Marcin Makowski: "Polacy gorsi od nazistów"? Porozmawiajmy szczerze o antypolonizmie
Czy istnieje polski antysemityzm? Owszem. Czy należy z nim walczyć, jak z każdą formą ksenofobii oraz dyskryminacji rasowej? To pytanie retoryczne. Postawmy zatem inne. Czy na świecie mamy do czynienia z przejawami… antypolonizmu? Tak. A mimo tego zamiata się tę kwestię pod dywan.
O tym, w jak trudnej sytuacji dyplomatycznej obecnie się znajdujemy, nie trzeba nikomu tłumaczyć. Kolejny etap kryzysu polsko-izraelskiego rozpoczął się jednak nie od ustawy, ale od pytania dziennikarza żydowskiego pochodzenia, piszącego dla ”New York Timesa”, oraz słowa ”sprawcy”, które premier Mateusz Morawiecki odniósł również do Żydów mordujących swoich współbraci podczas II wojny światowej.
Sprawcy czy ofiary?
Ów dziennikarz, Ronen Bergman, zasugerował zgromadzonej na Szczycie Bezpieczeństwa w Monachium publiczności, że za samo stwierdzenie, iż część jego rodziny została wydana na śmierć w ręce Niemców przez swoich polskich sąsiadów, może trafić do więzienia. Nie chcę stawać tutaj murem w obronie nowelizacji ustawy o IPN, która moim zdaniem wymaga doprecyzowania oraz znacznych poprawek, ale jedno nie ulega wątpliwości - dziennikarz ewidentnie jej zapisów nie przeczytał. Powtórzył za to popularną na Zachodzie kalkę, którą można streścić w jednym zdaniu: w Polsce uchwalono prawo, na mocy którego trafisz za kratki, jeśli zaczniesz twierdzić, że nie wszyscy Polacy podczas wojny byli herosami.
Aby wzmocnić tę tezę, posłużył się on historią rodzinną oraz przywołał losy własnej matki, której ojciec został w ten sposób zamordowany, a ona sama wyemigrowała do Izraela w poczuciu krzywdy. To niewątpliwie trudna i osobista sprawa, natomiast Polacy, którzy się tak zachowali, byli godni potępienia. Znamienna była jednak nie tyle sama opowieść, co tekst, który Bergman napisał już na chłodno, wyjaśniając kontekst sytuacji.
"Polacy gorsi od nazistów"
Jak tłumaczył na portalu ynetnews.com; ”Była jedna rzecz którą moja rodzina zawsze wiedziała. Otóż ’Polacy byli gorsi od nazistów’. Matka w pewnych sytuacjach do tego wracała, mówiąc o sąsiadach, ludziach z którymi rodzice chodzili do szkoły, kupcach i tych Polakach, którzy pracowali przed wojną dla Żydów”. Jak dodaje później dziennikarz, zdaje sobie sprawę, że jest to perspektywa nieadekwatna od strony historycznej, ale w takiej atmosferze przyszło mu dorastać. Nieustannie słyszał o ”polskich zdrajcach wydających ludzi Gestapo”, oraz ogólnej niechęci wobec kraju, w którym matka się wychowała. - Gdy mieszkała jeszcze w Europie, matka przysięgła nie powiedzieć więcej słowa po polsku. I dotrzymała obietnicy. Była skłonna mówić po niemiecku, ale po polsku? Absolutnie nie - dodaje Roen Bergman.
Cóż, można sobie tylko wyobrażać, jaką traumę musiała przeżyć ta kobieta, i jaką ranę na duszy pozostawiło zachowanie tych, którym ufała. Niestety tak od wieków działa piekło wojny - zwraca ludzi przeciwko sobie, niejednokrotnie tych pozornie najbliższych. Dzisiaj możemy jednak spojrzeć na tę sprawę z dystansu i zapytać się, czy to samo przekonanie, ale głoszone na masową skalę, oddaje sprawiedliwość historii? Właściwie każdy z moich żydowskich przyjaciół, z którym rozmawiałem, powtarzał ten sam scenariusz. Zanim przyjechał do Polski, spotykał się ze zdziwionymi reakcjami znajomych, nie potrafiących zrozumieć, z jakich względów udaje się do najbardziej antysemickiego i niebezpiecznego kraju Europy.
