Marcin Makowski: Nie da się już uderzyć w Tadeusza Rydzyka pałką antysemityzmu? Nie szkodzi, wymyśli się inną
To niesamowite jaką drogę przeszedł w ostatnich latach o. Rydzyk. Od oskarżeń o antysemityzm w 2007, po oskarżenia o… nadmierny filosemityzm w 2017. Od krytyka prezydenta Kaczyńskiego, który miał ulegać żydowskiemu lobby, po jednego z największych orędowników dialogu polsko-izraelskiego. Spędzającego wieczory na kolacjach z ambasador i wiceprzewodniczącym Knesetu, honorującego Sprawiedliwych. Nic dziwnego, że wielu jego transformacja zaczyna uwierać. Prof. Hartmana tak bardzo, że w polemicznym szale o zdradę zaczął oskarżać wszystkich innych Żydów. To dopiero antysemityzm.
Forum Żydów Polskich, rok 2007. Felieton pt. ”Rydzyk bezkarny”. ”Działalność ojca Rydzyka jest problemem dla Polski (…). Szczególnym problemem Radio Maryja i jego dyrektor są jednak - a przynajmniej powinni być - dla polskich katolików. I to oni przede wszystkim powinni protestować, potępiać, domagać się reakcji. Polscy Żydzi mogą takie głosy wspierać, wraz z innymi środowiskami powinni starać się budować Polskę, w której miejsca dla pewnych poglądów i postaw po prostu nie ma. Niemniej, ojciec Rydzyk jest chorobą polskiego katolicyzmu, a leczyć się może tylko chory” - pisała Barbara Krawcowicz.
Właśnie wtedy przez Polskę przetoczyła się fala dyskusji na temat wypowiedzi redemptorysty, nagranych potajemnie podczas wykładu dla wąskiej grupy studentów Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu. Zakonnik zupełnie otwarcie krytykował Marię i Lecha Kaczyńskich, oskarżając o sprzyjanie grupom dopuszczającym eutanazję i aborcję. Pierwsza Dama została nazwana ”czarownicą”, prezydent natomiast człowiekiem, który wstrzymał ekshumacje w Jedwabnem w obawie przed żydowskimi roszczeniami majątkowymi. Chojnie przekazywał natomiast ziemie w Warszawie na muzeum holokaustu, unikając tematu upamiętnienia ofiar KL Warschau, gdzie ginęli Polacy.
Zapis frustracji
Forum Żydów Polskich, rok 2017. Tym razem pisze Paweł Jędrzejewski. Rzecz dotyczy zorganizowanej w Toruniu 26 listopada konferencji ”Pamięć i Nadzieja”. Polityków, którzy w niej uczestniczyli prof. Jan Hartman na łamach ”Polityki” nazwał zdrajcami. ”Konferencja dotyczyła ludzi, którzy oddali życie, chroniąc przed śmiercią innych, niewinnych ludzi. Polaków, którzy ratowali Żydów. A nie ma ważniejszej sprawy w relacjach żydowsko-polskich niż pamięć o tych bohaterach! I to właśnie uczestnictwo w TAKIEJ konferencji to dla Hartmana ZDRADA. Cóż tu można komentować?!” - zastanawia się Jędrzejewski. ”Hartman stara się w swoim tekście jakoś te emocje motywować, uzasadniać. Ale wiadomo, w czym rzecz: to Toruń; to Radio Maryja; to ksiądz Rydzyk; a na sali byli politycy PiS-u, w tym premier Szydło” - dodaje i uważa, że za zachowaniem filozofa i publicysty stoi ”ogromna frustracja motywowana politycznie”.
Czy to nie ciekawe? W ciągu dziesięciu lat przeszliśmy drogę od ”Rydzyka-antysemity”, po ”Rydzyka-filosemitę”, bronionego przed oskarżeniami o zdradę ze strony Żyda Jana Hartmana, przez innych Żydów. W głowie się może zakręcić, ale taka jest właśnie polska rzeczywistość społeczno-polityczna. Jeśli coś uzna się w niej za pewnik, i na tej podstawie buduje dogmatyczną wizję świata, prędzej czy później brutalnie rozminie się ona z prozą życia. Niestety ten dogmatyzm mści się dzisiaj głównie na środowiskach lewicowo-liberalnych, które wojowanie z polskim antysemityzmem uznały za swoją domenę. Wróg taki jak Tadeusz Rydzyk - prominentny kapłan/biznesmen/polityk - był po prostu idealnym celem. A, że trochę się w przeciągu ostatnich kilku lat zmieniło? Nie szkodzi. To inni postradali zmysły i dali się ogłupić. Nie my.
