Przeżył ogromny pożar. Makłowicz mówi, co właśnie dzieje się w Chorwacji

- Jest to pewnego rodzaju histeria. Panika, związana z pożarami, wynika z tego, co się dzieje w Grecji - podkreśla w rozmowie z WP Robert Makłowicz, który obecnie przebywa w Dalmacji. Jak dodaje, gorsza sytuacja występuje w kontynentalnej części Chorwacji, gdzie przeszły niszczycielskie burze. Opowiada też o potężnym pożarze, który przeżył 10 lat temu.

Robert Makłowicz opowiada o pożarach w Chorwacji. "Pewnego rodzaju histeria"
Robert Makłowicz opowiada o pożarach w Chorwacji. "Pewnego rodzaju histeria"
Źródło zdjęć: © YouTube
Mateusz Dolak

Wysokie temperatury oraz susza panująca na południu Europy sprawiły, że w wielu miejscach wybuchły niebezpieczne pożary. Z ogniem walczą Grecy, Włosi, ale także Chorwaci. Jeden z pożarów we wtorek wieczorem dotarł do okolicy Dubrownika. Z ogniem walczyło ponad 130 strażaków.

Z relacji przekazanej przez chorwacki portal Ovoreno.hr wynika, że strażakom udało się opanować zagrożenie, dzięki czemu ogień nie rozprzestrzenił się na zabudowania. "Stjepan Simović, dowódca straży pożarnej powiatu dubrownicko-neretwiańskiego, powiedział, że noc była trudna, ale ogień już nie zagraża domom" - czytamy.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Przez pożary eksplodowały miny z lat 90.

W środę państwowe organizacje przekazały, że ogień pojawił się też na otwartej przestrzeni w rejonie Župa Dubrovačka Plat oraz Seget Gornji-Labinštica. Z komunikatu wynika, że sytuacja jest opanowana.

Chorwaccy strażacy przekazali, że w wyniku pożaru eksplodowały miny, pozostałości po wojnie z lat 90. Z powodu silnych wiatrów, jakie pojawiły się w środę, samoloty pomagające w gaszeniu pożaru musiały przerwać operację, jednak strażacy dalej pracują z poziomu ziemi.

- W środę na terenie pożaru spadł także deszcz, to dobra wiadomość dla strażaków - pisze chorwacki portal "Du List". Front pożaru, jak potwierdził komendant lokalnej straży pożarnej Stjepan Simović, ma ponad pięć kilometrów długości.

Makłowicz opowiada o pożarach w Chorwacji. "Pewnego rodzaju histeria"

Warto zaznaczyć, że rejon Dalmacji jest popularną destynacją wśród turystów. Swój dom ma tam również Robert Makłowicz. Okazuje się, że obecnie właśnie tam przebywa i zgodził się opowiedzieć WP, jak wygląda sytuacja pożarowa.

- Jest to pewnego rodzaju histeria. Wszyscy się skupili na pożarach. Tutaj są co roku pożary. Gorący, bardzo silny wiatr przestał już wiać. Przed naszą rozmową sprawdziłem miejscowe portale i jest tylko jeden pożar, który jest opanowany. Ludzie są pobudzeni po tym, co dzieje się w Grecji - stwierdził Makłowicz.

Jak dodał, straż pożarna jest cały czas w gotowości. - Pożary są tu od zawsze. Od miesiąca mamy ponad 30 stopni Celsjusza. Dla skalistej ziemi, porośniętej śródziemnomorską roślinnością, wystarczy iskra, niedopałek papierosa, wyrzucona butelka albo piorun. Sam widziałem, jak piorun zapalił las nad samym morzem - przyznał.

Makłowicz podkreślił, że strażacy cały czas monitorują okolicę, a w pobliżu dyżurują "kanadery", czyli samoloty gaśnicze. - Oni są tutaj przez cały sezon. Czy pożarów jest więcej, niż było? Nie. 10 lat temu przeżyłem potężny pożar na wyspie Peljeszac - wyznał.

Peljeszac jest jednym z najpopularniejszych regionów w Chorwacji do uprawy winorośli. Ogień pochłonął wówczas część jednej z najsłynniejszych winnic w okolicy - Grgić. Nikt nie został ranny, ale szkody, jakie wyrządził pożar, były bardzo duże.

- Według mnie gorsza sytuacja jest w kontynentalnej części Chorwacji, gdzie przeszły straszliwe burze. My jesteśmy odgrodzeni od kontynentu pasmem gór Dynarskich i do nas te burze i tajfuny, nie docierają - zauważył.

- Wydaje mi się, że panika, związana z pożarami, wynika z tego, co się dzieje w Grecji, bo tam jest naprawdę poważnie. Oczywiście, my rozmawiamy dzisiaj, ja nie mam pojęcia, co może wydarzyć się pojutrze. Ale w tej chwili w Chorwacji nie ma groźnych pożarów. Nawet na czołówkach portali trudno cokolwiek znaleźć w tym temacie - podsumował w rozmowie z WP Makłowicz.

Dom Makłowicza w Chorwacji

Makłowicz kupił dom w Chorwacji kilka lat temu. Jak mówił, "wówczas było to najbliższe Śródziemnomorze".

- Jestem z Krakowa, stamtąd jest nieco dalej nad Adriatyk niż nad Bałtyk. Zawsze chciałem być w tym miejscu. Chorwacja, zwłaszcza Dalmacja, to są zarówno Bałkany, jak i Śródziemnomorze i Europa Środkowa. Kocham to miejsce i marzyłem o nim - podkreślał krytyk kulinarny.

Mateusz Dolak, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (182)