"Polacy współwinni Holokaustu"
Trauma matki, o której pisał i mówił Bergman, była czymś, co sprawiło, że z równoprawnej ofiary niemieckiego terroru, w oczach wielu Żydów zamieniliśmy się w ludzi gorszych od architektów Holokaustu. Dlaczego? Odpowiedź na to pytanie znajduje się w stanowisku redakcji brytyjskiego dziennika "The Guardian”, która stwierdziła, że Polska nie może w całości uniknąć odpowiedzialności za Ostateczne Rozwiązanie. Jej zdaniem, twierdzenie, że istnieli zarówno żydowscy jak i polscy współwinni zbrodni, jest ”karygodne”.
- Takie postawienie sprawy zlewa moralnie istotną różnicę pomiędzy garstką Żydów kolaborujących z Niemcami, ponieważ zostali oni postawieni przez śmiertelnym wyborem pomiędzy jednym, a drugim złem, a wieloma Polakami, Ukraińcami, Litwinami i wieloma wschodnimi europejczykami, którzy kolaborowali z własnej woli, z pobudek chciwości, łaknienia krwi i antysemickiego entuzjazmu - pisze ”The Guardian”. Który jednocześnie dodaje, że Polacy nigdy nie zrobili tego, co zrobił naród niemiecki, który przyjął na siebie uczciwie pełną winę za Holokaust oraz zmierzył się z przeszłością. Na koniec redakcja stwierdza, że niestety żaden naród nie zachował się wobec własnej populacji Żydów bez zarzutów, może ”poza częściowym wyjątkiem Danii i Holandii”.
Tutaj dochodzimy do sedna poglądów, z których w Europie i na świecie swoje korzenie czerpie rosnący w siłę antypolonizm. Nie chodzi bowiem o to, że wśród Polaków byli kryminaliści, kanalie i zdrajcy, którzy zasługują jedynie na potępienie, pisząc haniebną kartę naszej historii. Znacznie częściej chodzi po prostu o uprzedzenie, które tak mocno zamazuje perspektywę historyczną, że z Niemców i pomysłodawców Holokaustu robi bohaterów, którzy uczciwie zmyli z siebie winy, a z Polaków odwiecznych antysemitów z samego usposobienia.
Holendrzy i Duńczycy jako wzory do naśladowania?
"Niemcy kupili nasze przebaczenie za pieniądze, podczas gdy Polacy nie mogli nam zaoferować niczego" - opisała ten mechanizm w głośnym felietonie na łamach portalu haaretz.com izraelska dziennikarka Yuli Tamir. Choć Holendrzy wystawili najliczniejsza zagraniczne jednostki Waffen-SS (50 tys. ochotników), oraz założyli własną komórkę SS inspirowaną przez lokalną partię narodowosocjalistyczną Antona Musserta - to oni stawiani są dzisiaj za wzór. Choć Duńczycy wystawili 10 tys. ochotników do Waffen-SS, a ich kontyngent wojskowy jako jedyny w Europie uzyskał pełne wsparcie rządu oraz Duńskiej Narodowo-Socjalistycznej Partii Robotniczej Fritza Clausena, to oni przedstawiani są w kontrze do ”kolaborujących Polaków”.
Niestety, historię postawiono dzisiaj na głowie, tak samo, jak zaburzono równowagę w relacjach polsko-izraelskich. Jeśli kiedyś mają one stanąć na nogi (w co szczerze wierzę), to również z pełną świadomością, że nie tylko Żydzi padają na świecie ofiarą uprzedzeń i nienawiści. Polacy również. Ten dialog można budować jedynie na poszanowaniu tej fundamentalnej prawdy, najlepiej zaczynając od relacji międzyludzkich. Nasze rządy ewidentnie już tego ciężaru nie dźwigają.
Marcin Makowski dla WP Opinie