To jest rzeczywiście całkowita kwota, którą Mateusz Morawiecki i jego żona dysponuje.
Może Szymon.
My zadaliśmy pytania, na które wciąż nie mam odpowiedzi, o to na przykład czy
premier ma jakieś nieruchomości
poza granicami Polski, czy jego żona ma posiadłości poza granicami
Polski, jaki jeszcze majątek mają. Nie dostaliśmy nadal żadnej odpowiedzi.
Wciąż czekamy.
To co dzisiaj przedstawiliśmy w artykule, to jest na razie to wszystko, co wiemy i co na pewno możemy
napisać o majątku państwa Morawieckich na teraz. Więc
obiecuję, że z każdym dniem będziemy dopytywać odpowiedzi na nasze
pytania i jeśli się czegoś dowiemy, to na pewno będziemy uzupełniali tę wiedzę. Ale na chwilę obecną to jest imponujące 40
milionów.
Czy mamy tu jakieś wątpliwości co do sposobu zdobycia tych pieniędzy? Bo chyba to nie jest głównym tematem waszego
tekstu. Głównym tematem jest to, że no mamy sytuację, w której najważniejsze osoby w państwie nie publikują danych, mimo
że dotąd był taki obowiązek, że się tak wyrażę, tylko znajdują pewnego rodzaju obejście tej
furtki związane z oświadczeniami majątkowymi. Tak to mniej więcej wygląda, prawda, Patryk?
My w ogóle nie kwestionujemy sposobu, w jaki pan Mateusz Morawiecki wraz z żoną doszli do tych pieniędzy. Tak
jak wskazujemy w tekście - Mateusz Morawiecki przez wiele lat był prezesem dużego banku. Natomiast tak, rzeczywiście naszym
zdaniem i to co na łamach Wirtualnej Polski mówi pani profesor Ewa Łętowska, politycy
powinni przedstawiać zarówno swój majątek, jak i majątek swoich rodzin, a nie szukać wytrychów.
Ja przypomnę tylko to, o czym zresztą rozmawiałeś z panem posłem Czarneckim. Jest uchwalona
ustawa, ustawa znajduje się w Trybunale Konstytucyjnym od 2019 roku. Wolą
pana premiera, bo to on się podpisał pod projektem tej ustawy, jest to, aby polityczny publikowali
majątki nie tylko swoje, lecz także swoich najbliższych. Pan premier od tego 2019
roku, gdy złożył podpis, nie zdecydował się opublikować majątku swojej żony. Zdecydowaliśmy
się, że my go opublikujemy jako że też majątek pani Iwony Morawieckiej w
większości był majątkiem pana Mateusza Morawieckiego przed zawartą
umową z 2013 roku z żoną.
Michał Woś w porannym programie "Tłit" mówił tak: "To dobry moment,
aby politycy wszystkich opcji zaapelowali o jak najszybsze rozpoznanie wniosku prezydenta do Trybunały Konstytucyjnego". To właśnie w kontekście tego, o
czym mówiłeś, że ta ustawa trafiła do Trybunału Konstytucyjnego. No i leży tam w takiej swoistej zamrażarce. Było trochę wyroków Trybunału
Konstytucyjnego, które wzbudzały dosyć duże zainteresowanie mediów, dziennikarzy i społeczeństwa, a akurat ten temat trochę
został zapomniany. No to Szymon, twoim zdaniem to jest działanie rzeczywiście gdzieś chroniące część polityków przed
obligiem publikacji tych majątków czy przypadek, że Trybunał Konstytucyjny się tym nie zajął?
Ja bym zostawił Trybunał Konstytucyjny, bo to jest w ogóle inna opowieść. Ale
chciałbym tutaj podkreślić, o czym może wszyscy nie wiemy albo sobie jakby nie uświadamiamy,
że politycy partii rządzącej, gdyby chcieli, to nic nie broni, żeby takie
oświadczenia swoich rodzin, swoich bliskich, swoich krewnych opublikowali. My zresztą wysłaliśmy prośbę o listę
tych wszystkich nieruchomości, które ma pani Iwona Morawiecka i do tej pory nie dostaliśmy odpowiedzi.
Ale teraz mamy chociażby wybory w Rzeszowie - na przykład nikt nie broni kandydatom, żeby ujawnili, jaki
mają majątek, jaki ich żony mają majątek. Przecież to wszystko - nie ma prawa, które by zabroniło politykom
w jakikolwiek sposób ujawniać ich majątek. To wszystko jest uznaniowe i to od ich uczciwości
zależy, czy oni coś takiego chcą ujawnić, czy nie. Premier mówił, że nie może.