Metamorfoza ojca Rydzyka
Tylko co począć, gdy nie da się już do o. Rydzyka dłużej przyszywać łatki wietrzącego żydowskie spiski kapłana? Można, jak prof. Hartman, w furii oskarżyć jego i resztę angażujących się w dialog polsko-izraelski o zdradę i koniunkturalizm. ”Oskarżam Żydów – nie wszystkich, lecz licznych, choć żadnego nazwiska nie wymienię – o zdradę. Tak, o zdradę. Łzy cisną mi się do oczu, gdy widzę pierwszego nienawistnika Żydów, spadkobiercę najgorszych tradycji endeckiego, antysemickiego katolicyzmu międzywojnia, Tadeusza Rydzyka, triumfującego (…)” - wylewa swoją agresję w felietonie na forum ”Polityki” Hartman.
"Moja złość i pogarda jest dla Żydów, którzy przed kilkoma dniami zleźli się tam w Toruniu, by składać hołdy i płaszczyć się przed oślizgłym cynizmem i jego diabolicznym celebransem. Jak Wam nie wstyd!” - twierdzi, o tę zdradę oskarżając również całe ”religianckie i nacjonalistyczne” państwo Izrael. ”Dla dobra sprawy warto poprzeć PiS i Rydzyka, bo faszyści gorsi. A faszyści tylko się śmieją z żydowskiej obłudy i żydowskiej głupoty, w które wszak nigdy nie wątpili. I czekają, aż zeszmacimy się ze szczętem. Jesteśmy na dobrej drodze. My, Żydzi polscy. Pies nam mordę lizał” - zakończył swój tekst niedoszły parlamentarzysta.
Hartman oskarża Żydów o zdradę? Litości
To jest już ten poziom głupoty, który zamiast irytować, traktuje się wzruszeniem ramion. Degradacja intelektualna - niegdyś całkiem intrygującego etyka z Uniwersytetu Jagiellońskiego - to fenomen sam w sobie. Myślę, że gdyby żył np. w XIV wieku, wystawałby w odrapanej włosienicy na rogatkach miast i z błędnym wzrokiem wykrzykiwał coś o papieżu antychryście, spiskach semickich i zapowiadał nadejście armagedonu. Tymczasem prof. Jan Hartman żyje w XXI wieku, beztrosko wypisując swoje brednie na stronie internetowej największego tygodnika lewicowo-liberalnego w Polsce. I nikt w jego autentycznej antysemickiej furii (tak, Żyd też może być antysemitą) w redakcji problemu nie widzi. To jest prawdziwy skandal, a nie fakt, że o. Rydzyk zmienił swoje nastawienie i postanowił uczynić coś konstruktywnego dla zasypywania podziałów między naszymi narodami.
Hartman nazwał zdrajcami rabina Dov Lipmana, Naczelnego Rabina Rady Religijnej regionu Gush Etzion Raphaela Ostroffa, wiceprzewodniczącego Knesetu Hilika Bara, a także prezes fundacji „From the Depths” (honorującej Sprawiedliwych) - Jonnyego Danielsa. Być może niektórym po prostu tęskno do dyplomatycznych i religijnych utarczek na tle antysemickim, które traktowano jak pałkę na głowę Kościoła i prawicy? Ta się już w przypadku Tadeusza Rydzyka zużyła? Nie szkodzi, niektórzy już mają następną. "Antyislamskość zastąpiła antysemityzm” - powiedział o zakonniku na falach radia TOK FM dziennikarz ”Gazety Wyborczej”. Jakie to przewidywalne i nudne. Panie i panowie, koledzy i koleżanki dziennikarze - wysilcie się trochę. Tadeusz Rydzyk nie jest współczesnym Franciszkiem z Asyżu, ale tym bardziej nie jest żadnym "Belzebubem z Torunia", jak nazwał go kiedyś Janusz Palikot. Ludzie się zmieniają, czasami na lepsze. Wy też jeszcze możecie.
Marcin Makowski dla WP Opinie