Jest komunikat MSZ po ataku Rosji przy polskiej granicy
- Nie mamy informacji, aby w wyniku rosyjskiego ataku na poligon w Jaworowie zginęli lub ucierpieli obywatele polscy. Wszystko wskazuje na to, że nie było tam obywateli RP - powiedział w poniedziałek wiceszef MSZ Marcin Przydacz.
14.03.2022 | aktual.: 14.03.2022 18:59
W niedzielę, 13 marca, w wyniku rosyjskiego ataku rakietowego na Międzynarodowe Centrum Operacji Pokojowych i Bezpieczeństwa w obwodzie lwowskim na zachodzie Ukrainy, zginęło 35 osób, a 134 zostały ranne. Centrum to, bardziej znane jako jaworowski poligon wojskowy, leży niecałe 40 km od Lwowa i około 20 km od granicy z Polską.
Wiceszef MSZ Marcin Przydacz zapytany w rozmowie z portalem rp.pl, czy w tym ataku zginęli lub ucierpieli obywatele polscy, odpowiedział: "Nie, nie ma takich informacji".
- Weryfikujemy je oczywiście cały czas, jesteśmy ze stroną ukraińską w kontakcie, ale wszystko wskazuje na to, że nie było tam obywateli RP. Przynajmniej na tym etapie nie mamy takiego twardego potwierdzenia. Jeżeli coś będzie się zmieniać, będziemy o tym informować - powiedział wiceszef MSZ.
"Brutalne zagranie Rosji"
Zdaniem Przydacza, istnieje duże ryzyko, że Rosja będzie ponawiać ataki podobnego do tego na poligon w Jaworowie.
- Tym bardziej to jest brutalne zagranie, że Jaworów znajduje się niedaleko przejścia granicznego, przez które uciekają uchodźcy. Miało to też na celu pewnie wystraszenie uchodźców, spowodowanie paniki - powiedział.
- I w tym sensie Rosja niespecjalnie różni się od III Rzeszy w 1939 roku. Są tu pewnego rodzaju analogie między tym, co robi Rosja, a tym, co działo się w latach 30., 40. XX wieku na świecie, przede wszystkim w naszym regionie - mówił wiceszef MSZ.
Przydacz podkreślił też, że nie sądzi, aby Rosja porwała się na atak na jakiekolwiek państwo NATO. - Jednak różnica potencjałów jest gigantyczna, nieporównywalna. Natomiast trzeba być uważnym i my tę uważność zachowujemy - powiedział wiceszef MSZ.
Źródło: PAP