Mafia sycylijska odzyskuje wpływy. Handel ludźmi zastąpił narkotyki
We włoskim więzieniu zmarł Salvatore "Toto" Riina, najpotężniejszy boss mafii sycylijskiej ubiegłego wieku. Cosa Nostra wygląda już inaczej niż za jego czasów. Teraz jej siłą jest handel ludźmi.
17.11.2017 14:52
Riina odsiedział 25 lat z 26 wyroków dożywocia, które otrzymał za zlecenie kilkudziesięciu morderstw w drugiej połowie ubiegłego wieku. Z powodu brutalności i braku skrupułów szef Cosa Nostry nazywany był "Bestią". Zlecił nawet zamachy bombowe, w których zginęli ścigający mafię sędziowie Giovanni Falcone i Paolo Borsellino. Brutalność bossa spowodowała, że ostatecznie nawet mafiosi odwrócili się od niego i przerwali zmowę milczenia.
"Toto" kierował Cosa Nostrą w latach największych sukcesów sycylijskiej mafii. Pod jego pieczą kwitł handel narkotykami sprowadzanymi z Ameryki Południowej, a przestępcy cieszyli się wpływami w Rzymie. Czasy się jednak zmieniły, podobnie jak obszary działalności mafiosów.
Mieszkanka Palermo cieszy się ze śmierci mafiosa
Handel ludźmi to żyła złota
Francesco Lo Voi, prokurator generalny z Palermo uważa, że mafia sycylijska ma dokładnie określoną strukturę i cele obejmujące wszystko, co pozwala nielegalnie zarabiać pieniądze, od handlu narkotykami, przez wymuszenia aż po przemyt ludzi i niewolnictwo.
Międzynarodowa Organizacja Pracy ocenia, że przemytnicy i handlarze niewolników zarabiają ok. 150 mld. dolarów rocznie, z czego ok. 10 proc. przypada na Europę. To perspektywa zysku, której nie przepuści żadna zorganizowana grupa przestępcza.
W latach 90. ubiegłego wieku władze zadały mafii sycylijskiej potężne ciosy. Za kraty trafił nie tylko "Toto", ale wraz z nim ponad 4 tys. mafiosów różnego szczebla. Cosa Nostra utraciła monopol na handel narkotykami, którym zajęła się potężna 'Ndrangheta z Kalabrii. Gigantyczne straty zaczął przynosić nawet biznes budowlany, niegdyś zdominowany przez sycylijskich przestępców.
Setki tysięcy imigrantów i uchodźców z Afryki dotarło do Włoch przez Morze Śródziemne. To szansa na biznes, której mafia nie mogła przegapić
Kryzys migracyjny dał mafiosom nowe możliwości
Arabska Wiosna, upadek reżimu Kadafiego w Libiii kryzys migracyjny okazały się błogosławieństwem dla podupadających mafiosów z Palermo i słynnego Corleone. Nie dość, że Sycylijczycy zachowali sprawną organizacją i powiązania ze światem przestępczym w całej Europie, to jeszcze okazało się, że łodzie handlarzy ludźmi za cel obrały sobie ich rodzinne strony. Proceder ułatwiły nadzwyczajne przepisy przyjęte w Rzymie w odpowiedzi na kryzys migracyjny.
Dzięki nim bardzo łatwo jest uzyskać dostęp do słabo kontrolowanych środków publicznych przeznaczonych na opiekę nad imigrantami. Dzięki temu luzie związani z mafią otwierają przejściowe ośrodki dla imigrantów, otrzymują dzienne stawki z kasy państwa, po czym obniżają koszty utrzymania przybyszów lub nie zgłaszają ich wyjazdu. Zyski były tak kuszące, że nawet członkowie władz Rzymu dali się nagrać policji, gdy wymieniali uwagi nad przewagą handlu ludźmi nad przemytem narkotyków czy broni.
Tradycja Cosa Nostry nadal straszy w Corleone
Ludzie pokolenia "Toto" Riina, który swoją przestępczą karierę rozpoczynał w Corleone, należą już do przeszłości, lecz "tradycyjne metody" nie zanikają. Nowi mafiosi pamiętają jak zastraszać ludzi i korumpować władze. Martwe zwierzęta znowu pojawiają się pod drzwiami niepokornych, a urzędnicy dziwnym trafem "wiedzą" komu udzielać odpowiednich pozwoleń dających dostęp do legalnych pieniędzy płynących z Brukseli. Na polach i plantacjach cały czas pracują tysiące niewolników. Niepokój policji budzi brak silnych, charyzmatycznych przywódców, co zawsze grozi "wojną domową" i krwawymi porachunkami w strukturach mafijnych.
Największym zagrożeniem dla handlującej ludźmi mafii we Włoszech wcale nie jest lokalny wymiar sprawiedliwości. Strumień pieniędzy napływających wraz z imigrantami zablokować może polityka zmierzająca do uszczelnienia granic Unii Europejskiej i przecięcia szlaków przemytniczych już na terenie Afryki. Okazać się może, że największymi wrogami Cosa Nostry będą teraz kanclerz Niemiec, prezydent Francji czy komisarze z Brukseli oraz tworzona przez nich polityka migracyjna.