Małpia ospa po raz pierwszy wykryta w Polsce. "To nowa epidemia. W historii świata nie było jeszcze takiego zasięgu"
- Wirus małpiej ospy zaatakował konkretne środowisko, ale to się zmieni. Przed nami "minipandemia" światowa - mówi dr Paweł Grzesiowski w rozmowie z Wirtualną Polską. - Wirus mutuje, więc jest też ryzyko jego uzjadliwienia. W historii nie było takiego zasięgu tej choroby, a jeśli małpia ospa zaatakuje szczury w Europie, to zostanie z nami na zawsze - dodaje.
W Polsce wyryto pierwszy raz w historii przypadek małpiej ospy*. Ministerstwo Zdrowia, informując o potwierdzonym zakażeniu, nie przekazało szczegółowych informacji o pacjencie. Z obserwacji innych krajów, gdzie wcześniej wykryto małpią ospę, wyraźnie widać jedną rzecz: to największa i najbardziej rozpowszechniona geograficznie epidemia tej choroby od momentu jej wykrycia w latach 50. ubiegłego wieku.
- Ten wirus już stał się globalny w nieco ponad miesiąc. Na naszych oczach pojawia się kolejna epidemia, a w skali światowej można mówić o "minipandemii". Małpia ospa pojawiła się błyskawicznie na pięciu kontynentach. W historii świata nie było jeszcze takiego zasięgu tej choroby. Nigdy nie było tak wielu przypadków zakażeń w tak krótkim czasie - mówi dr Grzesiowski w rozmowie z WP.
Małpia ospa. Ryzyko zmian genetycznych
- W dodatku ten wirus mutuje. Choć wydaje się bardziej stabilny, niż COVID-19 to zawsze istnieje ryzyko zmian genetycznych zwiększających jego zakaźność i zjadliwość. Teraz przenoszą go między sobą ludzie, ale jeśli małpia ospa zaatakuje szczury czy wiewiórki w Europie, to zostanie z nami na zawsze - ocenia lekarz.
Obecnie jednak wirus atakuje konkretne środowisko i jego otoczenie - 99 proc. zakażonych, jak wykazują statystyki, to mężczyźni. Wiemy, że patogen przenoszony jest z jednej osoby na drugą poprzez bliskie kontakty fizyczne.
Kogo atakuje małpia ospa?
- Wirus występuje w 99 proc. u mężczyzn, którzy uprawiają seks z innymi mężczyznami. Pojedyncze przypadki zostały odnotowane u kobiet - wyjaśnia dr Grzesiowski. - Nie chodzi o stygmatyzację jednej grupy, ale wskazuje to na specyficzne drogi przenoszenia się wirusa. Ryzyko, że ktoś zarazi się w autobusie, jest praktycznie zerowe. Trzeba przebywać dłużej w bliskim kontakcie z chorym. Wirus występuje np. w jelicie, ale można zakazić się też drogą kropelkową - podkreśla lekarz.
- Nie wolno myśleć: ja do tej grupy nie należę, to mnie to nie dotyczy. To tak nie działa - podkreśla w rozmowie z WP.
- Za chwilę problem może być bardzo poważny, bo środowisko początkowe - jakim są dziś młodzi mężczyźni - nie ogranicza możliwości przeniesienia się wirusa np. na dzieci. Wiemy w tym momencie tylko tyle, że w Afryce więcej zgonów jest właśnie wśród dzieci, niż osób dorosłych. Pozostaje też wiele pytań, np. czy będą powikłania - wskazuje lekarz.
Małpia ospa w Polsce. Co nam grozi?
Dr Grzesiowski, zapytany o sytuację w kraju, zwraca uwagę, że od 1977 r. w Polsce nie było przeprowadzanych szczepień przeciw ospie prawdziwej, które chronią również przed ospą małpią.
- A to oznacza, że dużo osób jest kompletnie nieodpornych, bo nie są zaszczepieni przeciwko ospie prawdziwej. Mówimy o 45 rocznikach w Polsce, bo szczepienia nie są prowadzone już od 1977 r. - wyjaśnia.
- Trzeba monitorować swój stan zdrowia. Obserwować zmiany skórne u siebie. Jeśli choroba będzie się rozprzestrzeniać, zapewne zaczną być dostępne szczepienia. Najpierw w formie szczepienia otoczenia chorego, ale też personelu medycznego. To może ograniczyć liczbę zakażonych, ale nie możemy działać z dużym opóźnieniem, bo w walce z chorobami zakaźnymi kluczowym czynnikiem jest czas - dodaje lekarz.
*Małpia ospa to odzwierzęca choroba wirusowa. Zwykle występowała w zachodniej i środkowej Afryce. Wśród symptomów wymienia się gorączkę, bóle głowy i wysypkę skórną, która zaczyna się na twarzy i rozprzestrzenia się na resztę ciała.