PolskaMarcinkiewicz na prezydenta, Jola Rutowicz na premiera!

Marcinkiewicz na prezydenta, Jola Rutowicz na premiera!

Zastanawiam się, dlaczego poważne dzienniki robiąc sondaże ustawicznie zestawiają Kazia Marcinkiewicza z jakimś politykami, a nie z ludźmi z branży, w której obecnie pracuje, czyli z show-biznesem? Niechaj Kazio startuje z najlepszymi, na przykład - z Jolą Rutowicz. Kaczyński by z nią przegrał, Tusk zapewne też, ale na Kazia nie ma mocnych. A więc: „Marcinkiewicz na prezydenta, Jola Rutowicz na premiera!” (lub odwrotnie).

02.02.2009 | aktual.: 25.02.2009 10:21

Skończony w niedzielę zjazd PiS niestety nie wypowiedział się w tej sprawie, a szkoda, bo to właśnie ta partia wprowadziła do polityki sporo ludzi z show-biznesu i nadal na nich stoi. Casus Kazia i milczenie w jego sprawie, „odnowionych” po zjeździe, członków PiS daje jednak do myślenia. Jak to się dzieje, że prawica, która rządzi Polską od kilku lat, tak strasznie obniża moralne, obyczajowe i obywatelskie standardy? Widać to w wielu dziedzinach.

Po pierwsze w dziedzinie ideologii. Okazuje się, że polski konserwatyzm jest niesłychanie płytki, pusty i powierzchowny. Powszechnemu głoszeniu pochwały konserwatywnych wartości (świętość rodziny, nadzwyczajność życia poczętego, troska o tradycję) towarzyszy zadziwiające lekceważenie ich. Prawicowy kanon aksjologiczny jest pusty wewnętrznie. Wartości się deklaruje, bez żadnego autentycznego przywiązania do nich. Wieszczy się ich wielkość, nie traktując poważnie obowiązków, które wynikają z konieczności ich obrony.

Po drugie widoczna jest ciągłość podwójnych standardów obyczajowych wobec kobiet i mężczyzn. Mężczyzna może więcej. Może żyć sam (mimo głoszenia pochwały rodziny), może rozwodzić się, zdradzać, posiadać kochanki, chodzić do agencji towarzyskich mimo publicznego „klepania” o fundamentalnej roli tradycyjnych wartości (małżeństwo, katolicyzm, trzeźwość). Kobietom takiej hipokryzji nie wybacza się łatwo. Kobieta w roli „zakochanego Marcinkiewicza” byłaby aberracją i anomalią. Dla mężczyzn - to norma, a niekiedy powód do dumy.

Po trzecie – casus Marcinkiewicza, a zwłaszcza jego medialne wzięcie, pokazuje, jak strasznie niskie, jak skarlałe, są standardy aktywności obywatelskiej. Nie mamy żadnych wymagań wobec polityków, nie oczekujemy od nich ani reprezentowania jakichś poglądów ani spełniania najbardziej nawet elementarnych wymogów moralnych. Być może więc – co po czwarte – mylimy sferę polityczną z kulturą masową. Być może polityk, to nie ktoś, kto ma reprezentować nasze poglądy, interesy i wartości, do których jesteśmy przywiązani, lecz ktoś, kto nas rozśmiesza, bawi, zaskakuje lub ciągle daje do zrozumienia, że jest taki sam jak my, a nawet – jak najgorsi z nas. Tylko czy na tym polega rola polityka?

Magdalena Środa specjalnie dla Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
felietonśrodamarcinkiewicz
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)