Maksymilian F. ukrywał się we wrocławskim zoo. Miał broń, nie miał kajdanek

Na mężczyźnie, który w piątek postrzelił śmiertelnie dwóch policjantów we Wrocławiu, a zatrzymany został w sobotę nad ranem, ciąży już zarzut podwójnego morderstwa. Na jaw wychodzą szczegóły dotyczące jego nocnej ucieczki, ale wciąż nie wiadomo, jak udało mu się wyzwolić z kajdanek i kiedy wszedł w posiadanie broni.

Policjanci zatrzymali Maksymiliana F. w sobotę nad ranem, po tym jak w piątkowy wieczór oddał śmiertelne strzały do dwóch policjantów
Policjanci zatrzymali Maksymiliana F. w sobotę nad ranem, po tym jak w piątkowy wieczór oddał śmiertelne strzały do dwóch policjantów
Źródło zdjęć: © Licencjodawca

07.12.2023 17:34

Maksymilian F. w nocy z piątku na sobotę ukrywał się na terenie wrocławskiego zoo. Do zapisów z monitoringu ogrodu zoologicznego przy ulicy Wróblewskiego dotarł w czwartek Onet. Mężczyznę kamera złapała w okolicy wybiegu dla tygrysów. Mniej bał się drapieżników niż ludzi.

Złapany został w okolicach Stadionu Olimpijskiego, czyli w bliskiej lokalizacji zoo. Prawdopodobnie noc spędził pomiędzy klatkami z dzikimi zwierzętami.

To rozwiązanie tylko jednej zagadki w sprawie tej poruszającej zbrodni, która kosztowała życie dwóch funkcjonariuszy policji. Obaj mężczyźni, postrzeleni w głowę z bliskiej odległości, nie odzyskawszy przytomności zmarli w poniedziałek w odstępstwie kilku godzin.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Onet wylicza kolejne znaki zapytania w tej sprawie. Wciąż nie wiadomo, co stało się przed tymi śmiertelnymi strzałami oraz po nich.

Maksymilian F. który w ręce policji trafił w związku z popełnionymi przestępstwami i oszustami, za które poszukiwany był listem gończym, został zatrzymany w Kiełczowie, wsi w podwrocławskiej gminie Długołęka. Stamtąd był zawieziony Wrocławia, do komisariatu przy ul. Połbin. Jednak z jakiejś przyczyny zapadła decyzja o przewiezieniu mężczyzny do innej siedziby policji, w dzielnicy Krzyki.

Zagadką pozostaje, co sprawiło, że Maksymilian F. miał przy sobie broń czarnoprochową. Zachował ją w trakcie ucieczki, po oddaniu strzałów do policjantów, bo jest widoczna na zdjęciu z zatrzymania. Ale trudno uwierzyć, że posiadał ją podczas pobytu na komisariacie.

Onet dotarł do nieoficjalnych ustaleń, według których poszukiwany nie został uznany przez policję za niebezpiecznego przestępcę i funkcjonariusze złamali regulaminowe zasady zatrzymania. Nie został starannie przeszukany.

Maksymilian F. ukrywał się we wrocławskim zoo. Miał broń, nie miał kajdanek

Nie wieziono go też z zachowaniem zasad przewozu zatrzymanych. Najprawdopodobniej nie był zakuty w kajdanki, choć policja twierdzi inaczej. Rzecznik dolnośląskiej policji przekonuje, że podczas opuszczania komisariatu Maksymilian F. był skuty.

Policyjny hyundaia z nieprzytomnymi, postrzelonymi funkcjonariuszami po ucieczce zabójcy blokował przejazd ulicą Sudecką. To kolejna niewiadoma - to nie była trasa, którą najszybciej policjanci z zatrzymanym dostać się mogli do krzyckiego komisariatu przy Ślężnej.

Onet sugeruje, że po odkryciu makabrycznej zbrodni Maksymiliana F. policja nie od razu rozpoczęła pościg. Mundurowi stracili godzinę, bo czekali na przybycie na miejsce naczelnika wydziału dochodzeniowo-śledczego, podinspektora Leszka Arendarczyka.

Jak przekazał w czwartek rzecznik Prokuratury Krajowej prok. Łukasz Łapczyński, Maksymilian F. został doprowadzony do Dolnośląskiego Wydziału Zamiejscowego Prokuratury Krajowej we Wrocławiu, gdzie prokurator ogłosił mu zmienione zarzuty zabójstwa dwóch policjantów na służbie - Daniela Łuczyńskiego i Ireneusza Michalaka.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
morderstwopolicjaśmierć
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (64)