Ludzie z Zachodu w Rosji. Jak "komedie romantyczne"
W ciągu ostatnich dwóch lat w kremlowskich mediach pojawiła się seria relacji o obywatelach Zachodu, głównie z USA i kilku krajów Europy Zachodniej, którzy zdecydowali się przeprowadzić z powodów ideologicznych do Rosji. Mają być przykładem ucieczki ze "zgniłego Zachodu" do kraju praworządności i tradycji.
Historie tych ludzi i ich rodzin powtarzają wzór niczym amerykańskie komedie romantyczne: rodzina lub para twierdzi, że poczuła się "odsunięta" od własnego społeczeństwa z powodu "promowania" w nim wartości liberalnych, zwłaszcza kwestii LGBT, edukacji seksualnej czy polityki migracyjnej i poszukuje środowiska konserwatywnego, religijnego i "bezpiecznego" dla wychowania dzieci.
Tu objawia się bohater w kufajce i papasze. Państwowe i prorządowe źródła przedstawiają tych emigrantów jako dowód trafności kursu Kremla, gdzie Polska i Zachód upadają moralnie, a Rosja jest zaś bastionem tradycyjności i porządku. W relacjach tych pojawiają się nazwiska i historie, które rosyjskie media eksponują jako "dowód" atrakcyjności nowej polityki wizowej i propagandowej.
Przykładowe opisy takich rodzin i osób można znaleźć w materiałach wszystkich kremlowskich mediów, gdzie opisywane są konkretne przypadki i cytowane wypowiedzi samych emigrantów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Złość narasta". Mówi, jak Chiny "sterują" Rosją
Bohaterowie nie z przypadku
Jednym z najlepiej opisanych przypadków, który zyskał międzynarodowy rozgłos, jest historia Dereka i DeAnny Huffmanów, amerykańskiej rodziny, o której pisały zarówno zachodnie media - "Financial Times" czy "Washington Post", jak i liczne rosyjskie, przede wszystkim państwowe.
W rosyjskich relacjach rodzina ta jest prezentowana jako modelowy przykład duchowych migrantów. Amerykańskie małżeństwo deklaruje, że w USA nie może zapewnić dzieciom wychowania zgodnego z ich przekonaniami i że Rosja dała im poczucie bezpieczeństwa i "normalności".
Rosyjskie serwisy opisują też, że Derek Huffman po przeprowadzce zgłosił się do rosyjskiej armii, co rosyjskie media interpretowały ambiwalentnie. Jedni ukazywali to jako patriotyczny wybór i dowód oddania nowej ojczyźnie, a media niezależne z kolei zwracały uwagę na wątpliwości proceduralne i na raporty, że część takich rekrutacji odbywa się w sposób niejasny.
Drugim filarem propagandowych historii są cudzoziemcy, którzy wybierają rosyjską prowincję. W mediach pojawiła się opowieść o kanadyjskim małżeństwie Frezów, które sprzedało gospodarstwo w Ameryce Północnej i osiedliło się w Rosji. RIA Novosti twierdzi, że kierowało nimi pragnienie "życia w zgodzie z chrześcijańskimi wartościami" i chęć wychowywania dzieci bez ideologicznych sporów.
Podobny przekaz miała relacja o parze Nīsy i Arenda Finistrów, którzy przenieśli się do obwodu niżnonowogrodzkiego wraz z ośmiorgiem z dziewięciorga dzieci. Ich gospodarstwo rolne stało się w oczach mediów symbolem "nowego życia w tradycji". W treściach prokremlowskich mediów często cytowano Jakoba Pinnekera, niemieckiego przedsiębiorcę osiadłego w Rosji, który pomaga cudzoziemcom w osiedlaniu się i zapewnia, że "setki rodzin są w procesie przenosin". Narracja o rolnikach i rodzinach wielodzietnych buduje obraz Rosji jako ziemi obiecanej dla tych, którzy chcą uciec od konsumpcjonizmu i ideologii Zachodu.
