Makabryczne znalezisko. Zwłoki bociana bez głowy
We wsi Łęka bocian Kajtek był atrakcją regionu. Bocian został na zimę w Polsce, bo był zbyt słaby, aby odlecieć do ciepłych krajów. Niestety, w niedzielę na łące znaleziono jego zwłoki bez głowy, która została precyzyjnie odcięta – napisało Stowarzyszenie "Pomagam Bocianom".
21.02.2022 09:03
Jak podaje "Fakt", bocian mieszkał w małej wsi Łęka pod Łęczycą w woj. łódzkim. Jego rodzice i rodzeństwo odlecieli do ciepłych krajów, zostawiając go samego. Był zbyt słaby, aby odlecieć z nimi. Mieszkańcy pomagali mu przetrwać srogą zimę. Opiekunem boćka został pan Jan, który dokarmiał ptaka i zapewniał mu schronienie.
Do tragedii doszło, kiedy wydawało się, że bociek przetrwał już najgorsze chwile, a do wiosny było już o krok.
W niedzielę, 20 lutego, na łące w pobliżu gospodarstwa pana Jana znaleziono martwego Kajtka. Miał "idealnie odciętą szyję". Jak wskazuje stowarzyszenie, niemożliwe jest, aby jakikolwiek drapieżnik, lis czy kuna, "dokonał tak precyzyjnego odcięcia głowy z szyją".
Mieszkańcy podejrzewają, że Kajtek został zastrzelony, a odciętą głowę zabrano jako trofeum. Sprawę zgłoszono na policję.
Radio Łódź, które opisało historię podkreśla, że ktoś chciał Kajtka złapać już w listopadzie. Mężczyźni pytali o bociana, ale nie przedstawili się i nie wyjaśnili celu swojej wizyty w Łęce.
- Przyjechali na łęczyckiej rejestracji dwaj panowie, jeden grubawy niski, a drugi wysoki i pytali mnie: czyj jest ten bocian? Ja mówię, że państwowy. Poszli za nim, ale bocian uciekł w łąki i odfrunął - powiedziała radiu jedna z mieszkanek.
Mieszkańcy wsi przyznali w rozmowie z Radiem Łódź, że w ostatnim tygodniu "jacyś ludzie robili sobie polowania, były wystrzały". - Nie wiem, czy mieli pozwolenie. To ktoś zrobił, co widać po szyi, to nie jest ugryzienie. To jakaś fachową ręką zrobione. Kajtek był z nami całą zimę i taki spotkał go koniec - podkreślili rozmówcy łódzkiej rozgłośni.
Źródło: Fakt, Radio Łódź