Maltretowany 10‑latek uciekł na komisariat. Rozpoczął się proces matki i ojczyma
10-letni chłopiec uciekł przed przemocą domową na komisariat policji w Luboniu. "Uciekłem. Mamo, żałuję, że mnie urodziłaś. Żałuję, że z wami jestem. Do widzenia" - taką wiadomość zostawił w domu. W środę przed poznańskim sądem ruszył proces matki i ojczyma chłopca.
Pod koniec kwietnia 10-letni chłopiec przybiegł w kapciach, niedbale ubrany na komisariat policji w podpoznańskim Luboniu. Funkcjonariuszom powiedział, że od kiedy pamięta, w domu przeżywał koszmar. Mówił, że stosowano wobec niego różne kary, był bity, źle traktowany. Uciekając z domu, chłopiec miał zostawić kartkę: "Uciekłem. Mamo, żałuję, że mnie urodziłaś. Żałuję, że z wami jestem. Do widzenia".
Matka i ojczym na ławie oskarżonych
W sprawie zatrzymano ojczyma chłopca Roberta H. Sąd zdecydował, że 10-latek wraz z młodszym bratem trafią do rodziny zastępczej.
Prokuratura aktem oskarżenia objęła zarówno mężczyznę, jak i matkę 10-latka. 44-letniemu Robertowi H. zarzucono fizyczne i psychiczne znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem nad osobą nieporadną ze względu na wiek oraz spowodowanie u chłopca uszkodzenia ciała.
Zobacz także: Kryzys na granicy nasili się zimą? Wiceszef MON: Białorusini nieustannie zmieniają taktykę
Maltretowany chłopiec. Jego matka była sprawczynią i ofiarą przemocy
Matka chłopca Katarzyna W.-H., odpowie natomiast za znęcanie się psychiczne i fizyczne. Robertowi H. grozi kara do 10 lat więzienia, z kolei kobiecie do 8 lat pozbawienia wolności.
W trakcie śledztwa kobieta powiadomiła prokuraturę, że ona także była ofiarą domowej przemocy. W tej sprawie toczy się osobne postępowanie.
W środę przed poznańskim sądem rozpoczął się proces matki i ojczyma chłopca. Sprawa, ze względu na dobro dziecka, toczy się za zamkniętymi drzwiami.
Prokuratura chce surowej kary za przemoc wobec dziecka
Prokurator Marcelina Roszkiewicz powiedziała mediom przed rozprawą, że z taką historią w swojej karierze jeszcze się nie spotkała. Pytana, czy kara w tej sprawie powinna być surowa, odpowiedziała, że "bardzo surowa".
- Wszystkie te zachowania, których się dopuścił oskarżony względem małoletniego dziecka, wszystkie one były szokujące. Szokujące było też to, że matka nie stanęła w obronie dziecka i nie zrobiła tak naprawdę nic, żeby pomóc swojemu dziecku – podkreśliła prokurator.
"Zeznania chłopca są wiarygodne". Dziecko wróci do matki?
Zaznaczyła, że sprawa była trudna, ale zgromadzony materiał dowodowy pozwolił skierować do sądu akt oskarżenia w tej sprawie. Dodała, że ocenione przez psychologa zeznania chłopca są wiarygodne. Pytana, czy w jej ocenie dzieci kiedykolwiek powinny wrócić do rodziców (matka stara się, by odzyskać dzieci), odpowiedziała, że "na tę chwilę nie widzi takiej możliwości".
- Każdy sprawca przemocy zostanie ukarany, a zwłaszcza przemocy wobec dziecka. Nie będzie tutaj jakiegokolwiek pobłażania, jeżeli chodzi o wymiar kary - zapowiedziała.
Chłopiec jest pod opieką psychologa. Kuratorka 10-latka mec. Marta Urbańska, pytana przez dziennikarzy, czy chłopiec odzyskał już wiarę w dorosłych, odpowiedziała, że "nie stracił jej nigdy".
- Taka jest przynajmniej opinia specjalistów, że mimo wszystko dziecko nigdy nie straciło wiary w dorosłych. I myślę, że jest to jakiś pozytywny wydźwięk tej historii - wskazała.