Magnetyczny przekręt
Jak się dziś kradnie wodę, czy prąd - pyta
"Gazeta Wyborcza" i odpowiada: na magnes. I na potęgę!
19.07.2005 | aktual.: 19.07.2005 09:52
Polskie giełdy, targowiska oraz internetowe aukcje mają nowy przebój: magnesy neodymowe. Licznik na wodę czy prąd przestaje bić, kiedy przyczepić do niego takie cudo. I choć jest to po prostu narzędzie kradzieży, ludzie wyrywają sobie magnesy z rąk.
Magnes neodymowy to krążek o średnicy 12 cm. Moc przyciągania ma tak dużą, że jest w stanie zakłócić pracę urządzeń pomiarowych: zegarków, liczników, wodomierzy. I dzięki temu robi furorę w Polsce. Cena: 14 zł w hurcie. Albo 30 zł u pana Tadeusza na warszawskim Stadionie Dziesięciolecia. - Nigdy nie handlowałem tak dobrym towarem, twierdzi. - Dziennie potrafię ich sprzedać ponad sto.
Obok jego stolika tablica z czerwonym napisem: Uwaga: zabrania się stosowania magnesów neodymowych w pobliżu liczników, może to zakłócić ich pracę. - Dzięki temu nikt nie może mi zarzucić, że robię coś nielegalnego, wyjaśnia pan Tadeusz.
Informację o magnesach wyszukał w sieci Sławek, student politechniki, siostrzeniec pana Tadeusza. Namówił wujka na handel. Sam sprzedaje magnesy, chodząc po domach. - To złoty interes i legalny, bo handlować magnesami można - zapewnia.
W blokach magnes kupują w co trzecim mieszkaniu. - To dobra rzecz. Mój kolega zrobił w liczniku dziurkę i wkłada w nią igłę, która blokuje mechanizm, ale ja nie chciałem tego robić. Taką dziurkę łatwo wykryć, a teraz to mi nikt nic nie udowodni, cieszy się mężczyzna szczycący się na drzwiach tytułem magistra.
Ale może się zdarzyć i tak, że nieumiejętnie użyty magnes uszkodzi licznik. Wskazuje on wtedy zużycie energii kilkakrotnie większe. Tarcza pomiarowa nie zatrzymuje się bowiem nawet po wyłączeniu prądu.
Co począć z magnesami? Tradycyjne liczniki indukcyjne należałoby wymienić na cyfrowe, odporne na działanie magnesów. Dystrybutorzy się jednak do tego nie kwapią. Szacuje się, że liczników u odbiorców komunalnych jest około 30 mln. (PAP)