PublicystykaMakowski: "Kościół w Polsce na zakręcie. Czy jest coś, co może odwrócić negatywny trend?" [OPINIA]

Makowski: "Kościół w Polsce na zakręcie. Czy jest coś, co może odwrócić negatywny trend?" [OPINIA]

Z pozoru wszystko wygląda jak po staremu. Osoby ochrzczone to prawie 90 proc. Polaków, a Kościół katolicki - bezapelacyjnie - stanowi największą wspólnotę wyznaniową w kraju. Gdyby jednak spojrzeć na bardziej szczegółowe statystyki, wyłania się z nich obraz kolosa na glinianych nogach. Jeśli hierarchowie nie chcą zamienić Polski w drugą, zlaicyzowaną Irlandię, mają być może ostatnią szansę.

Kraków, 19.08.2020r. Narodowcy i Młodzież Wszechpolska zebrani pod pomnikiem Adama Mickiewicza protestowali przeciw społeczności LGBT. Przy kościele św. Wojciecha odbyła się kontrdemonstracja zorganizowana przez krakowską lewicę i "Queerowy raj".
Kraków, 19.08.2020r. Narodowcy i Młodzież Wszechpolska zebrani pod pomnikiem Adama Mickiewicza protestowali przeciw społeczności LGBT. Przy kościele św. Wojciecha odbyła się kontrdemonstracja zorganizowana przez krakowską lewicę i "Queerowy raj".
Źródło zdjęć: © Lidia Niziol / ArtService / Forum | RM, Lidia Niziol / ArtService / Forum
Marcin Makowski

Jeśli ktoś jeszcze miał wątpliwości, to najnowszy, przeprowadzony we wrześniu sondaż CBOS, dotyczący zaufania do instytucji publicznych, ich nie pozostawia. Stosunek Polaków do Kościoła jest najgorszy od ćwierćwiecza. Tylko 49 proc. ankietowanych wypowiada się o nim pozytywnie (to spadek o 8 punktów proc. od marca), negatywne zdanie o Kościele posiada natomiast 41 proc. badanych (wzrost o 9 punktów). Mit o Polaku-katoliku od dawna odnosi się raczej do historii niż teraźniejszości.

Kryzys Kościoła. Liczby nie kłamią

Jeśli sięgniemy w statystyki głębiej, okaże się, że z prawie 90 proc. ochrzczonych obywateli naszego kraju (tutaj również spadek o około 7 punktów procentowych w ciągu pięciu lat), na niedzielne msze chodzi średnio co czwarty wierny. Do komunii przystępuje ok. 15 proc. uprawnionych. Mało tego, jak wynika z ankiet CBOS-u oraz instytucji kościelnych, Polacy pytani o poszczególne zagadnienia dotyczące prawd wiary, w przytłaczającej większości (92 proc.) podpisywali się pod stwierdzeniami, które w mniejszym lub większym stopniu wykraczały poza katolicką ortodoksję, uprawiając coś w rodzaju synkretyzmu religijnego. Faktycznego pomieszania teologii z własnym przekonaniem o wierze. 

Mimo spadającej frekwencji na mszach Polska nadal znajduje się (po Malcie) na drugim miejscu w Europie, ale jeśli spojrzymy nie na całość kraju, ale na większe miasta, tam do kościoła uczęszcza regularnie już tylko poniżej 20 proc. wiernych. W tym samym czasie spada liczba dzieci przystępujących do pierwszej komunii i bierzmowania, rośnie liczba rozwodów i apostazji - oficjalnego odcięcia się od katolicyzmu i wyjścia ze wspólnoty wiernych. 

Polski Kościół boryka się też z innym, obecnym od dawna na Zachodzie problemem spadku powołań kapłańskich. W ciągu ostatniej dekady liczba kandydatów na księży spadła z 5,5 tys. do 3. Jeśli weźmiemy pod uwagę okres 20-letni, to już spadek o 60 proc. W takim tempie w ciągu jednego pokolenia obrazki z Francji, Belgii czy Wielkiej Brytanii - gdzie budynki sakralne przerabia się na restauracje i dyskoteki - mogą być obecne również nad Wisłą. Z czego wynikają te spadki? Co zmieniło się od czasów PRL, kiedy Kościół postrzegany był jako bezapelacyjny autorytet i miejsce, w którym znajdowano oazę wolności w autorytarnym państwie?

Ucieczka od odpowiedzialności

W dużym uproszczeniu, polskiemu katolicyzmowi - choć wolniej i w mniejszym stopniu - zaszkodziło to, co leży u podstaw laicyzacji na całym świecie. Rozpad tradycyjnego modelu rodziny, wzrost dobrobytu, duża mobilność ludzi młodych, która odcina ich od regularnych praktyk religijnych, zbytnie powiązanie z władzą świecką i mieszanie się do polityki, tuszowanie skandali pedofilskich w fałszywym przeświadczeniu, że wyciąganie ich na światło dzienne "zaszkodzi Kościołowi". 

Wreszcie, co niemniej istotne, spadek nie tyle liczby, co jakości powołań zakonnych i kapłańskich. Księża przestali mówić językiem zrozumiałym dla zwykłego człowieka, żyć jego problemami, coraz bardziej odrywali się od współczesności, fizycznie nadal zarządzając ogromnymi parafiami, hektarami ziemi, nieruchomościami, które nijak nie przystają do ich aktualnych wpływów. 

Polski Kościół nie rozumiał albo nie chciał zrozumieć tych zagrożeń, niejako zasłaniając się wielkością Jana Pawła II i kard. Stefana Wyszyńskiego - funkcjonując tak, jakby cały czas tematem numer jeden była męczeńska śmierć ks. Popiełuszki, a nie filmy braci Sekielskich, na które nie znaleziono w episkopacie (poza nielicznymi wyjątkami, np. prymasem Wojciechem Polakiem) satysfakcjonującej i przywracającej poczucie sprawiedliwości odpowiedzi. 

Co może pomóc Kościołowi?

Zamiast tego część hierarchów brnęła w retorykę wojny kulturowej, zastępując empatię i próbę cierpliwego tłumaczenia podstaw wiary, hasłami o "tęczowej zarazie". Wielu z nich chyba nadal nie jest świadoma, że przegrała tym samym walkę o język, którym posługujemy się w życiu codziennym, listy pasterskie odczytywane regularnie ma mszach w całej Polsce czyniąc synonimami nudnej, teologicznej mowy-trawy z obowiązkowym cytatem z papieża-Polaka.

Jeżeli Kościół w Polsce ma jeszcze jakieś koło ratunkowe - a wierzę, że ma - jest nim moim zdaniem powrót do korzeni chrześcijaństwa, które u swojego zarania było zarówno poważne, jak i ludowe. Wiara przekładała się bezpośrednio na sposób życia, ale równocześnie była zrozumiała nawet dla prostych ludzi. Jezus Chrystus nie mówił przecież ezopowym językiem atrakcyjnym dla faryzeuszy, ale prostymi metaforami, które działały na wyobraźnie rybaków, cieśli, żołnierzy i rolników. 

Jezus z Nazaretu nie kończył jednak na języku, ale działał - i to właśnie czyniło go wiarygodnym w oczach pierwszych wiernych. Umiał przebaczać, ale i karać. Okazywać współczucie, ale i gniew. Żyć dokładnie tak, jak wymagał od innych. Innej drogi niż powrót do pierwotnego, obdartego z ozdobników i lukru przekazu Ewangelii, nie widzę. 

Marcin Makowski dla WP Opinie

Źródło artykułu:WP Opinie
kościół katolickiLGBT+wiara
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)