Marcin Makowski: Filip Chajzer w roli psychologa społecznego? Dziennikarze nie powinni robić za facebookowych szeryfów
Sprawa pobicia nastolatki z gdańskiego gimnazjum jest absolutnie bulwersująca. Poraża agresja młodocianych napastniczek, obojętności ludzi wokół i zachowanie rodziców. Jaki jednak wypływa z niej wniosek, o którym byśmy do tej pory nie wiedzieli? Według Filipa Chajzera, to pośrednio wina Kościoła i planowanej reformy edukacji. A napastniczki należy zidentyfikować i wysłać mu ich dane. On już zrobi z nimi porządek. Chyba nie tędy droga.
15.05.2017 | aktual.: 22.05.2018 14:10
Gimnazjum nr 3 w gdańskim Chełmie. Ona siedzi na chodniku, wokół krążą jej 14-letnie rówieśniczki. Przeklinają, szarpią za włosy, okładają pięściami i kopią w głowę. O co poszło? Nieważne, grunt, że podekscytowany chłopaczek ze smartfonem wszystko filmuje. Nieźle się to będzie oglądać na Snapchacie i Facebooku. W tle, jak gdyby nigdy nic, przechodzą kolejni uczniowie. Nie reagują, udają, że nie widzą całej sytuacji - nie ich sprawa. W pewnym momencie chłopak z komórką dostrzega, że robi się za brutalnie i zaczyna nieśmiało pokrzykiwać, żeby może skończyć z tym biciem. Ale nadal kręci. I tyle, film się urywa. Na nim jednak nie kończy się ta historia, ale dopiero zaczyna. Niestety, ma ona w sobie zdecydowanie więcej wątków niż powinno mieć jednoznaczne pobicie, do którego ścigania i wyjaśniania powołane są konkretne służby państwowe i policja.
Nie wiadomo kto bił, ale wiadomo, że katolik
Tak już jednak w mediach bywa, że gdy jakieś bulwersujące wydarzenie staje się tematem dnia, do jego komentowania i "brania sprawy w swoje ręce" włączają się błyskawicznie celebryci i dziennikarze. Tym razem w roli psychologa społecznego wystąpił Filip Chajzer, który znany jest z tego, że gdy coś go wkurzy, wrzuca wszystko na Facebooka, a dalej sprawy same się kręcą. Ktoś wywiesił pismo na klatce schodowej w "lepszej" dzielnicy Warszawy, że nie życzy sobie malowania kredą na chodnikach? Już za chwilę pan Filip robi interwencję i z całą gromadą dzieci zamalowuje chodnik sztywniakom. Ktoś go obrazi w komentarzu w internecie, natychmiast upublicznia jego dane. Nie ma cackania się. Czasami, w przypadku organizowania akcji charytatywnych, taki sposób działania przynosi wymierne efekty i tego Chajzerowi odebrać nie można. W innych przypadkach, jak choćby wspomniane pobicie w Gdańsku, pisząc zbyt szybko i chcąc poruszyć zbyt wiele wątków naraz, można się na skrótach myślowych srodze przejechać.
"Czyli rozumiem, że te miłujące bliźniego swego katoliczki z Gdańskiego gimnazjum, będą od września chodzić do podstawówki z 7 latkami...? Fajnie. Ps. Rodzicom pogratulować pociech... Ps2. Namiary na te misie patysie poproszę na priv, może czas na powrót programu <
Hipokryzja? A może zwykła patologia
Gówniary pobiły inną dziewczynę, ich rodzice po interwencji policji i wizycie w szkole, wydawali się niewzruszeni. Jedna z matek pokazała nawet środkowy palec do kamery, opuszczając gabinet dyrektora. Sprawą zajmuje się prokurator, sprawcom grozi poprawczak, już wcześniej jednak w gimnazjum nr 3 w Gdańsku dochodziło do podobnych przestępstw i zajść. Nie mam pojęcia, w jaki sposób Chajzer wyciągnął z tego wnioski, które błyskawicznie rozszerzył na całą grupę religijną. Czy te dziewczyny miały katolicyzm wypisany na twarzach? Ktoś widział je przyjmujące dzień wcześniej komunię, a później okładające pięściami koleżankę, żeby mógł wskazać na hipokryzję? Czy dziennikarz-celebryta zrobił jakikolwiek wywiad środowiskowy? Można przecież przekornie powiedzieć, że zachowanie tych nastolatek wskazuje właśnie na to, że ich rodzice i one same religijne specjalnie nie są, skoro nie zachowują się zgodnie z jedną z najbardziej oczywistych dewiz moralnych świata: ”miłuj bliźniego swego, jak siebie samego”?
Chyba uświadomił to sobie po czasie sam Chajzer, skoro w następnych wpisach wielokrotnie próbował się tłumaczyć, że uczyniona przez niego generalizacja ”nie była atakiem, a bardziej smutną refleksją”. Na poparcie swoich przemyśleń przytoczył statystyki polskiego katolicyzmu, liczbę parafian, chrztów, komunii, ergo - skoro tak wiele osób deklaruje swoją wiarę, napastniczki z Gdańska muszą myć zepsutym owocem z drzewa Kościoła. ”Chrzest czy komunia są w tym kraju bezrefleksyjną oczywistością. Nikt się nad tym nawet nie zastanawia” - pisze dziennikarz, dodając: ”Mój kraj, taki piękny. Może czas, żeby kościół skupił się na podstawach, a nie polityce. Może w nim nadzieja... To skromna uprzejma dysputa gdańskiej młodzieży. (…) Chciałem jedynie zwrócić uwagę na to, że zdecydowanie za rzadko w tym katolickim kraju pamiętamy fundamentalnych zasadach religii, która jest dla nas tak ważna” - odparł.
Szeryf z Facebooka
Podobnie na skróty idzie Chajzer, jeżeli chodzi o system edukacji. ”Czyli rozumiem, że te miłujące bliźniego swego dziewczynki z Gdańskiego gimnazjum, będą od września chodzić do podstawówki z 7 latkami...? Fajnie” - ubolewa, jednocześnie nie wyjaśniając, na czym faktycznie polega problem. Czy wcześniej przez całe dekady kształcenia w systemie 8+4 nie było podobnych sytuacji? Jeśli w gimnazjach dochodzi do tego typu agresji, to może właśnie one są problemem, a nie wiek uczących się w jednym budynku osób? W jakim wymiarze agresywne zachowanie dziewczyn "w trudnym wieku" może być jakimkolwiek wyznacznikiem mogącym posłużyć do oceny całego systemu edukacji?
Nie wiem i sądząc po panicznym tłumaczeniu się, poprawianiu postów i komentowaniu tej sprawy, Filip Chajzer chyba sam nie wie. Jednocześnie tak górnolotnie apelując o poszanowanie katolickiej moralności, zapomniał o tym, że proszenie o dane zamieszanych w sprawę osób, urządzanie im linczu i określanie mianem ”zwierząt” - jakkolwiek karygodne nie byłoby ich zachowanie - za bardzo katolickie nie jest. Szczególnie, że na jego profilu błyskawicznie ujawniono personalia wszystkich zamieszanych w pobicie oraz dziewczyny, która była jego ofiarą. Od egzekwowania sprawiedliwości są wyznaczone organa państwowe, a nie media społecznościowe, dziennikarze i młodzież. Zanim Filip Chajzer zacznie innych pouczać i wyciągać daleko idące wnioski, może warto, żeby sobie o tym przypomniał. Jak bardzo byłby znany, nie jest szeryfem z Facebooka.
Marcin Makowski dla WP Opinie