PublicystykaMarcin Makowski: Unii już podziękujemy. Kryzys wokół Trybunału musi zostać rozwiązany w Polsce

Marcin Makowski: Unii już podziękujemy. Kryzys wokół Trybunału musi zostać rozwiązany w Polsce

Liczby nie kłamią. 513 europosłów głosowało za przyjęciem rezolucji Parlamentu Europejskiego, potępiającej paraliż wokół Trybunału Konstytucyjnego w Polsce. Przeciw było jedynie 142, od głosu wstrzymało się 30. Narracja Prawa i Sprawiedliwości jest dzisiaj w Europie w zdecydowanej defensywie i nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Paradoks sytuacji polega jednak na tym, że rządząca partia czuje się w podobnej pozycji niezwykle komfortowo. W końcu nawet do niewygodnego szpagatu, można się z czasem przyzwyczaić - pisze Marcin Makowski dla WP.

Marcin Makowski: Unii już podziękujemy. Kryzys wokół Trybunału musi zostać rozwiązany w Polsce
Źródło zdjęć: © PAP | Bartłomiej Zborowski
Marcin Makowski

Działanie Unii natomiast, pomimo szczerych chęci, odnosi skutek odwrotny od zamierzonego. Unijni dyplomaci wydają się zafiksowani na scenariuszu ideowego sprzeciwu bez mocy prawnej, jak gdyby zapomnieli, że już raz obrócił się on przeciwko nim po styczniowym wystąpieniu Beaty Szydło w Europarlamencie. Wiara w magiczną moc rezolucji i dyrektyw jest dzisiaj jedną z największych słabości Brukseli. Dlatego spór o Trybunał musi być rozwiązany w Polsce, bo tylko w naszym kraju znajdują się instrumenty prawne, mogące temu służyć. Ingerencja zewnętrznych instytucji, które milczały wobec analogicznego ponad półtorarocznego kryzysu wokół Trybunału we Włoszech, na pewno nie przybliża nas do realnych konkluzji. To dopisywanie kolejnego aktu do walki polskiego rządu z opozycją, która bezsilna na arenie narodowej, niczego się nie ucząc, odwołała się do instytucji unijnych.

Właśnie na ten wątek zwrócił uwagę Ryszard Czarnecki, który na gorąco komentował decyzję Parlamentu Europejskiego. Polityk PiS powiedział bowiem jedną ważną rzecz o charakterze Polaków, której zachodni politycy zdają się nie rozumieć. Jeśli coś nam się każe, z przekory zaczniemy się temu sprzeciwiać. Dokładnie tym tropem podąża partia Jarosława Kaczyńskiego, która poza eurosceptykami i specyficznie rozumianą dumą narodową, nie ma dzisiaj innego sojusznika. W obliczu bezprecedensowej słabości instytucji europejskich, taki wariant może jednak w zupełności wystarczyć. Skoro już raz opcja siłowa nie sprawdziła się wobec Węgier i Wiktora Orbana, dlaczego miałoby się udać w Polsce?

O tym, że podobną, choć jeszcze ostrzejszą od Orbana strategię obrał polski rząd, świadczy choćby seria absolutnie przewidywalnych, jeśli już nie rutynowych wypowiedzi europarlamentarzystów z ramienia Prawa i Sprawiedliwości. Jeden po drugim stwierdzili oni, że brukselski spór o Trybunał Konstytucyjny stanowi naturalne przedłużenie tego, który obecnie toczymy w Polsce. Jeśli zatem nie potrafimy go rozwiązać własnymi sposobami, nic w tej kwestii nie zmieni grożenie palcem Europejskiej Partii Ludowej, socjalistów, liberałów i Zielonych - a więc sił konserwatystom ideowo wrogich. PiS może dzisiaj powiedzieć dokładnie to samo, co mówiło po poprzedniej debacie i opinii Komisji Weneckiej: niech obcy się do naszych spraw nie mieszają. Na poparcie swoich słów prawica może zwrócić uwagę na następujący precedens - eurodeputowani frakcji lewicowej chcieli, aby do uchwalonego w środę dokumentu dopisać również kwestie zaniepokojenia zaostrzeniem przepisów aborcyjnych, ustawą o radiofonii i telewizji oraz prokuraturze i
policji. Mało tego, poruszona miała zostać również problematyka wycinki drzew w Puszczy Białowieskiej, co właściwie w 100 proc. pokrywa się z postulatami opozycji. Na czyj młyn jest to to zatem woda? - pyta PiS - wymownie wskazując na opozycję. Ta z kolei odpowie, że wszystko co robi, wynika z troski o demokrację. I tak do kolejnej rezolucji.

Stajemy zatem, zarówno na gruncie polityki wewnętrznej jak i międzynarodowej, w obliczu bezprecedensowego klinczu. Platforma Obywatelska i .Nowoczesna mają za sobą opinię Zachodu, PiS rosnącą rzeszę eurosceptyków. Nie ulega wątpliwości, że obecnego kryzysu nie da się rozwiązać zagranicznymi apelami, szczególnie, że nie są one w stanie sprowokować żadnych realnych działań. Dopóki polska gospodarka będzie w dobrej kondycji, a 500 złotych na dziecko będzie wpływać regularnie na konto, sondaże PiS-u utrzymają się na wysokim poziomie. A to dzisiaj Jarosławowi Kaczyńskiemu w zupełności wystarczy. Pytanie, kiedy przestanie wystarczać Polakom? Jeśli rząd nie chce, aby Unia mieszała się do polskiej polityki, pora zrobić coś więcej, niż czekać. W końcu żadna dobra passa nie trwa wiecznie.

Marcin Makowski dla Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Opinie
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1021)