PublicystykaMakowski: Sołtys, kardynał i przeprosiny prymasa. Polski Kościół w historycznym kryzysie [OPINIA]

Makowski: Sołtys, kardynał i przeprosiny prymasa. Polski Kościół w historycznym kryzysie [OPINIA]

Ostatni tydzień to trzy wydarzenia, które pokazują skalę kryzysu, w jakim znalazł się polski Kościół. Arcybiskup wydalony z diecezji zostaje sołtysem rodzinnej wsi, prawa ręka Jana Pawła II staje się obiektem watykańskiego śledztwa, a Episkopat Polski publikuje kolejną część statystyk molestowania dzieci przez duchownych. To nie przypadek, to kumulacja zaniedbań i przymykania oczu. Przez dekady.

Abp Sławoj Leszek Głódź
Abp Sławoj Leszek Głódź
Źródło zdjęć: © Getty Images | Przemek Swiderski, Gallo Images Poland
Marcin Makowski

28.06.2021 19:33

W chwilach takich jak te biskupi uwielbiają powtarzać słowa z Ewangelii wg św. Mateusza, które Jezus skierował do Szymona Piotra. "Ty jesteś Piotr [czyli Skała], i na tej Skale zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą". Bez względu na kryzys, z którym Kościół się zmaga, on sam będzie trwać aż do skończenia świata. Przecież przez dwa tysiąclecia opierał się wojnom, reformacji, totalitaryzmom, herezjom i własnej słabości. Dlaczego teraz, zwłaszcza w Polsce, miałby ponieść ewangelizacyjną porażkę?

I choć do tego scenariusza jeszcze długa droga, rekordowe tempo laicyzacji młodzieży, spadek liczby wiernych uczęszczających na msze i niespotykana skala apostazji (o wszystkim pisałem w osobnych tekstach), są symptomem znacznie głębszych problemów, z którymi nie da się uporać konferencją prasową czy poczuciem posiadania parasola ochronnego od Boga. 

Wystarczy spojrzeć na wydarzenia z ostatnich siedmiu dni, żeby zrozumieć, gdzie leży sedno zaniedbań. Najpierw dowiedzieliśmy się, że wydalony z Gdańska abp Sławoj Leszek Głódź, który ze wstydu za bierność w walce z wykorzystywaniem seksualnym w byłej diecezji powinien zaszyć się w dworku w Bobrówce, został sołtysem rodzinnej wsi. Łączy tym samym funkcje duchowne z państwowymi, czego zakazuje Kodeks prawa kanonicznego. Ostentacyjnie, z pogwałceniem woli Watykanu i przy bierności Episkopatu Polski.

Następnie do mediów dotarła informacja o komisji kard. Angelo Bagnasco, wysłanej do Polski przez papieża Franciszka bez informowania o tym wcześniej abpa Marka Jędraszewskiego. Jej zadaniem jest przesłuchanie świadków ewentualnych zaniedbań kard. Stanisława Dziwisza, który miał bagatelizować docierające do niego liczne sygnały o księżach dopuszczających się pedofilii, którzy działali pod jego jurysdykcją. W tym samym czasie, w którym kard. Bagnasco zapraszał kolejnych świadków, w tym m.in. ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego, który od lat krytykuje byłego sekretarza Jana Pawła II, zarówno kard. Dziwisz, jak i abp Jędraszewski święcili kolejny pomnik papieża-Polaka na krakowskim Ruczaju.

Wreszcie w poniedziałek Konferencja Episkopatu Polski opublikowała kolejną część badań dotyczących wykorzystywania nieletnich w latach 1958-2020. Tylko od lipca 2018 r. do końca grudnia 2020 wpłynęło 368 zgłoszeń dotyczących gwałtów i molestowań, których dopuszczali się duchowni. Aż 18 proc. zarejestrowanych przypadków wydarzyło się w ciągu dwóch ostatnich lat - już po pierwszym raporcie, który ujawnił 382 przypadki, działaniach hierarchii kościelnej w Polsce oraz filmach braci Sekielskich.

To oznacza, że żadnej realnej zmiany w zachowaniach duchownych na razie nie widać. Nagłośnienie przestępstw oraz ich piętnowanie nie zniechęca do ich popełniania. 

Równocześnie, choć może to wynikać ze specyfiki przestępstwa, do mniejszości należy zgłaszanie przestępstw na nieletnich przez innych duchownych - takie źródło podaje jedynie 19 proc. zgłoszeń. - Zdajemy sobie sprawę, że skuteczne zwalczanie przestępstw seksualnych dokonanych na dzieciach poniżej 15. roku życia jest niemożliwe bez ścisłej współpracy z jednostkami prokuratury i policji. Dlatego (...) Kościół zgłasza organom ścigania wszystkie tego rodzaju przestępstwa - stwierdził na konferencji prymas abp Wojciech Polak. Choć jeszcze raz przeprosił zranione osoby w imieniu Kościoła, jego słowa rażąco kontrastowały z innymi statystykami.

Zamiast odpowiedzialności karnej, księża i zakonnicy oskarżeni o pedofilię najczęściej zostawali czasowo odsuwani od pełnienia posługi na czas badania zarzutów (46 proc.), kontaktów z dziećmi i młodzieżą (36 proc.) albo otrzymywali nakaz przebywania w określonym miejscu (37 proc.). Równocześnie 16 proc. obwinionych duchownych przebywa na emeryturze, a co dziewiąty (11 proc. obwinionych w diecezjach oraz 6 proc. w zakonach) nie został odsunięty od posługi.

Odpowiedzmy sobie teraz na pytanie, w jaki obraz układają się te wydarzenia. Jest wysoki rangą duchowny lekceważący nakazy papieża oraz łączący władzę świecką z duchowną. Jest chowanie się za autorytetem Jana Pawła II do tego stopnia, że Watykan, chcąc ustalić prawdę musi wysłać śledczych działających poza krajową jurysdykcją kościelną. Jest wreszcie nadal alarmująca skala pedofilii.

- Źle się stało, że informacja o śledztwie w sprawie kard. Dziwisza tak szybko dostała się do mediów. Inaczej Watykan mógłby dłużej pracować po cichu - powiedział mi jeden z krakowskich duchownych, z którym rozmawiałem o sprawie byłego sekretarza Jana Pawła II. Jeśli dzwonek ostrzegawczy dzwonił kilkanaście lat temu, zwiastując obecny kryzys, dzisiaj dla polskiego Kościoła bije dzwon Zygmunt. Zbyt wielu nadal nie chce go słyszeć.

Marcin Makowski dla WP Opinie

Zobacz także
Komentarze (0)