Magdalena Ogórek przypomniała sobie o SLD. I odpiera zarzuty
Najpierw oświadczyła, że nie była kandydatką SLD, a z lewicą nie miała żadnych relacji. Teraz Ogórek tłumaczy, że chodziło jej o obecny Sojusz Lewicy Demokratycznej.
Publicystka TVP zwróciła się do "lewicowo - liberalnych, którzy nie zrozumieli jej prostego przekazu". Na Twitterze zaznaczyła, że jej wypowiedź dotyczyła obecnego SLD. "Nie ma w nim Napieralskiego- wyrzucony, Kalisza- wyrzucony, J. Oleksy zmarł. Może wam umknęło" - czytamy w internetowym wpisie.
Tym samym Magdalena Ogórek odniosła się do środowego wywiadu dla "Rzeczpospolitej". Publicystka była gościem programu "Rzecz o Polityce", gdzie była pytana o polityczną przeszłość. Kiedyś "kobieta lewicy" i kandydatka SLD na najważniejszy urząd w kraju (dziś publicystka TVP Info) tłumaczyła się z dawnych wyborów.
- Moje porozumienie z Leszkiem Millerem polegało na tym, że ja występuję jako kandydatka niezależna i, jeżeli partia SLD chce poprzeć tę kandydaturę, to ją poprze. SLD popierało moją kandydaturę jako kandydatki niezależnej - stwierdziła Ogórek.
Dodała również, że "nigdy nie była kandydatką tej partii", bo posiadała "swój własny program polityczny".
Przypomnijmy: w 2014 roku Magdalena Ogórek pracowała dla Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji. Z kolei w latach 2008-2010 była zatrudniona w klubie poselskim Sojuszu Lewicy Demokratycznej. W 2010 roku pomagała Grzegorzowi Napieralskiemu wygrać wybory prezydenckie, pracując w jego sztabie wyborczym.
Ogórek stała się rozpoznawalna rok później, gdy wystartowała z list SLD do Sejmu. Co więcej, podczas wyborów prezydenckich w 2015 r. była kandydatką tej partii.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Zobacz także: "Kto nami rządzi?" Misiewicz żąda przeprosin”