Mają amerykańskie okręty na celowniku. "Nie będziemy stać bezczynnie"
Minister obrony USA Lloyd Austin udał się w środę nieoczekiwanie na lotniskowiec USS Gerald R. Ford, który wraz ze swą grupą okrętów pozostaje na Morzu Śródziemnym. Przywódca jemeńskiego ruchu Huti, Abdel-Malek al-Huti, zagroził atakiem na amerykańskie okręty. - Nie będziemy stać bezczynnie - mówił w wystąpieniu telewizyjnym.
Austin składa wizytę liczącej 4 tys. osób załodze najnowocześniejszego amerykańskiego lotniskowca, którego misja na Morzu Śródziemnym została przedłużona. W sobotę szef Pentagonu wydał rozkaz, by Gerald R. Ford pozostał tam przez kilka kolejnych tygodni, aby w okresie wojny Izraela z palestyńskim Hamasem w regionie przebywały dwa lotniskowce USA.
Huti grożą USA
Tymczasem przywódca wspieranej przez Iran milicji Huti ostrzegł, że jej bojownicy zaatakują pociskami rakietowymi amerykańskie okręty wojenne, jeśli USA bardziej "zaangażują się w ich sprawy". - Jeżeli Stany Zjednoczone to zrobią, to Huti nie będą stać bezczynnie i obiorą za cel rakiet okręty wojenne i interesy USA - oznajmił al-Huti w wystąpieniu telewizyjnym.
Ostrzegł ponadto inne państwa, by nie angażowały się w zorganizowaną przez Waszyngton międzynarodową koalicję, której zadaniem jest chronienie statków na wodach Morza Czarnego przed atakami Huti.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Nasi ludzie zdecydowali, że nie podporządkują się i nie uklękną przed Amerykanami i nie zmienią swego zasadniczego, religijnego i humanitarnego stanowiska - dodał al-Huti.
Kłamstwa Hutich
Jemeńska milicja oświadczyła, że "atakuje izraelskie, zmierzające do Izraela, lub powiązane z Izraelem statki handlowe na Morzu Czerwonym, ponieważ wspiera Palestyńczyków". Jednak celem ataków Huti stały się jednostki niemające nic wspólnego z interesami państwa żydowskiego.
Tymczasem al-Huti kłamliwie oznajmił w swym wystąpieniu, że Izrael "stara się zaangażować inne państwa w ochronę izraelskich statków, oraz tych, które są z nim powiązane".
Flota USA w pogotowiu
Misja USS Gerald R. Ford na Morzu Czerwonym została przedłużona po raz trzeci. USA utrzymują teraz w zapalnym regionie dwa lotniskowce, co jest rzadkością w ostatnich latach.
Drugi lotniskowiec, USS Dwight Eisenhower, patroluje ostatnio wody w okolicach Zatoki Adeńskiej, która łączy się z Morzem Czerwonym przez cieśninę Bab al-Mandab, gdzie Huti skoncentrowali swe ataki na statki handlowe. Jak podaje AP, około 400 takich jednostek przepływa dziennie przez południowy odcinek Morza Czerwonego.
Pentagon zwiększył swoją obecność wojskową w regionie po atakach Hamasu z 7 października, by nie dopuścić do przekształcenia wojny w konflikt regionalny.
Według stanu na piątek w regionie znajduje się 19 amerykańskich okrętów wojennych, w tym siedem we wschodniej części Morza Śródziemnego i 12 kolejnych, od Morza Czerwonego, przez Morze Arabskie aż do Zatoki Perskiej.
Źródło: PAP