Niemieckie matki
Rosyjskie telewizje chętnie pokazują historie kobiet z Niemiec, które miały rzekomo uciec przed "opresją państwa socjalnego". Reportaż państwowego Pierwszego Kanału z kwietnia 2025 r. przedstawiał Iwonne Adler, która miała przyjechać do obwodu niżnonowogrodzkiego, by uchronić swoje dzieci przed odebraniem przez niemieckie służby. W podobnym tonie regionalne media z Pskowa opisywały inną rodzinę, która znalazła "bezpieczną przystań" w Rosji.
Takie opowieści wpisują się w dobrze znany wzorzec, który pokazuje Rosję jako kraj, który chroni rodzinę przed liberalnym państwem Zachodu. Dla widza rosyjskiej telewizji ma to być przekaz prosty i zrozumiały: podczas gdy w Niemczech czy Francji matka boi się o dzieci, w Rosji odnajduje stabilność, opiekę i dbałość o najmłodszych.
W walce z gender
Osobną kategorią są historie duchownych, zwłaszcza protestanckich. Konserwatywno-prawicowy kanał Tsargrad przedstawiał amerykańskiego pastora, ojca ośmiorga dzieci, który zdecydował się na emigrację do Rosji, by uniknąć presji związanej z legalizacją małżeństw jednopłciowych. W jego słowach wybrzmiewał motyw "duchowej wspólnoty" i przekonania, że Rosja jako jedyny kraj potrafi sprzeciwić się dominacji USA.
Anglojęzyczny propagandowy kanał Kremla Russia Today poszedł jeszcze dalej, prezentując materiał o grupie chrześcijan z Ameryki, którzy "wybrali Moskwę" jako bezpieczne miejsce dla wychowania dzieci, aby rzekomo ustrzec je przed ideologią, która doprowadza do "przechodzenia na homoseksualizm". Ten nurt narracji buduje obraz Rosji jako państwa nie tylko konserwatywnego, ale wręcz religijnego azylu, który chroni rodziny przed wszelkim złem.
"Prawdziwy Zachód walczy przeciwko faszyzmowi"
Najbardziej kontrowersyjny wątek dotyczy cudzoziemców, którzy po przyjeździe do Rosji wstępują do armii. Rosyjski tygodnik "Argumenty i Fakty" opisywał Amerykanina znanego jako Boston, który walczył w Donbasie w międzynarodowej brygadzie "Piatnaszka", a potem podpisał kontrakt w regularnych siłach zbrojnych jako operator dronów.
W Europie Zachodniej i USA najgłośniejszy stał się przykład Michaela Alexandra Glossa, syna Juliane Gallina Gloss, która od lutego 2024 r. pełni funkcję zastępczyni dyrektora CIA ds. innowacji cyfrowych. We wrześniu 2023 r. wstąpił na ochotnika do rosyjskiej armii i zginął 4 kwietnia 2024 r. prawdopodobnie podczas ofensywy rosyjskiej w okolicach Sołedaru.
Trumpowska administracja starała się uciąć temat pisząc, że był to prywatny dramat rodzinny, a "nie problem bezpieczeństwa narodowego".
Rosyjskie media przedstawiają takie historie jako przejaw "normalności", chęci walki z zepsuciem i dowód, że Rosja potrafi inspirować lojalność także wśród cudzoziemców. Ale też historie Huffmanów, Frezów, Finistrów czy Adlerów nie są przypadkowe. Każda z nich została starannie wybrana, opakowana i wielokrotnie powtórzona przez kremlowskie media państwowe. Każda wpisuje się w szerszą narrację o Rosji jako twierdzy tradycji i normalności.
Czy to realny trend? Na pewno nie, choć i w Polsce rosyjska propaganda stara się działać, która z jednostkowych decyzji buduje obraz masowego zjawiska. W Polsce raczej nie znajdzie naśladowców. Choć bardzo się stara.
Dla Wirtualnej Polski Sławek Zagórski