Ja się mogę z tego śmiać, jeśli ktoś mówi, że nie może dysponować swoim majątkiem
albo nie jest w stanie przekonać swojej żony do tego, żeby opublikowała listę swoich nieruchomości.
Dlaczego my boimy się tak bardzo tej transparentności? Znaczy ja pamiętam, że na przykład jak budowano nowe budynki dla administracji
niemieckiego rządu, to one były tak skonstruowane, żeby każdy, kto przechodzi się nad Sprewą,
mógł zobaczyć, kto wizytuje dany gabinet. Do tego stopnia tam transparentność została przesunięta. A dzisiaj
mamy problem w Polsce z tym, żeby premier naszego kraju opublikował całość swojego całego majątku. Dlaczego my tej transparentności
tak się boimy?
Ja lubię tutaj pokazywać przykład Skandynawii, która - w Skandynawii można sprawdzić, ile zarabia twój sąsiad,
ile zarabiasz ty, w ogóle wszystko jest jawne.
I z jakiegoś powodu w badaniach szczęśliwości życia w danych krajach to kraje
skandynawskie zawsze wypadają jako te kraje, w których żyje się ludziom najlepiej. I myślę, że taka przejrzystość, transparentność
życia publicznego jest jednym z powodów, dla którego tak właśnie jest. My zawsze się spotykamy
tutaj przy okazji takich tematów, że być może to może narazić kogoś na niebezpieczeństwo, może to komuś
przysporzyć jakiś problemów. Ale
jakoś takiego przykładu nikt mi nie podał, żeby to ujawnianie oświadczeń
majątkowych komukolwiek w czymkolwiek zaszkodziło. To jest po prostu tylko... To
jest bardzo niefajna cecha nasza, która świadczy o tym, że my nie potrafimy korzystać właśnie z wolności, z przejrzystości,
że to są rzeczy, których się boimy, a nie powinniśmy się tych rzeczy bać.
Patryk?
Część polityków przekonuje od lat, że to wstyd być bogatym. Niektóre partie polityczne przecież tak budują całe
swoje polityki publiczne. Tłumaczą, że bogaci to najczęściej ci, którzy są bogaci nie bez
powodu, gdzieś ukradli, wykombinowali coś, mają znajomości, których mieć nie powinni. Jeżeli tak się przekonuje i
naprawdę część społeczeństwa wierzy w to, że nie można być bogatym swoją pracą, talentem,
wysiłkiem, czasem też szczęściem. Jeżeli tak się przekonuje, to potem głupio się pokazać jako ten bogaty. Natomiast
w tym przypadku pan premier, my to podkreślamy, jest człowiekiem
zdolnym, zaradnym. Przez
wiele lat zarabiał poważne pieniądze- to żaden wstyd być bogatym.
Natomiast wydaje mi się, odpowiadając najkonkretniej na twoje pytanie, że dalej politycy uważają, że być
bogatym człowiekiem to wstyd.
Jeszcze to podsumuję. Rzeczywiście 35 milionów złoty z oświadczeń nie majątkowych,
ale z raportów giełdowych BZ WBK wynikało, że premier Mateusz Morawiecki zarobił. To tylko
jeszcze jedna kwestia. W Polskim Ładzie, czyli w tym dokumencie, który dopiero co był zaprezentowany, tam także pojawia się kwestia jawności
wynagrodzeń. Znaczy Prawo i Sprawiedliwość mówi, że w ramach walki o równouprawnienie kobiet i mężczyzn mają
być ujawniane zarobki na tych samych stanowiskach i żeby firmy same publikowały dane
dotyczące tego. Mamy tutaj pewnego rodzaju taką grę, że to w firmach będziecie to musieli, ale my trochę
innymi zasadami się kierujemy - mówię tutaj oczywiście o politykach?
Ja apeluję z tego miejsca do premiera Morawieckiego, żeby dał dobry przykład i swoim urzędnikom, i
i ministrem, bo
panie premierze, karty na stół, proszę pokazać listę nieruchomości, które ma pan, pani Iwona Morawiecka,
które macie wspólnie. Co pani Iwona ma ewentualnie za granicą. Wszystko
zostanie wyłożone na stół i po prostu temat się skończy.