdjęcie lub film? Prześlij nam na dziejesie.wp.pl!