Marcin Makowski: Byli prezydenci bez zaproszeń na 11 listopada? Tak się rodzi ”news” z niczego
„Byli prezydenci bez zaproszenia na obchody 100-lecia” - grzmiały nagłówki portali we wtorkowe popołudnie. Zagotowało się również w mediach społecznościowych. Jak to, Wałęsa, Kwaśniewski i Komorowski na oucie 11 listopada? - pytali dziennikarze. Szkoda, że nie zadzwonili do źródła. Pałac Prezydencki nie wysłał jeszcze zaproszeń nikomu.
Stworzyć w dzisiejszych czasach fake newsa jest tak łatwo, jak zabrać dziecku lizaka. Czasami jednak sytuacja jest nieco bardziej skomplikowana, ale równie skutecznie fałszująca obraz rzeczywistości. Można np. z przedstawionego wydarzenia selektywnie wyciąć fakty, jakiś element pominąć, albo po prostu nie dopytać. Ważne, że powstał chwytliwy tekst, ktoś w niego kliknął, porobił parę memów, oburzył się i podał dalej. A że później przyszło sprostowanie, doda się do osobnego materiału. Niech sprawa żyje własnym życiem. Przecież nikt nie skłamał.
Gdzie są zaproszenia? Warto pytać u źródeł
Tak w uproszczeniu wyglądała historia ”newsa” dotyczącego rzekomego braku zaproszenia wystosowanego z gabinetu Andrzeja Dudy dla byłych prezydentów. Najpierw dziennikarka jednej ze stacji radiowych podała na Twitterze bez komentarza informację o „braku zaproszeń” dla Aleksandra Kwaśniewskiego i Bronisława Komorowskiego, o którym to braku poinformowali na okolicznościowej konferencji dotyczącej uroczystości rocznicowych. Następnie jeden z dużych portali zadzwonił do rzeczników byłych głów państwa, dodatkowo włączając w sprawę Lecha Wałęsę. Wszyscy zgodnie z prawdą przyznali, że zaproszeń nie ma. Tą drogą - uwiarygodniony o źródła - ”news” trafia na portal opiniotwórczego dziennika, a następnie cyrkuluje jak szalony w internecie.
Skoro nikt nie rozminął się z prawdą, a zaproszeń istotnie nie ma, to gdzie jest problem? Leży on w braku dopełnienia jeszcze jednej, podstawowej zasady rzetelności dziennikarskiej - poproszeniu o komentarz obu stron opisywanej historii. Gdy tak sformatowanego ”newsa” skomentowałem w mediach społecznościowych słowami, że nie mogę uwierzyć w przedstawiony obrót wypadków, ponieważ nie tak dawno temu minister Krzysztof Szczerski zapewniał mnie w wywiadzie dla ”Do Rzeczy”, iż: ”rzeczą oczywistą, jak co roku, będzie wysłanie zaproszenia do wszystkich byłych premierów i prezydentów oraz przedstawicieli poszczególnych środowisk politycznych”, pewien znany dziennikarz zapytał jedynie z uśmieszkiem: ”i co, wierzysz?”.
Dziennikarz dwa razy sprawdza, zanim coś napisze
Ale przecież, na litość boską, to nie jest kwestia wiary. Od tego ma się telefony do biur prasowych i polityków, żeby w 30 sekund historię potwierdzić albo obalić. To, że Kancelaria Prezydenta faktycznie ociąga się z wysyłką zaproszeń nie sprawia, że można o nich napisał w kategorii ”braku wysłania”. Opóźnienie, a celowe pominięcie czyjejś obecności na uroczystościach, to dwie diametralnie różne sprawy. Przypominam tylko, że na podobną nutę całą sprawę w 2015 r. rozegrał przewodniczący Donald Tusk, poprzez współpracowników informując zagraniczne media, jakoby został pominięty w zaproszeniach na sierpniowe zaprzysiężenie prezydenta Andrzeja Dudy. Gdy ustalono jednak, że zaproszeń nikt jeszcze nie otrzymał, bo nie zostały wysłane, jedynie przy niektórych tekstach pojawiły się sprostowania drobnym druczkiem.
Tak też wygląda obecna dęta afera. - Byli prezydenci nie otrzymali jeszcze zaproszeń, ponieważ dopiero we wtorek 23 października zakończyliśmy proces druku pierwszych kopert. Zaproszenia będą od teraz sukcesywnie rozsyłane do wszystkich gości. Podobna procedura zawsze odbywa się w Pałacu na ok. 2 do 3 tygodni przed wydarzeniem, pod tym względem nic się nie zmieniło - powiedział w rozmowie z Wirtualną Polską Marcin Kędryna, doradca Andrzeja Dudy. Ponieważ również do mnie dzwoniono z Pałacu w poniedziałek z prośbą o adres, nie mam żadnych powodów aby przyjąć, że kogokolwiek w całym procesie uprzywilejowano, albo cokolwiek celowo chciano opóźnić. Oczywiście cała reszta, tj. kto z zaproszeń skorzysta, jaka będzie atmosfera, jakimi komentarzami uraczą nas politycy - stanowi osobną historię. Ta jedna jest natomiast prosta: rzeczywistość opisuje się w szerokim kontekście, a nie w wąskich wycinkach. Inaczej zawsze będziemy widzieli tylko jedną stronę medalu.
Marcin Makowski dla WP Opinie