Mają dość blokad rolników. "Jesteśmy w ruinie"

Były pyskówki i podniesione głosy, ale nie było wspólnego stanowiska. Lubelscy przedsiębiorcy spotkali się z rolnikami i namawiali ich, aby przestali blokować przejścia graniczne. - To boli, bo nie dość, że tracimy płynność finansową, to tracimy też rynek, na który pracowaliśmy przez długie lata - mówi WP Jacek Korzeniewski, jeden z przedsiębiorców.

Blokada granicy w Dorohusku
Blokada granicy w Dorohusku
Źródło zdjęć: © PAP
Paweł Buczkowski

16.04.2024 | aktual.: 16.04.2024 13:39

Do wojewody lubelskiego wpłynęło kilkadziesiąt pism od przedsiębiorców, którzy są na skraju upadłości przez trwające od kilku miesięcy blokady granicy Polski z Ukrainą.

- To logistycy, spedytorzy i transportowcy, ale i terminale przeładunkowe. Niektórzy stoją w obliczu upadłości, inni masowo zwalniają pracowników - mówi w rozmowie z WP wojewoda lubelski Krzysztof Komorski.

Wiceprezes stowarzyszenia Rozwoju Eksportu i Logistyki Kresy Jacek Korzeniewski jako poszkodowane firmy wymienia również agencje i składy celne, ale również kantory, bary, czy serwisy samochodowe obsługujące ciężarówki.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

- Nie może tak być, że jedna grupa społeczna realizuje swoje cele kosztem innych przedsiębiorców, miejsc pracy i naszych firm - mówi w rozmowie z WP Jacek Korzeniewski, który jest również prezesem jednej z firm zajmujących się obsługą łańcuchów dostaw towarów między Polską a Ukrainą.

Od początku blokad granic obroty jego firmy spadły o około 60 proc. W tej chwili zatrudnia 80 osób, ale mogą stracić pracę, jeśli sytuacja będzie się przeciągać.

"Nikt o nas nie mówi"

W poniedziałek spotkanie w sprawie sytuacji przedsiębiorców zorganizował wójt Dorohuska, gminy położonej tuż przy granicy polsko-ukraińskiej. Przedsiębiorcy przedstawiali swoje argumenty.

- Przez blokady przejść granicznych polscy eksporterzy i importerzy tracą chłonny rynek zbytu na Ukrainie. Z Chełma do Łucka na Ukrainie jest 250 kilometrów, a towary są transportowane przez Rumunię czy Węgry. To potężnie zwiększa koszty - mówi Korzeniewski.

- Ukraina w związku z konfliktem zbrojnym nie posiada obecnie żadnego portu morskiego. My tutaj na wschodzie, jak również porty polskie, liczyliśmy, że przejmiemy tranzyt towarów jadących z Chin na Ukrainę. Ale dzisiaj nasi klienci przekierowują te towary do portów rumuńskich i tamtędy zawożą je na Ukrainę - dodaje Korzeniewski.

Obecni na spotkaniu w Dorohusku przedsiębiorcy apelowali do wójta i wojewody, żeby przejście graniczne nie było areną manifestacji. - Media przekazują sytuację rolników, a o nas nikt nie mówi. To nie chodzi tylko o przedsiębiorców, ale i o setki miejsc pracy - podkreśla Korzeniewski.

Spotkanie przedsiębiorców i rolników z wójtem Dorohuska i wojewodą lubelskim
Spotkanie przedsiębiorców i rolników z wójtem Dorohuska i wojewodą lubelskim© Lubelski Urząd Wojewódzki

- Nie jesteśmy w stanie prowadzić normalnej działalności gospodarczej. Jak można doprowadzić do tego, że jakaś niezadowolona grupa społeczna może doprowadzić do upadłości inną branżę. Jesteśmy w ruinie. Jak długo mogą być zablokowane przejść graniczne? - pyta Mariusz Szaruga, dyrektor handlowy firmy logistycznej z Chełma.

- Mamy podpisane kontrakty handlowe z producentami drobiu w Polsce. I przez blokady nie wywiązaliśmy się z tych umów. Czekamy na wezwania do zapłaty kar umownych - mówi WP Szaruga. - Długofalowy skutek może być taki, że najpierw wyślemy pracowników na urlopy bezpłatne, a następnie zaczniemy ich zwalniać.

"Nie przyjmują argumentacji"

Wojewoda lubelski relacjonuje WP po zakończeniu spotkania, że starał się przekonać rolników do złagodzenia protestu i kompromisu.

- Apeluję o jak najszybsze uwolnienie przynajmniej przejścia granicznego w Dorohusku, bo jako województwo będziemy mieć problem. Ja patrzę na obie strony, jako na lubelskich przedsiębiorców i mi zależy, żeby wszystkim lubelskim przedsiębiorcom było lepiej. Niestety rolnicy nie przyjmują tej argumentacji - ubolewa Komorski.

Wojewoda od rolników usłyszał zarzuty, że rząd nic nie robi w ich sprawie. Ten ich nie przekonał nawet wtedy, gdy przedstawiał konkretne, wywalczone już sprawy.

- Powiedziałem im, że każdy ma prawo protestować, każdy ma prawo artykułować swoje postulaty, ale nie może się to odbywać kosztem innej grupy zawodowej - mówi Krzysztof Komorski.

Uczestniczący w rozmowach rolnicy zapowiedzieli, że na razie nie zrezygnują z blokady. Wręcz przeciwnie, zapowiedzieli nawet zaostrzenie protestów. Zaapelowali też do przedsiębiorców o dołączenie do ich protestów.

Paweł Buczkowski, dziennikarz Wirtualnej Polski

Czytaj także:

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie